Więcej niż pocałunek. Helen Hoang

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Więcej niż pocałunek - Helen Hoang страница 14

Więcej niż pocałunek - Helen  Hoang

Скачать книгу

rozchodząc się wzdłuż ramion i nóg. Przechylił głowę i pocałował ją jeszcze namiętniej. Po kilku sekundach westchnęła, przytuliła się do niego i wplotła palce w jego gęste włosy. Wsunął język do jej ust. To było dla niej coś nowego, ale jednocześnie dobrze znanego. Odwzajemniła pocałunek z pełnym zaangażowaniem, starając się przekazać Michaelowi to wszystko, czego nie była w stanie mu powiedzieć.

      – Całkiem nieźle – wyszeptał, na chwilę się od niej odrywając. Miał półprzymknięte oczy. – Szybko się uczysz.

      Zanim zdążyła odpowiedzieć, znowu wpił się w jej usta. Zapomniała o upływającym czasie, pracy i dręczących ją lękach. Zaczął się o nią ocierać swoim potężnym ciałem. Poddała się całkowicie, czerpiąc radość z tej intymnej chwili.

      Nagle rozległ się dzwonek telefonu. To na pewno jej matka.

      Michael odskoczył jak oparzony. Miał czerwone policzki i ciężko oddychał.

      – Muszę odebrać. – Wślizgnęła się z powrotem do pokoju, usiadła na skraju łóżka i drżącym kciukiem nacisnęła przycisk.

      – Halo?

      – Cześć, kochanie. Twój ojciec… Poczekaj chwilkę… – Usłyszała w tle dudniący głos swojego taty. Kiedy rodzice zaczęli rozmawiać o golfie i planach na lunch, odsunęła telefon od ucha.

      Michael podszedł do niej pewnym krokiem.

      – Muszę już iść, ale jesteśmy umówieni na następny piątek.

      – Tak, widzimy się za tydzień – potwierdziła, kiwając głową.

      Spodziewała się, że od razu wyjdzie na korytarz, ale on zatrzymał się i delikatnie ją pocałował.

      – Do zobaczenia, Stello.

      Stała kompletnie oszołomiona i patrzyła, jak Michael znika za drzwiami. Znowu się spotkają. I to już całkiem niedługo.

      – Kto to był? – zapytał głos w telefonie wyraźnie zdziwionym tonem, chociaż Stella trzymała aparat kilka centymetrów od ucha.

      – Hm… To był… Michael. – Poczuła zdenerwowanie i znowu zabrakło jej tchu. Jednocześnie była zadowolona, że tajemnica wyszła na jaw. W końcu odwiedził ją mężczyzna.

      Zaległa cisza. Po chwili matka zapytała:

      – Słuchaj, kochanie, czy ty spędziłaś właśnie noc z facetem?

      – To wcale nie tak jak myślisz. Tylko się całowaliśmy. Nic więcej. – To było najlepsze całowanie w jej życiu.

      – No cóż, a dlaczego nic więcej?

      Stella otworzyła usta, ale nie była w stanie powiedzieć nic sensownego.

      – Jesteś w końcu rozsądną kobietą i na pewno dokonujesz dobrych wyborów. Opowiedz mi coś więcej o tym Michaelu.

      Rozdział 6

      Oszukaj, zniszcz i pokonaj.

      Michael lustrował wzrokiem ubranego na czarno przeciwnika, wynajdując jego słabe punkty. Jedynie w ferworze walki dawał upust prymitywnym egoistycznym instynktom, z którymi zmagał się na co dzień. Musiał jednak przyznać, że w takich momentach czuł się wspaniale.

      Niezależnie od tego, jak bardzo starał się panować nad negatywnymi emocjami, wiedział, że w głębi duszy jest dokładnie taki sam jak jego ojciec. Miał to w końcu w genach.

      Postanowił zaatakować głowę i zamarkował pchnięcie. Kiedy przeciwnik uniósł miecz, żeby zablokować uderzenie, Michael pochylił się do przodu i w ostatniej chwili skierował broń w dół. Końcówka ostrza dosięgła boku rywala.

      Nie było wątpliwości. Punkt dla Michaela. Koniec pojedynku.

      Wszyscy ćwiczący ukłonili się nisko i położyli miecze na podłodze wyłożonej niebieskimi matami. Michael nie lubił tej części zajęć, jednak nie dlatego, że się kończyły, ale dlatego, że musiał zdjąć specjalną zbroję i wrócić do normalnego życia.

      Strój pozwalał mu stać się kimś zupełnie innym. Na tym polegała jego wyjątkowość. Zwykły T-shirt – jedna osoba. Czarna zbroja jak z koszmaru i zakrywający twarz złowrogi hełm – druga osoba. Cały rynsztunek ważył prawie piętnaście kilogramów, ale po jego założeniu Michael czuł się zawsze wyjątkowo lekko.

      Kiedy zdejmował kolejne warstwy pancerza, zrobiło mu się zimno i zrozumiał, że zaraz będzie musiał wrócić do rzeczywistości. W głowie zaczęły mu się kłębić przygnębiające myśli. Niestety, znał ten nieprzyjemny stan aż za dobrze. Obowiązki i rachunki do zapłacenia. Rodzina. Normalna praca. I wieczorne „zajęcia dodatkowe”.

      Po zakończeniu treningu odłożył sprzęt na półkę wiszącą na tylnej ścianie szatni. Razem z nim przebierało się pięciu facetów i w pomieszczeniu było cholernie mało miejsca. Uznał, że nie ma sensu czekać w ścisku i wyszedł na korytarz. W końcu co druga kobieta w Kalifornii widziała go nagiego.

      Nagle usłyszał chichot pary licealistek, które zniknęły w damskiej szatni. Zrobił zdegustowaną minę i wsunął jeansy na obcisłe bokserki. Michael Larsen: jego ciało widziała teraz połowa Kalifornijek plus dwie nastolatki.

      – W przyszłym tygodniu najprawdopodobniej dołączy do nas kilka nowych dziewczyn – odezwał się nagle męski głos. To był Quan, kuzyn Michaela i jego sparingpartner.

      – Możesz nauczyć je podstawowych ciosów – powiedział Michael i wyciągnął ze sportowej torby wymięty T-shirt.

      – Pewnie będą zawiedzione. Liczyły na ciebie.

      – Trudno. Innym razem. – Wyprostował się i założył podkoszulek, mimowolnie spoglądając w lustro, w którym odbijały się ich wysportowane ciała.

      Quan podobał się kobietom. Miał krótko ścięte włosy i gęsto pokryte tatuażami ramiona, a do tego było w nim coś łobuzerskiego. Z wyglądu przypominał jakiegoś azjatyckiego gangstera. Trudno było się domyślić, że tak naprawdę spłaca kredyt studencki, pomagając rodzicom w prowadzeniu restauracji. Tymczasem Michael zawsze kojarzył się wszystkim ze słodkim chłopcem.

      Jednak nie stanowiło to dla niego większego problemu. Dzięki wyglądowi mógł przecież regularnie opłacać rachunki. Jedynie czasami drażniły go sztampowe reakcje większości ludzi. Chociaż ostatnio pewna ekonomistka zupełnie go zaskoczyła. Zdawał sobie sprawę, że wpadł jej w oko, ale ani przez chwilę nie patrzyła na niego jak na kawałek soczystego mięsa. Miał wrażenie, że cały czas traktowała go jak kogoś zupełnie wyjątkowego. Udało mu się zaskarbić jej zaufanie i nie mógł zapomnieć ich ostatniego pocałunku. Wtedy zupełnie straciła głowę i…

      Kiedy zorientował się, do czego prowadzą te rozważania, pomyślał, że powinien przywalić sobie pięścią w krocze. To była przecież jego klientka, na dodatek z poważnymi problemami. Naprawdę nie powinien myśleć o niej w ten

Скачать книгу