Więcej niż pocałunek. Helen Hoang

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Więcej niż pocałunek - Helen Hoang страница 16

Więcej niż pocałunek - Helen  Hoang

Скачать книгу

na które cierpiała. Co gorsza, takie obsesje nie przechodziły wcale z dnia na dzień. Stella czuła się przez nie całkowicie owładnięta. Rozmaite fiksacje stawały się nieodłączną częścią jej życia. Nie starała się z nimi walczyć, tylko wplatała je w swoją codzienną rutynę. To dotyczyło na przykład jej pracy.

      Wiedziała, że z Michaelem musi być bardzo ostrożna. Wszystko się jej w nim podobało, nie tylko wygląd, lecz także charakter, zwłaszcza wyrozumiałość i cierpliwość. Miała wrażenie, że Michael jest po prostu dobrym człowiekiem.

      Niestety, bała się, że może łatwo dostać bzika na jego punkcie.

      Zdawała sobie sprawę, że przez najbliższe tygodnie musi zachować zimną krew. Może to dobrze, że umówili się tylko na trzy spotkania. Kiedy skończą, będzie mogła skupić się na jakimś bardziej osiągalnym facecie. Na przykład na Philipie Jamesie.

      Kiedy Michael wszedł do restauracji, od razu go zauważyła. Tego wieczoru miał na sobie idealnie skrojony czarny garnitur i białą koszulę oksfordzką. Nie założył krawata, a rozpięty kołnierzyk eksponował seksowną szyję i ładnie zarysowaną grdykę. Rozejrzał się po sali i szybko odnalazł Stellę.

      Schyliła głowę i spojrzała na menu, chociaż wcale nie miała zamiaru czytać karty. Była całkowicie świadoma, że Michael powoli się do niej zbliża. „Zachowaj zimną krew”.

      – Cześć, Stello! – Usiadł naprzeciwko i położył ręce na obrusie.

      Musiała się uspokoić. Wzięła głęboki wdech i od razu poczuła zapach Michaela. Zakręciło się jej w głowie i z trudem powstrzymała westchnienie. Wiedziała, że przegrała pierwszą rundę, więc podniosła głowę, spojrzała mu w oczy, policzyła do trzech i odwróciła wzrok.

      – Cześć!

      – Bardzo zdenerwowana?

      Lekko się uśmiechnęła.

      – Od ubiegłej soboty siedzę jak na szpilkach.

      – Naprawdę? Z kim rozmawiałaś przez telefon, kiedy żegnaliśmy się tydzień temu?

      Ściągnęła wargi, starając się nie wybuchnąć chichotem.

      – Z mamą. Ma na imię Ann. Powiedziałam jej, że jesteś moim chłopakiem.

      Przycisnął pięść do twarzy, żeby się nie roześmiać.

      – Rozumiem. To jakiś problem?

      – W sumie dobrze się stało. Teraz myśli, że jestem zajęta i nie będzie mnie umawiała na randki w ciemno.

      – No tak, moja mama też lubi bawić się w swatkę. Znam te klimaty.

      – To znaczy, że nie masz dziewczyny? – Jak tylko wypowiedziała te słowa, skrzywiła się z niesmakiem. – Przepraszam. Zignoruj to pytanie.

      Nie miała prawa pytać go o jego prywatne życie, ale aż skręcało ją z ciekawości. Chciała wiedzieć wszystko i na samą myśl, że jakaś szczęściara jest jego partnerką, poczuła nienawiść.

      – Nie mam dziewczyny – powiedział, jak gdyby to było oczywiste.

      „Dzięki Bogu!”

      – Z kim próbuje cię swatać twoja matka?

      Skrzywił się z niesmakiem.

      – Wybiera oczywiście lekarki. No i czasem pielęgniarki. Wydaje mi się, że byłem już na randce ze wszystkimi kobietami pracującymi na drugim piętrze szpitala Palo Alto Medical Foundation.

      Stella nie była w stanie ukryć, że zrobiło to na niej wrażenie.

      – Jest naprawdę zdeterminowana.

      – To jeszcze nic. Dobrze, że jej nie znasz.

      Zmusiła się do uśmiechu, po czym skupiła uwagę na menu. Nagle złapała się na myśli, że w gruncie rzeczy chciałaby ją poznać. Co to mogło znaczyć? Odpowiedź na to pytanie nie była jednak trudna. Stella miała przecież nie po kolei w głowie. Matki potrafiły być niezłymi heterami, szczególnie jeśli miały synów, takich jak Michael.

      Poza tym Stella nie skończyła medycyny i nie była lekarzem.

      Koniec tych głupich dywagacji. Nie umawiała się z Michaelem na randki i nie miało znaczenia, co myśli o niej jego matka. Przecież i tak nigdy się nie spotkają. Powinna się skupić na tu i teraz. Dziś wieczorem czekają ją duże wyzwania.

      – Porozmawiajmy o lekcjach – oznajmiła dziarskim tonem.

      – Dobry pomysł. – Michael odchylił się na krześle. Wyglądał na naprawdę wyluzowanego.

      Stella próbowała naśladować jego dezynwolturę i z teatralną beztroską wyjęła z torebki trzy zgięte kartki.

      – Mamy mało czasu i w związku z tym pozwoliłam sobie naszkicować plan naszego szkolenia. Rzecz jasna, jestem otwarta na twoje propozycje i chętnie wprowadzę stosowne zmiany. Muszę też przyznać, że nie mam pojęcia, czy to, co przygotowałam, jest w ogóle wykonalne, ale chodziło mi o zachowanie pewnego porządku. Jak zapewne zdążyłeś się zorientować, nie lubię niespodzianek.

      Michael zachował kamienną twarz.

      – Plan szkolenia?

      – Dokładnie tak. – Odsunęła na bok świecznik, solniczkę i pieprzniczkę, po czym położyła na środku stołu kartki, rozprostowała je ręką i wskazała na pierwszy nagłówek: Lekcja numer jeden. – Obok każdego punktu narysowałam okienko, które będzie można odhaczyć, jak już skończymy.

      Michael spojrzał na notatki i zrobił taką minę, jakby chciał coś powiedzieć, ale tylko wstrzymał oddech i zaczął nerwowo stukać palcem w usta.

      – Daj mi chwilę.

LEKCJA NUMER 1

      • Ręczna stymulacja członka: wykład i demonstracja.

      • Ręczna stymulacja członka: ćwiczenia.

      • Ocena postępów.

      • Stosunek w pozycji misjonarskiej: wykład i demonstracja.

      • Stosunek w pozycji misjonarskiej: ćwiczenia.

      • Ocena postępów.

      Kilka razy uważnie przeczytał plan lekcji. Na początku nie mógł wyjść ze zdziwienia, ale po chwili uznał, że to nawet zabawne. To uczucie ustąpiło jednak miejsca szybko rosnącej frustracji. Zacisnął pięści i z trudem powstrzymał chęć zgniecenia kartki w kulkę i wyrzucenia jej do kosza. Był naprawdę wkurzony, chociaż nie miał pojęcia dlaczego.

      Słowa „wykład” i „demonstracja” powinny go podniecić. Jego ulubiona fantazja była w końcu związana ze szkołą. Jednak tym razem został obsadzony w roli nauczyciela, ale wcale nie zrobiło mu się od

Скачать книгу