Nowe oblicze Greya. E L James
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nowe oblicze Greya - E L James страница 13
Ignoruję go. Wszystko w porządku? Nie, nie w porządku. Po tym, co mi zrobił, najpewniej do końca podróży nie będę mogła włożyć nawet stroju jednoczęściowego, nie mówiąc o absurdalnie drogim bikini. Na tę myśl ogarnia mnie prawdziwa wściekłość. Jak on śmiał? Już ja mu dam. Ja także potrafię się zachowywać jak gówniara! Wychodzę z garderoby, rzucam w niego szczotką, odwracam się i opuszczam sypialnię – ale zdążam dostrzec jego zaszokowaną minę i szybką jak błyskawica reakcję, gdy unosi rękę, osłaniając głowę, a szczotka odbija się i spada na łóżko.
Wchodzę gniewnie po schodach na pokład, kierując się na dziób. Potrzebuję przestrzeni, aby się uspokoić. Jest ciemno i ciepło. Przyjemna bryza przynosi zapach Morza Śródziemnego, jaśminu i bugenwilli. Fair Lady sunie przez spokojną, kobaltową toń. Opieram łokcie o drewniany reling i wpatruję się w odległy brzeg, gdzie światełka mrugają i migoczą. Biorę głęboki oddech i powoli zaczynam się uspokajać. Prędzej wyczuwam, niż słyszę, że stoi za mną.
– Jesteś na mnie zła – szepcze.
– No coś ty, Sherlocku!
– Jak bardzo?
– W skali od jednego do dziesięciu? Pięćdziesiąt. Trafnie to ujęłam, co?
– Aż tak zła. – W jego głosie słychać jednocześnie zaskoczenie i podziw.
– Tak. Zła jak osa – syczę przez zaciśnięte zęby.
Christian milczy, gdy odwracam się i posyłam mu gniewne spojrzenie. Przygląda mi się niespokojnie. Jego mina i fakt, że nawet nie próbuje mnie dotknąć, mówią mi, że czuje się zagubiony.
– Christianie, musisz przestać próbować przywoływać mnie do nogi. Na plaży jasno przedstawiłeś swoje stanowisko. Bardzo jasno, o ile dobrze pamiętam.
Ledwie zauważalnie wzrusza ramionami.
– No, nie zdejmiesz więcej stanika – burczy z rozdrażnieniem.
I to usprawiedliwia to, co mi zrobił? Piorunuję go wzrokiem.
– Nie lubię, gdy zostawiasz na moim ciele ślady. A już na pewno nie aż tyle. To granica bezwzględna! – syczę.
– Nie lubię, gdy się rozbierasz w miejscach publicznych. To moja granica bezwzględna – warczy.
– Myślę, że już to ustaliliśmy. Spójrz tylko na mnie!
Obciągam bluzeczkę, odsłaniając górną część piersi. Christian nie spuszcza wzroku z mojej twarzy, czujny i niepewny. Nie jest przyzwyczajony do oglądania mnie w takim stanie. Czy on nie widzi, co nawyczyniał? Nie rozumie, jak bardzo niedorzecznie się zachowuje? Mam ochotę na niego krzyczeć, ale się powstrzymuję – nie chcę posunąć się za daleko. Bóg jeden wie, co by wtedy zrobił. W końcu wzdycha i unosi ręce w geście rezygnacji i pojednania.
– W porządku – mówi. – Rozumiem.
Alleluja!
– To dobrze!
Przeczesuje palcami włosy.
– Przepraszam. Proszę, nie złość się na mnie. – W końcu wygląda na skruszonego. I używa moich własnych słów.
– Czasami zachowujesz się jak nastolatek – besztam go, ale bojowy duch już mnie opuścił i on o tym wie. Stawia krok w moją stronę, z wahaniem unosi dłoń i zakłada mi za ucho pasmo włosów.
– Wiem – przyznaje cicho. – Dużo się muszę nauczyć.
Przypominają mi się słowa doktora Flynna… „Pod względem emocjonalnym Christian to nastolatek, Ano. Zupełnie ominął ten etap swego życia. Całą energię przelał na osiągnięcie sukcesu w świecie biznesu, sukcesu, który przerósł jego najśmielsze oczekiwania. Emocjonalnie ma wiele do nadrobienia”.
Serce mi nieco topnieje.
– Oboje musimy. – Wzdycham i ostrożnie unoszę rękę, po czym kładę mu ją na sercu. Nie wzdryga się, jak kiedyś, lecz sztywnieje. Zakrywa moją dłoń swoją i uśmiecha się nieśmiało.
– Właśnie się przekonałem, że dobrze pani celuje, pani Grey. Nigdy bym się tego nie domyślił, no ale z drugiej strony nieustannie cię nie doceniam. Ciągle mnie zaskakujesz.
Unoszę brew.
– Strzelanie do tarczy z Rayem. Potrafię doskonale rzucać i strzelać, panie Grey, i lepiej, żeby pan o tym pamiętał.
– Dołożę wszelkich starań, aby tak się stało, pani Grey. Albo usunę wszystkie potencjalne pociski z zasięgu pani wzroku, aby nie miała pani dostępu do broni. – Uśmiecha się żartobliwie.
Odpowiadam mu takim samym uśmiechem. Mrużę oczy.
– Jestem bardzo zaradna.
– W rzeczy samej – szepcze i puszcza moją dłoń, po czym bierze mnie w ramiona, chowając nos we włosach. Obejmuję go mocno i czuję, jak jego ciało opuszcza napięcie. – Wybaczyłaś mi?
– A ty mi?
Wyczuwam jego uśmiech.
– Tak – odpowiada.
– Ja też.
Stoimy przytuleni. Złość zupełnie mi już minęła. Choć zachowuje się czasem jak gówniarz, trzeba mu oddać, że pięknie pachnie. Jak mogę mu się oprzeć?
– Głodna? – pyta po chwili.
Mam zamknięte oczy i głowę opartą o jego klatkę piersiową.
– Tak. Umieram z głodu. Wszystkie nasze… eee… działania zaostrzyły mi apetyt. Ale mój strój nie jest odpowiedni na kolację. – Jestem pewna, że spodnie od dresu i bluzeczka na ramiączkach zasłużyłyby w jadalni na kilka surowych spojrzeń.
– Dla mnie wyglądasz dobrze, Anastasio. Poza tym przez tydzień jacht należy do nas. Możemy się ubierać, jak tylko mamy ochotę. Uznajmy, że to wtorek bez krawatu na Lazurowym Wybrzeżu. A zresztą pomyślałem, że moglibyśmy zjeść na pokładzie.
– Chętnie.
Całuje mnie – to szczery, proszący o wybaczenie pocałunek – po czym ruszamy niespiesznie w stronę dziobu, gdzie czeka na nas gazpacho.
Steward stawia przed nami crème brûlée i dyskretnie odchodzi.
– Czemu zawsze splatasz mi włosy w warkocz? – pytam z czystej ciekawości. Siedzimy przy stole naprzeciw siebie. Nasze łydki się splatają. Bierze do ręki łyżeczkę do deserów i marszczy lekko brwi.
– Nie