Tylko ze mną. Abbi Glines

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Tylko ze mną - Abbi Glines страница 14

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Tylko ze mną - Abbi  Glines

Скачать книгу

u boku lub na kolanach. Ten widok ani trochę mnie nie zaskoczył. Niczego innego się nie spodziewałam po Rocku Taylorze.

      Na jego twarzy gościł zadowolony uśmiech, jakby nie miał absolutnie żadnych zmartwień. Noah przywarła biustem do jego ramienia, oplatając swoimi długimi nogami jego nogi, jakby bała się, że zaraz jej zwieje. Rock pochylił głowę do jej ucha i wtedy nasze spojrzenia się spotkały.

      Zawahał się na moment i w jego oczach pojawił się dziwny błysk. Zaraz jednak się zreflektował i skupił uwagę z powrotem na Noah, która zalotnie zachichotała.

      Ble i jeszcze raz ble.

      – Zawsze był szybki. Lubi łatwe dziewczyny – powiedziałam do Riley, pilnując się, żeby w moim głosie nie pobrzmiewała nuta zazdrości.

      Riley w pierwszej chwili w ogóle się nie odezwała. Byłam jej za to wdzięczna, bo zastanowiło mnie, że na widok Rocka poczułam ukłucie w sercu. Przecież nigdy nie byliśmy razem. Dlaczego więc tak mnie dotknęło to, że zobaczyłam go razem z Noah?

      – Mhm… Ale przez chwilę miałam nadzieję, że on nie jest taki jak wszyscy inni – odezwała się w końcu Riley.

      – Ja też – wyrwało mi się szeptem, zanim zdążyłam pomyśleć.

      Riley ścisnęła lekko moje ramię.

      – Jesteś od niej o wiele ładniejsza. I masz klasę. Rock nie wie, co traci.

      Łzy zapiekły mnie pod powiekami, choć bardzo starałam się nie okazywać uczuć. Riley był dobrą przyjaciółką i starała się poprawić mi nastrój. Żałosne, że nawet najmniejszy dowód troski czy sympatii momentalnie mnie rozczulał. Nic dziwnego, doznałam ich w życiu tak mało, że za każdym razem natychmiast zbierało mi się na płacz.

      – Przychodzicie dziś na mecz – oznajmił Davey Marks, wpychając się obok nas do kolejki. Objął ramieniem Riley i posłał mi szeroki uśmiech. – Obie. Nie mam zamiaru oglądać tego barbarzyńskiego, przesyconego testosteronem widowiska samotnie.

      Davey był drugą przyjazną mi duszą w szkole. Mierzył niewiele ponad metr pięćdziesiąt, nosił grube okulary i miał całą twarz w piegach. Ale zawsze był pogodny i uśmiechnięty, a przy tym niesamowicie inteligentny. Mogłabym się założyć, że to on wygłosi mowę na zakończenie liceum. Po prostu geniusz.

      – Myślałam, że siedzisz w bibliotece i główkujesz, jak rozwiązać problem głodu na świecie – zażartowała Riley.

      Davey rzadko pojawiał się na stołówce. Zwykle spędzał przerwę obiadową w czytelni lub pracował nad jakimś nieobowiązkowym projektem na zajęcia dla zaawansowanych. W zeszłym roku spotykałyśmy się z Daveyem częściej, ale przez ostatni tydzień prawie go nie widywałam.

      – Zajmowałem się tym podczas przerwy. Teraz mogę spokojnie zjeść obiad. Pani Barnaby kazała mi się angażować w życie szkoły: chodzić na mecze i spotykać ze znajomymi. Muszę być bardziej przystosowany społecznie.

      Pani Barnaby, pedagog szkolna, zwykle kilka razy do roku musiała hamować ambicje Daveya i kierować go na właściwe tory.

      – Trisha nie może – oznajmiła Riley z wyrzutem.

      Davey otworzył szeroko oczy ze zdumienia.

      – Co takiego? Chyba żartujesz! Przecież futbol jest w tym mieście jak religia! To nasz bóg, Trisha. Nie wiesz o tym? A Rock to prawdziwy heros. Każdy z nas powinien pójść mu się pokłonić.

      Tym razem ja się zaśmiałam, dobrze wiedząc, że żartuje. Kiedy Davey zaczynał kpić z otaczającego nas świata, zwykle tak się zagalopowywał, że nie dało się zachować powagi.

      – Strasznie mi przykro, że nie mogę stawić się przed jego ołtarzem, ale muszę zostać w domu z Kritem.

      Davey zamachał gwałtownie rękami, jakby w ogóle nie przyjmował do wiadomości odmowy.

      – Maestro Krit! Zabierz go ze sobą. I jego kumpla też. Turkusa, prawda?

      – On ma na imię Green – odparłam ze śmiechem.

      – A, no tak. Młody pan Green, człowiek o najoryginalniejszym imieniu na świecie, oczywiście nie licząc Krita. Przyprowadź ich obu ze sobą! Obejrzymy, jak nasz heros miażdży przeciwników i będziemy wiwatować, jakby naprawdę nas to interesowało.

      Wyjście z Kritem na mecz wydało mi się dobrym pomysłem. Fandora będzie zachwycona, że ma nas z głowy. Może nawet doceni, że zabieram Krita do ludzi. Warto mieć w niej sojusznika choćby na jakiś czas, dopóki nie wygoją mi się żebra.

      – No dobra, skoro tak mówisz. Ale ktoś będzie musiał po nas przyjechać – zaznaczyłam.

      – Tak! – zawołał Davey, wyrzucając triumfalnie pięść w powietrze. – Ojciec pozwolił mi wziąć naszego minivana. Będziemy imprezować jak gwiazdy rocka! Może wyskoczymy po meczu na burgery?

      To wyjście dobrze nam z Kritem zrobi. Nawet za cenę tego, że cały wieczór będę musiała oglądać Rocka na boisku. Jakoś to przeboleję.

      Jeśli cokolwiek zaczynało między nami iskrzyć, to już skończone. Od teraz znów będę dla Rocka Taylora niewidzialna.

      – Rozdział XIII –

      Rock

      Trisha drugi raz już na mnie nie spojrzała! Niech to szlag!

      Widać było, że w końcu zaczęła się mną interesować, a ja wszystko schrzaniłem, szepcząc jakieś głupoty do ucha Noah. Trisha więcej nie popatrzyła w moją stronę, ani razu. Usiadła przy stoliku z przyjaciółmi. Widziałem, jak śmieje się i gawędzi z Riley i tym frajerem, który wepchnął się do nich do kolejki i od razu wywołał uśmiech na jej twarzy. Od razu go znienawidziłem. Co prawda wcale go nie znałem, ale i tak nie cierpiałem za to, że tak łatwo wprawił Trishę w dobry humor.

      Noah uparła się głaskać mnie dłonią po udzie, aż w końcu ścisnąłem lekko jej dłoń i ją unieruchomiłem. Bałem się, że lada moment złapie mnie za krocze na oczach wszystkich na tej przeklętej stołówce!

      – Dlaczego mi na to nie pozwalasz? – szepnęła mi do ucha.

      Bo chciałem spokojnie obserwować Trishę, żeby przekonać się, czy jeszcze raz na mnie spojrzy. Tym razem nie zamierzałem dać za wygraną. Wiedziałem doskonale, że żadne gierki z nią nie przejdą i że zachowuję się jak idiota. Ale byłem wściekły, że Trisha mnie odtrąciła i nie chce mieć ze mną do czynienia.

      – Nie tutaj – odparłem.

      Patrzyłem, jak Trisha śmieje się, trzymając za bolący bok. Cholera! Widziałem radość w jej oczach, gdy spoglądała na tego dziwnego kurdupla. Czyżby coś ich łączyło?

      – No to chodźmy stąd – zaproponowała Noah, próbując wyrwać dłoń z mojego uścisku.

      – Nie

Скачать книгу