Tylko ze mną. Abbi Glines
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Tylko ze mną - Abbi Glines страница 15
Riley urwała w pół zdania, dostrzegając mnie nad ramieniem Trishy.
Musiałem coś szybko wymyślić, bo inaczej Trisha po prostu sobie pójdzie.
– Trisha.
Na dźwięk mojego głosu cała się spięła, co bardzo mi się nie spodobało. Nie powinna czuć się w mojej obecności niezręcznie. Bardzo mi zależało na jej uśmiechu.
Wreszcie odwróciła się wolno i na mnie spojrzała. W jej jasnobłękitnych oczach, o których śniłem po nocach, widać było niepokój.
– Tak?
No dobra, i co teraz? Nie będę przecież przepraszać jej za Noah. Tym bardziej że nie byliśmy parą, nic mnie z Noah nie łączyło.
Cholera!
– To ja idę – oznajmiła Riley, na co Trisha odwróciła do niej głowę.
– Poczekaj na mnie. – Trudno było nie słyszeć błagalnego tonu w jej głosie.
Riley w odpowiedzi skinęła głową i wbiła wzrok w podłogę.
– Jak się czujesz? – spytałem, byle tylko coś powiedzieć.
– Dziękuję, dobrze – odparła krótko.
Musiałem jakoś ją do siebie przekonać. Tylko jak?
– Przyjdziesz na mecz? – Cholera, nie wierzę! Naprawdę ją o to spytałem? Przecież miała na głowie znacznie poważniejsze problemy niż jakiś głupi futbol.
Trisha zerknęła w bok na Riley.
– Uhm, przyjdę z Kritem i przyjaciółmi.
Aha, czyli jednak będzie na stadionie. A to oznaczało, że muszę zmienić swoje plany.
– Rock, idziemy w jakieś ustronne miejsce, żeby dokończyć to, co zaczęliśmy? – rozległ się głos Noah. Wyrosła obok mnie jak spod ziemi i obejmując mnie za szyję, zadała to pytanie na tyle głośno, by wszyscy dookoła mogli ją usłyszeć.
Na jej widok Trisha otworzyła szerzej oczy, a na jej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Katastrofa. Dlaczego nie mogłem choć na chwilę przestać zgrywać cholernego samca? Dlaczego znowu musiałem wszystko schrzanić?
– Lepiej już idź… ekhm… dokończyć – wykrztusiła Trisha i pośpiesznie odeszła.
Riley posłała mi gniewne spojrzenie, a potem przewróciła oczami i ruszyła za przyjaciółką.
– Po co z nią rozmawiałeś? Kto to w ogóle jest? Ma ciuchy jak z młodszej siostry. Ktoś powinien jej powiedzieć, że z nich wyrosła. – Tym uszczypliwym tonem Noah nie dodała sobie punktów w moich oczach.
W tym momencie przystanął przy nas ten mały nerd, kolega Trishy, i obrzucił Noah zdegustowanym spojrzeniem.
– Ona ma klasę. Coś, o czym ty nie masz pojęcia – stwierdził, po czym przeniósł wzrok na mnie. – I coś, na co ty nie zasługujesz.
Zaraz potem odwrócił się i sobie poszedł.
Noah zaśmiała się piskliwym głosem.
– Serio? Ten przegryw mówił do nas? O niej? Pff! Błagam. Ona i klasa. Chciałaby.
Tego już za wiele. Noah zaraz się dowie, czego ja chcę. I to cholernie mocno chcę.
Wyswobodziłem się stanowczym ruchem z jej ramion i zrobiłem krok w tył.
– Zmiana planów, Noah. Dziś wieczorem jednak nic z tego – rzuciłem i czym prędzej się oddaliłem. Długo nie będzie się dąsać. A ja nie miałem czasu się z nią cackać.
Dewayne podszedł do mnie i poklepał mnie po plecach.
– I znowu tracisz formę, stary. Trisha nieźle namieszała ci w głowie.
Nie odezwałem się ani słowem. Dewayne był typowym cwaniakiem. Uwielbiał wygadywać bzdury i wkurzać ludzi. W odróżnieniu od Prestona i Marcusa potrafił mnie sprowokować. Ale tym razem tylko na niego spojrzałem spode łba i ruszyłem bez słowa na następne zajęcia.
– Ale trzeba przyznać, że wyraźnie zrzedła jej mina, kiedy zobaczyła cię z Noah. Zbladła, jakby ją to dotknęło. Więc może jest coś na rzeczy. Tylko nie próbuj wzbudzać w niej zazdrości. To nie w jej stylu.
Cholerny Dewayne! Wnerwiał mnie jak diabli, ale miał rację.
– Rozdział XIV –
Trisha
Kibice darli się jak opętani, choć mecz nawet się jeszcze nie zaczął. Na barierkach dookoła stadionu widniały rozwieszone przez cheerleaderki wielgachne plakaty z hasłami, z których najgłupsze moim zdaniem brzmiało: „Rock da wam popalić!”. Naprawdę ktoś w to wierzył? Przecież do wygrania meczu potrzebna jest cała drużyna. Wiedziałam, na czym polega futbol. W pojedynkę Rock nie jest w stanie nic zdziałać.
Ledwo weszliśmy na stadion, Krit i Green od razu ulotnili się do kolegów. Kazałam bratu meldować się u mnie co pół godziny, na co tylko przewrócił oczami, ale wymamrotał: „Dobra, jak tam sobie chcesz”.
Krit nie był przyzwyczajony do normalnego życia. Wiedziałam, że to dla niego wielkie przeżycie – wyjść z domu i spotkać się z przyjaciółmi. Większość dzieciaków uznawała takie rzeczy za coś naturalnego, ale z nami było inaczej. Nic dziwnego, skoro mieliśmy szurniętą matkę.
Lustrowałam wzrokiem tłum na trybunach, aż w końcu dostrzegłam jego jasnoblond czuprynę. Stał w grupce chłopców, których nigdy wcześniej nie widziałam. Na dodatek miałam wrażenie, że są od niego starsi.
– Kto to? – spytałam Riley zaniepokojonym głosem.
– Uspokój się, mamuśko. Chłopaki z jego klasy. Ten najwyższy mięśniak, niezły jak na trzynastolatka, to Dustin, młodszy brat Dewayne’a Falco. Największy twardziel w klasie. Krit nieźle dobiera sobie przyjaciół – same asy.
Nie byłam zachwycona faktem, że mój brat kumpluje się z bratem Dewayne’a Falco.
– Może powinnam po niego pójść – powiedziałam z zastanowieniem, przygryzając nerwowo dolną wargę.
– Uhm. Wtedy się na ciebie wścieknie. Nie radzę. Poza tym Dustin Falco nie sprawia problemów. Jego rodzina to porządni ludzie. Ojciec ma firmę budowlaną – Falco Construction. Poznałam jego mamę, jest naprawdę super. Przyszła kiedyś do sekretariatu, kiedy pracowałam tam na przerwie, i przyniosła coś przeciwbólowego dla Dewayne’a.
No dobra, w porządku. To, że Rock i Preston przespali się chyba z każdą dziewczyną w szkole, nie oznacza jeszcze, że brat Dewayne’a jest taki sam jak oni. No pięknie, znowu krytykuję