Tylko ze mną. Abbi Glines
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Tylko ze mną - Abbi Glines страница 17
Koniec z gierkami.
– Łap! – krzyknąłem, rzucając Prestonowi swój kask.
– Bierz ją, tygrysie! – zawołał mój przyjaciel rozbawionym tonem.
Słysząc jego dosadną uwagę tylko szerzej się uśmiechnąłem. Czułem się, jakbym był królem życia. Trisha nie może mnie odtrącić. Tym razem jej na to nie pozwolę.
Przepychałem się przez tłum, co chwila kiwając głową na znak podziękowania tym, którzy chwalili moją grę, ale przez cały czas nie spuszczałem wzroku z Trishy. Na szczęście nie zorientowała się, że zmierzam w jej stronę. To dobrze, bo bałem się, że będzie próbowała mi się wymknąć.
Dopadłem schodków prowadzących na trybuny dokładnie w tym samym momencie, w którym paczka Trishy na czele z tym dziwolągiem, jej kolegą, już z nich schodziła. Po chwili koleś mnie dostrzegł i zamarł bez ruchu. Wiedziałem, że za mną nie przepada, ale jeszcze nic straconego. Jeśli naprawdę jest przyjacielem Trishy, postaram się zdobyć jego sympatię.
– Trisha! – zawołałem.
Poderwała gwałtownie głowę i w jej błękitnych oczach odmalowało się najpierw zaskoczenie, a potem konsternacja. O rany, ależ ona była śliczna! Aż się nie chciało wierzyć.
– Proszę, pozwól, że cię odwiozę do domu. Możemy wyskoczyć coś zjeść. Co tylko chcesz, ale błagam, nie odchodź. Zostań i poczekaj na mnie chwilę, pobiegnę tylko do szatni i raz-dwa się przebiorę – ciągnąłem błagalnym tonem.
Nic nie poradzę, że tak bardzo mi na niej zależało. Ludzie dookoła zaczęli przystawać i wlepiać w nas ciekawskie spojrzenia. Chcąc nie chcąc, znaleźliśmy się w centrum uwagi.
Trisha prześlizgnęła się wzrokiem po gapiach czekających na jej reakcję. Może niepotrzebnie postawiłem ją w niezręcznej sytuacji, ale bardzo mi zależało, żeby dała mi szansę i zgodziła się ze mną spotkać.
Już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, gdy nagle wyrósł przede mną ojciec i mi ją zasłonił. Próbowałem go wyminąć, żeby ją zobaczyć i dowiedzieć się, jaka jest jej odpowiedź. Ale on złapał mnie za ramiona i potrząsnął, wyraźnie podminowany.
– Spóźniasz się na trening i potem za karę grzejesz ławę przez pięć minut meczu. A teraz jeszcze sterczysz tutaj zamiast biec do szatni! Co jest grane, synu? Zabieraj się stąd. Nie trać czasu na głupoty! – zawołał i machnął ręką w kierunku Trishy.
Na te słowa wszystko się we mnie zagotowało i odruchowo zacisnąłem dłonie w pięści.
– Daj mi pięć minut – rzuciłem, wytrzymując rozgniewane spojrzenie ojca.
– Nie! Do cholery z tym! – Złapał mnie za ramię i próbował pociągnąć za sobą, ale nawet nie drgnąłem. Stary chyba zapomniał, że przerosłem go już dawno temu. Mógł mnie zaskoczyć i szarpać na oczach wszystkich, ale nie ma mowy, żeby zdołał mnie zmusić, bym dokądkolwiek z nim poszedł.
Jednym szarpnięciem wyrwałem ramię z jego uścisku.
– Powiedziałem, daj mi chwilę – powtórzyłem spokojnie przyciszonym głosem, wiedząc, że wszyscy dookoła się nam przyglądają.
– Chcesz wszystko zmarnować? Dla jakiejś cizi? Udowodnić, że nie jesteś nic wart, tak jak twoja mamuśka? O to ci chodzi, synu? Bo jeśli tak, będziemy musieli się rozstać – wysyczał mi ojciec prosto w twarz, aż zrobiło mi się niedobrze od jego zalatującego smażoną cebulą i piwem oddechu.
Udałem, że go nie słyszę. Nie miałem zamiaru kłócić się ze swoim starym na oczach połowy miasta.
– Proszę, Trisha. Poczekaj na mnie.
Starałem się nie zwracać więcej uwagi na rozkrzyczanego durnia, jakiego robił z siebie w tym momencie mój ojciec, czekając w napięciu na odpowiedź Trishy. Przyglądała się zdumionym wzrokiem rozgrywającej się przed nią scenie i po chwili pokiwała głową. Nieznacznie, ale to było to, na co czekałem.
Serce podskoczyło mi z radości i nie potrafiłem pohamować uśmiechu zadowolenia.
– Zajmie mi to chwilkę i zaraz wracam. Tylko nie odchodź, proszę! – zawołałem, na co ona znów pokiwała głową z na wpół przerażoną, na wpół zaskoczoną miną.
Odwróciłem się i ruszyłem pośpiesznie w stronę szatni. Ojciec poszedł za mną, nadal miotając przekleństwa. Udałem, że go nie słyszę i puściłem się biegiem przed siebie.
Wtedy podszedł do nas ojciec Dewayne’a, jeszcze bardziej zagniewany niż mój tato. Poklepał mnie po ramieniu i pochwalił:
– Świetny mecz, chłopcze. – Potem mnie wyminął i zwrócił się do mojego ojca twardym tonem: – Dosyć tego. Przestań się na niego wydzierać, bo jak nie, to dzwonię po gliny. Chłopak nic złego nie zrobił.
Zostawiłem ich z tyłu i wbiegłem pośpiesznie do szatni, żeby wziąć prysznic i się przebrać.
Trisha Corbin czeka na mnie na zewnątrz! Jupi!
Dewayne wychodził właśnie spod prysznica z ręcznikiem obwiązanym dookoła bioder.
– Dostałeś, co chciałeś? – spytał z krzywym uśmieszkiem.
– Obiecała, że na mnie zaczeka. Potrzebuję samochodu – oznajmiłem. – Chciałem pożyczyć od ojca, ale wścieka się na mnie, że na początku meczu grzałem ławę i takie tam. Twój tata próbował zrobić z nim porządek.
Dewayne otworzył swoją szafkę i wyjął z niej kluczyki.
– Bierz. Pojadę na imprezę z Marcusem.
Złapałem w locie kluczyki do jego mustanga.
– Dzięki. Odwdzięczę ci się, serio. Jak tylko będziesz czegoś potrzebował, daj mi znać – obiecałem.
– Rusz dupę, bo Trisha zaraz ci zwieje – odparł Dewayne, po czym sięgnął po swoje ubrania.
Nie czekając dłużej, pognałem do łazienki.
To był najkrótszy prysznic w moim życiu.
– Rozdział XVI –
Trisha
– O, kurde! Ojciec Dewayne’a Falco opiernicza tatę Rocka – szepnęła stojąca obok Riley.
– Mniejsza z tym. Czy ja dobrze słyszałem, że powiedziałaś Rockowi „tak”? – spytał Davey z zaszokowaną miną.
Tak