Strategia dla Polski. Отсутствует

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Strategia dla Polski - Отсутствует страница 5

Strategia dla Polski - Отсутствует

Скачать книгу

że ten jedyny w swoim rodzaju „wicerząd” nie miał doświadczenia w pracy administracyjnej i działalności politycznej, ale to akurat była jego komparatywna przewaga, a nie ułomność. Nie obywało się też bez złośliwości. Dowcipkowano, że oto:

      doradcy wicepremiera postanowili udowodnić, że z szefem można współpracować, że nie jest on zupełnie obojętny na argumenty innych, że można nim pokierować. Tłumaczyli mu: jeśli zechcesz, będziesz chodził po wodzie. Spróbuj, skoncentruj się, ćwicz – uda się. Po wielu godzinach „suchej zaprawy” wicepremier stanął nad brzegiem Wisły, a po chwili chodził po rzece. Na brzegu rozmawiało ze sobą dwóch wędkarzy: – Poznajesz go? – zapytał jeden. – Tak, to Kołodko – powiedział drugi. – Zobacz, jaki arogant, nawet nie nauczył się pływać.

      Tę anegdotę wymyślili (i opowiadali między sobą) doradcy wicepremiera Grzegorza Kołodki. Może on liczyć na poparcie, lojalność i bliską współpracę około dwudziestu osób ulokowanych na wysokich stanowiskach w URM, Ministerstwie Finansów i kilku innych resortach (Fandrejewska, Lipszyc 1995)10.

      Tak, ulokowałem ich tam, liczyłem na nich i się nie przeliczyłem. Przyszli z uczelni do polityki, wykonali swoje zadania i wrócili na uniwersytety. Niektórzy jeszcze trochę zasiedzieli się w polityce, ktoś trwa w niej wciąż, ale determinacja autorów tego przedsięwzięcia i ich doradców w realizacji nakreślonych zadań była wielka i nie zakłócała jej walka o władzę, o jej utrzymanie bądź zdobycie, co z jednej strony jest istotą polityki, a z drugiej strony – jej zakałą. Dla ekipy urzeczywistniającej ten program sens polityki polegał nie na władzy, lecz na rozwiązywaniu społeczno-ekonomicznych problemów. By to umożliwić, trzeba było rozbić istniejący, skostniały układ biurokratyczny i branżowy i – jak się szybko okazało – po części także ten polityczny. Nie wszystkim tkwiącym w określonych punktach grup interesów i ich medialnym poplecznikom to się podobało, ale wdrożona została reforma centrum gospodarczego rządu, ułatwiająca sterowanie gospodarką w zdecentralizowanym układzie funkcjonalnym, a nie zarządzanie w scentralizowanym układzie branżowym. Powołano specjalne międzyresortowe, wzmocnione fachowcami spoza administracji rządowej i niezależnymi doradcami zespoły problemowe odpowiedzialne za koordynację zadań sformułowanych we wszystkich 14 programach węzłowych (zob. Aneks tej monografii). Osłabiło to pozycję polityczną wielu ministrów i całej ich rady, czyli rządu. Niektórzy obserwatorzy mówili przeto o „zamachu pałacowym”, o quasi-puczu, jakiego dokonano w pałacu Rady Ministrów przy Alejach Ujazdowskich. Ale to nie był pucz, to była dobra zmiana.

      Kwadratura pięciokąta

      To we współpracy z tamtym gronem, na tle krytycznej analizy zbyt radykalnej i niedostatecznie skutecznej polityki liberalizacji i stabilizacji początku dekady lat 90., zrodziła się analityczno-programowa koncepcja tzw. pięciokąta stabilizacji makroekonomicznej (Kołodko 1993). Rozwiązanie problemów, przed którymi stanęliśmy, było jednakże bardziej skomplikowane niż kwadratura pięciokąta. Co jeszcze ciekawsze, w znacznej mierze nam się to udało.

      Sam pięciokąt wziął się z upraszczającej zagadnienie próby skwantyfikowania niezwykle skomplikowanej w praktyce kwestii dynamicznej równowagi makroekonomicznej. Nie udawało się jej osiągnąć podczas niedostatecznie radykalnych reform okresów wcześniejszych, nie udało się to też w wyniku nadmiernie radykalnej polityki szokowej terapii. A to również dlatego, że cechował ją brak kompleksowego podejścia. Realizowana przez rządy Tadeusza Mazowieckiego i Jana Krzysztofa Bieleckiego na początku lat 90. polityka stabilizacyjna wyraźnie koncentrowała się na redukcji skali inflacji i równoważeniu budżetu, jakby zapominając, że każda akcja wywołuje reakcję. Tą reakcją były zmiany w sferze realnej gospodarki, zwłaszcza w odniesieniu do skali produkcji i poziomu zatrudnienia. W rezultacie – choć ani inflacja nie została obniżona tak, jak zakładano, ani nie udało się zrównoważyć budżetu – recesja była daleko głębsza, niż oczekiwano, a bezrobocie było dużo większe, niż zapowiadano. Gorsze również okazały się wyniki w odniesieniu do zakresu zewnętrznej nierównowagi finansowej, co odzwierciedlał deficyt na rachunku obrotów bieżących.

      W literaturze znany jest indeks tzw. mizerii ekonomicznej, który jest prostą sumą stóp inflacji i bezrobocia. Powstał on swego czasu w ślad za tzw. krzywą Phillipsa opisującą sprzężenie inflacji i bezrobocia (Phillips 1958), aby mniej jednostronnie – niż czyni to sam wskaźnik a to inflacji, a to bezrobocia – pokazywać smutną rzeczywistość. Upraszczając, rzecz w tym, że im wyższa inflacja, tym niższe bezrobocie (przynajmniej w krótkim okresie) i na odwrót. Szokowa terapia jakby lekceważyła sobie narastanie ogromnego bezrobocia, traktując je jako uboczny efekt słusznej, oczywiście, polityki stabilizacji finansowej. Od takiego ułomnego ujęcia sprawy „Strategia dla Polski” zasadniczo odeszła.

      Pięciokąt stabilizacji makroekonomicznej, która była jednym z fundamentów programu, odnosi się nie tylko do związków inflacji i bezrobocia, pokazując zarazem, że wbrew krótkookresowej krzywej Phillipsa na ścieżce wzrostu gospodarczego może równocześnie spadać i stopa bezrobocia, i stopa inflacji, lecz posuwa się dalej. Ważne i wymagające równoczesnego traktowania w czasie są związki tych dwóch wielkości z trzema innymi kategoriami makroekonomicznymi: (1) tempem wzrostu dochodów, (2) nierównowagą finansów publicznych oraz (3) nierównowagą zewnętrzną11. Stąd właśnie biorą się wierzchołki pięciokąta – tempo wzrostu PKB (GDP), stopa bezrobocia (U), stopa inflacji (CPI), relacja salda budżetu państwa do PKB (G) i relacja salda obrotów rachunku bieżącego do PKB (CA) – których odległość od jego środka informuje nas o stanie gospodarki. Wyskalowanie takiej figury wymaga przyjęcia określonych założeń i poczynienia uproszczeń, ale jest to możliwe i daje nam przybliżony obraz sytuacji zdecydowanie bogatszy niż obserwacja tych pięciu miar w oderwaniu od siebie czy też w obliczu przeceniania jednych (tych lepiej się kształtujących) i niedoceniania innych (tych wypadających gorzej).

      Wykres 1.1. Pięciokąt stabilizacji makroekonomicznej

      Źródło: opracowanie własne.

      Zdając sobie przy tym wszystkim sprawę z konwencjonalności takiej kompozytowej miary, zachowanie w czasie parametrów jej konstrukcji umożliwia dokonywanie porównań i ocenę sytuacji makroekonomicznej. Tak więc od tej strony miarą postępu gospodarczego nie jest ani sama (nie)równowaga, ani sama dynamika, lecz dynamiczna równowaga społeczno-gospodarcza. A przecież od tego, co i jak się mierzy, zależy, dokąd się zmierza. Innymi słowy, to co się w polityce gospodarczej robi, uzależnione jest od tego, co się chce dzięki niej osiągnąć. Pod tym względem „Strategia dla Polski” była znaczącym krokiem do przodu, reformułując nie tylko ogólny cel transformacji na tworzenie społecznej gospodarki rynkowej w długim okresie, lecz również kompleksowo traktując kwestię dynamicznej równowagi makroekonomicznej w okresie średnim i krótkim.

      Można twierdzić, że chociaż podejście wyrażające się w stosowaniu pięciokąta było prekursorskie, to jednak z punktu widzenia ex post, z dzisiejszej perspektywy, dużo lepiej byłoby stosować jeszcze inne miary rozwoju. Niestety ćwierć wieku temu ciśnienie spraw do rozwiązania, piętrzenie się problemów, którym trzeba było stawiać czoło, było tak ogromne, że nie starczało już na to ani czasu, ani energii. Co więcej, zyskujące powoli alternatywne miary rozwoju były wtedy bądź w ogóle nieznane, bądź we wczesnych fazach konceptualizacji. Dotyczy to chociażby skorygowanego o nierówności dochodowe wskaźnika kapitału ludzkiego (Inequality Adjusted Human Development Index, IHDI), którego

Скачать книгу


<p>10</p>

Nie wiadomo, kto sobie uzurpuje prawa autorskie do tej anegdoty, bo krąży ona po świecie, tyle że występują w niej różni bohaterzy. Ostatnio, w 2019 roku, opowiadał mi ją Michel Camdessus, którego znam od początku lat 90., kiedy był dyrektorem wykonawczym Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Teraz spotkaliśmy się przy okazji publikacji jego książki o przyszłości świata, o której i on pisze (Camdessus 2018). Gdy zapytałem, co sądzi o pozycji i perspektywach Emmanuela Macrona po fali demonstracji gilets jaunes, „żółtych kamizelek”, opowiedział mi właśnie tę anegdotę z prezydentem Francji w roli głównej. Może i ma rację, bo sam widziałem, jak Macron chodzi po wodzie. Na okładce „The Economist”. Ale to było latem 2017 roku…

<p>11</p>

Piszę o nierównowagach, a nie o równowagach, te drugie bowiem w praktyce zdarzają się tylko ultrakrótkookresowo, gdyż bez mała zawsze mamy do czynienia z deficytami (częściej) albo nadwyżkami (rzadziej). Równowaga to pojęcie podręcznikowe czy też punkt w modelu matematycznym, a nie rzeczywistość gospodarcza.