Jak być dobrym dla siebie. Życie bez presji otoczenia, przygnębienia i poczucia winy. Kristin Neff

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Jak być dobrym dla siebie. Życie bez presji otoczenia, przygnębienia i poczucia winy - Kristin Neff страница 18

Jak być dobrym dla siebie. Życie bez presji otoczenia, przygnębienia i poczucia winy - Kristin  Neff

Скачать книгу

jedynie siebie do innych jednostek. Czynimy to również w przypadku grup ludzkich – Amerykanów, Rosjan, republikanów, demokratów, chrześcijan, muzułmanów, i tak dalej – tych, do których należymy, oraz do tych, które są nam obce. Dlatego też podoba nam się noszenie symbolu przynależności do naszej frakcji na kołnierzu lub naklejanie ich na zderzaku auta. Nasze poczucie ja w dużej mierze zależy od społecznych etykiet i stereotypów, definiujących to, kim jesteśmy, oraz sprawiających, że możemy poczuć się akceptowani i bezpieczni w obrębie grupy. Pomimo że potrzeba przynależności jest częściowo zaspokajana przez zbiorowość, do której zdajemy się należeć, taka satysfakcja ma swoje granice i nie jest wystarczająca. Tak długo, jak identyfikujemy się jedynie z pewnym podzbiorem ludzi, a nie z ogółem ludzkości, w naszym umyśle będą się tworzyć rozróżnienia izolujące nas od bliźnich.

      Niestety, te podziały często prowadzą do uprzedzeń i nienawiści. Nasze upodobanie do wywyższania własnej grupy kosztem obcych zbiorowości działa podobnie jak to, że jako jednostki lubimy się czuć ponadprzeciętni i lepsi od innych. Według teorii tożsamości społecznej opracowanej przez psychologa Henriego Tajfela, w momencie, gdy w naszą tożsamość włączymy jakąś organizację ludzi, własną wartość zaczynamy wywodzić z przynależności do grupy. Poświęcamy wtedy dużo uwagi na pozytywne postrzeganie „nas” w konfrontacji z negatywnie widzianymi „nimi”. To właśnie zaangażowanie w identyfikacje społeczne jest kołem zamachowym dyskryminacji i rasizmu. Powodem, dla którego tak nisko oceniam twoją etniczno-rasowo-płciowo-polityczno-narodową grupę, jest to, że uprawomocnia to wyższość mojej własnej i daje mi poczucie dumy i usprawiedliwionej przewagi. Kiedy członek Ku Klux Klanu zakłada swoje białe szaty albo gdy terrorysta uczestniczy w wiecu nienawiści, jego poczucie własnej wartości osiąga poziom, którego nie zapewni żaden narkotyk.

      Badania przeprowadzone przez Tajfela wykazały, że proces tworzenia się uprzedzeń zachodzi, kiedy tożsamość grupy, do której należymy, oparta jest na odgórnych założeniach. Przykładowo, jeśli podzielimy ludzi wedle ich preferencji dotyczących malarzy abstrakcyjnych – Klee albo Kandinsky – czy nawet za pomocą rzutu monetą, doprowadzimy do tego, że zaczną oni okazywać sympatię członkom swojej grupy i poświęcać im więcej uwagi. W ich umysłach pojawi się również brak zaufania w stosunku do osób reprezentujących drugą opcję.

      Tożsamość grupowa leży u podłoża większości konfliktów i aktów przemocy – niezależnie od tego, czy chodzi o sprzeczkę wybuchającą pomiędzy dwiema szkolnymi drużynami piłki nożnej, czy o pełnowymiarową wojnę państw. Tajfel na własnej skórze doświadczył konsekwencji tworzenia się tego typu społecznych uprzedzeń. Jako studiujący na Sorbonie polski Żyd, został wcielony do francuskiej armii w przededniu drugiej wojny światowej. Pojmany przez nazistów, był więźniem obozu jenieckiego. Tajfel przetrwał wojnę tylko dlatego, że nikt nie odkrył jego żydowskiej tożsamości. Jednak większość członków jego rodziny i znajomych przebywających w Polsce nie miała tyle szczęścia. Holokaust był jednym z najgorszych przykładów – niestety nie ostatnim – tego, z jakim zapamiętaniem ludzie potrafią znęcać się nad swoimi braćmi, jeśli dzielą siebie i innych na rozgraniczone, nieprzenikające się grupy.

      Na szczęście według współczesnej psychologii, kiedy nasze poczucie przynależności rozciągniemy tak, że obejmie ono całą ludzkość, a nie zatrzyma się w granicach wyjątkowości grupy, do której przyszło nam należeć, następuje złagodzenie konfliktu. Tak długo, jak świadomi jesteśmy powiązań istniejących pomiędzy ludźmi i nie skupiamy się na odrębności, zrozumienie oraz współczucie może objąć nas wszystkich, co wyeliminuje bariery, które dzielą ludzkość na lepszych i gorszych. Opisane poniżej badanie jest doskonałą ilustracją tej tezy. Studenci pochodzenia żydowskiego zostali zapytani, czy byliby gotowi przebaczyć współcześnie żyjącym Niemcom zbrodnie Holokaustu. Naukowcy posługiwali się dwoma sposobami przedstawienia tamtych strasznych wydarzeń: jedna narracja opisywała agresywne zachowania Niemców skierowane przeciwko Żydom, natomiast druga interpretowała eksterminację jako zdarzenie, w którym ludzie stosowali przemoc wobec innych ludzi. Kiedy Holokaust był objaśniany w oparciu o model drugi, uczestnicy częściej deklarowali przebaczenie. Dostrzegali oni również więcej cech wspólnych pomiędzy własną osobą a Niemcem. Dzięki sprytnemu przesunięciu akcentu z odrębności na podobieństwo, możemy dramatycznie zmienić naszą percepcję oraz odczuwane emocje.

      Od pewnego czasu funkcjonuje wspaniały program o nazwie Challenge Day, pozwalający młodzieży poczuć się częścią ludzkiej wspólnoty. Polega on na wypełnieniu jednego dnia z życia uczniów liceum działaniami promującymi tworzenie więzi z rówieśnikami. Przykładowo w ćwiczeniu zatytułowanym „Linie, które nas dzielą” nastolatkowie ustawieni są pod jedną ze ścian sali gimnastycznej. Następnie animator po kolei wyczytuje opisy bolesnych doświadczeń. Zadaniem uczestników jest przejście na drugą stronę sali, jeśli kiedykolwiek przeżyli oni podobne chwile. Ćwiczenie przeprowadzane jest wolno – każda tura zapewnia uczniom odpowiednią ilość czasu na zobaczenie, którzy spośród ich rówieśników ucierpieli w podobny sposób, jak oni. „Jeśli kiedykolwiek poczuliście się skrzywdzeni lub źle ocenieni z uwagi na wasz kolor skóry… Zostaliście upokorzeni podczas zajęć w klasie przez nauczyciela bądź kolegę/koleżankę… Znęcano się nad wami, wyśmiewano lub zraniono za noszenie okularów, aparatu na zęby czy protezy słuchowej… za wasz sposób chodzenia, ubierania, za waszą wagę, wzrost lub budowę ciała. Proszę przejść na drugą stronę sali”. W pewnym momencie niemal wszyscy obecni ustawiają się pod przeciwległą ścianą, a tym samym dobitnie pokazują, że cała społeczność szkolna od czasu do czasu pada ofiarą okrutnej krytyki. W trakcie tego ćwiczenia zazwyczaj nawet najtwardszy młodzieniec otwiera się pod wpływem wzbierającej fali współczucia. To doświadczenie prowadzi do unicestwienia wyimaginowanych barier, odpowiedzialnych za samotność nastolatków. Uświadamia im to, że postrzegana przez nich izolacja była jedynie iluzją, i zmniejsza tym samym szanse na pojawienie się sytuacji konfliktowych.

      Dlatego właśnie uznanie naszego wspólnego człowieczeństwa, będące jednym z elementów samowspółczucia, jest tak potężnym lekarstwem. Kiedy poczucie własnej wartości i przynależności opierają się na po prostu na tym, że jesteśmy ludźmi, odrzucenie przez innych staje się niemożliwością. Nasze człowieczeństwo nie może zostać nam odebrane, niezależnie od tego, jak głęboko znajdziemy się na dnie. Jesteśmy pełnoprawnymi członkami ludzkiej rasy i potwierdza to nasza zauważalna niedoskonałość. Dzięki takiemu myśleniu automatycznie, zawsze i wszędzie połączeni jesteśmy z całością.

      Złudzenie doskonałości

      Niestety nasz umysł nazbyt często wmawia nam, że możemy, a nawet powinniśmy być inni, niż jesteśmy. Nikt nie przepada za świadomością swoich wad. Niektórzy ludzie szczególnie trudno znoszą własną niedoskonałość. Perfekcjonizm definiowany jest jako obsesyjna potrzeba osiągania wyznaczonych sobie celów. Osoba nim dotknięta nie pozwala sobie na najmniejsze uchybienie czy zboczenie z idealnej ścieżki wiodącej do perfekcji. Perfekcjonista chce doprowadzić rzeczy do stanu, jaki uzna za właściwy, przez co doświadcza przemożnego stresu i niepokoju, a kiedy się to mu nie uda, jest zdruzgotany. Nierealistycznie wysokie oczekiwania takich ludzi zawsze doprowadzają do rozczarowań. Perfekcjoniści widzą siebie w kategoriach czerni i bieli – jestem albo chodzącą doskonałością, albo nic niewartym nieudacznikiem – co sprawia, że obce jest im poczucie wszelkiego zadowolenia i satysfakcji płynącej z życia.

      Przykładem doskonale ilustrującym tę zależność jest historia Toma, pisarza utrzymującego się na przyzwoitym poziomie z tworzenia powieści historycznych. Żadna z jego książek nie przyniosła mu jednak spektakularnego sukcesu. Tom mógł opłacić rachunki pieniędzmi z honorarium autorskiego (niemałe

Скачать книгу