Jak być dobrym dla siebie. Życie bez presji otoczenia, przygnębienia i poczucia winy. Kristin Neff

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Jak być dobrym dla siebie. Życie bez presji otoczenia, przygnębienia i poczucia winy - Kristin Neff страница 16

Jak być dobrym dla siebie. Życie bez presji otoczenia, przygnębienia i poczucia winy - Kristin  Neff

Скачать книгу

w moim sposobie myślenia była łatwość, z jaką mogłam obserwować siebie. Moja zdolność obiektywnego spojrzenia na samą siebie znacząco się poprawiła, dzięki czemu potrafiłam uczyć się na własnych błędach. Kiedy przestałam kulić się ze wstydu, znalazłam w sobie odwagę, aby przyjrzeć się własnym poczynaniom, więc mogłam z większą dokładnością widzieć wypaczenia i pomyłki, których się dopuściłam. Z błogosławieństwem mojego narzeczonego Ruperta udałam się wraz z Peterem na kilka długich, spokojnych wędrówek po górach, po których osiągnęliśmy wzajemne zrozumienie. Zbliżająca się śmierć była dla nas czynnikiem intensyfikującym dyskusje. Teraz byłam w stanie zrozumieć powody, dla których podjęłam takie, a nie inne decyzje. Również wybór Petera nie był już dla mnie zagadką. Nie wyglądało to pięknie, ale właśnie tak potoczyły się nasze losy.

      Kiedy Peter odszedł, w końcu mogłam pożegnać się z własnym wstydem i negatywnym osądem. Dostrzegłam, że bezlitosne atakowanie samego siebie i własnych słabości jest kompletną stratą czasu – nie pomaga ono ani mnie, ani nikomu innemu. Zrozumiałam, że okazywanie sobie życzliwości i wyrozumiałości może rozpocząć proces zdrowienia. Ten nowy ośrodek wewnętrznego ciepła, spokoju i stabilności emocjonalnej nie tylko sprawił, że poczułam się szczęśliwsza, ale pozwolił mi także na zbudowanie trwałej relacji z Rupertem, w której mogłam dawać mojemu partnerowi o wiele więcej, niż miało to miejsce w moich poprzednich związkach.

      Najcenniejszy dar

      Samowspółczucie jest wartościowym podarunkiem dostępnym każdemu, kto zechce otworzyć się przed samym sobą. Kiedy wykształcimy nawyk okazywania sobie dobroci, cierpienie staje się okazją, aby doświadczyć miłości i troski pochodzących z samego środka siebie. Nieważne, jak trudna byłaby nasza sytuacja, zawsze możemy ukoić nasze zszargane nerwy ciepłym objęciem samowspółczucia. Tak samo jak matka, która przytula dziecko, aby je pocieszyć i poprawić mu nastrój, my też mamy możność łagodzenia własnego bólu. Nie musimy czekać, aż staniemy się doskonali, a nasze życie będzie wyglądać dokładnie tak, jak chcemy. Aby poczuć, że zasłużyliśmy na miłość, nie potrzebujemy wsparcia ani współczucia okazywanego nam przez innych ludzi. Poszukiwanie na zewnątrz siebie nie jest nam niezbędne do osiągnięcia upragnionej akceptacji i bezpieczeństwa. Nie oznacza to jednak, że nie potrzebujemy towarzystwa naszych bliźnich. Jest to oczywista nieprawda. Jednak któż inny może mieć wgląd w to, co naprawdę czujesz pod tą pełną radości, beztroską fasadą? Kto może być w pełni świadomy całego bólu i strachu, z którym musisz się zmierzyć? Kto może znać twoje najważniejsze potrzeby? Któż jest jedyną osobą w twoim życiu, dostępną 24 godziny na dobę, mogącą zapewnić ci opiekę i wsparcie? Jesteś nią ty sam.

      Rozdział czwarty

      WSZYSCY JEDZIEMY NA TYM SAMYM WÓZKU

      Istota ludzka jest częścią całości, którą nazywamy wszechświatem, częścią ograniczoną przez czas i przestrzeń. Człowiek doświadcza samego siebie – swoich myśli i uczuć – jako czegoś oddzielonego od reszty zjawisk. Jest to rodzaj iluzji świadomości – złudzenie to jest dla nas pewnego rodzaju więzieniem, ograniczającym nas do osobistych pragnień i „przypisującym” nas do kilku najbliższych osób. Musimy wyzwolić się z tego więzienia, rozszerzając krąg naszego współczucia tak, by objął wszystkie żyjące istoty i całą naturę w jej pięknie.

– Albert Einstein, List z 1950

      Drugim kluczowym elementem samowspółczucia jest przyjęcie do wiadomości wspólnego charakteru wszelkich ludzkich doświadczeń. Uświadomienie sobie faktu, że nasze życia są ze sobą w istotny sposób połączone (taka jest bowiem natura istnienia), pomaga nam odróżnić samowspółczucie od zwykłej akceptacji lub miłości do samego siebie. Te dwie emocje są istotne i wartościowe, ale samodzielnie nie zapewnią ci pożądanej satysfakcji. Pozbawione są one niezbędnego czynnika – mianowicie innych ludzi. Z definicji współczucie jest czymś względnym. Dosłownie znaczy ono „wspólne czucie”, co zakłada jakąś formę podstawowej wzajemności. To uczucie ma swoje źródło w zauważeniu tego, że bycie człowiekiem jest równoznaczne z niedoskonałością. Kiedy chcemy pocieszyć kogoś, kto popełnił właśnie jakiś błąd, mówimy: „Nie przejmuj się, to ludzka rzecz”. Samowspółczucie pomaga nam przyjąć do wiadomości fakt, że wszyscy jesteśmy ułomni i że podejmowanie złych decyzji oraz odczuwanie żalu jest nieuniknione, niezależnie od tego, jak silni jesteśmy, lub jak wysoko stoimy w społecznej hierarchii. (Jak mówi przysłowie: czyste sumienie jest zazwyczaj oznaką kiepskiej pamięci).

      Kiedy odzyskujemy kontakt z naszym człowieczeństwem, zaczynamy rozumieć, że rozczarowanie i poczucie niedowartościowania jest wspólne nam wszystkim. Właśnie to odróżnia samowspółczucie od litowania się nad samym sobą. Podczas gdy to ostatnie podpowiada nam zdania typu: „O, jaki ja jestem biedny!”, współczucie samemu sobie przypomina nam, że cierpienie nie omija nikogo, i przynosi tym samym wielką ulgę. Ból, który odczuwam w trudnych chwilach mojego życia, jest tym samym cierpieniem, które dotyka ciebie. Powody, okoliczności, a także natężenie bólu są różne, ale proces pozostaje ten sam. Nie możesz zawsze dostawać tego, czego chcesz. Jest to podstawowa prawda dla każdego, nawet dla Rolling Stonesów.

      Kiedy przyglądamy się niepożądanym aspektom naszego życia, często możemy reagować lękiem lub wpadać w gniew. Odczuwamy wtedy bezsilność i frustrację, wywołaną brakiem kontroli nad wydarzeniami oraz niemożnością dostania tego, czego chcemy, bycia tym, kim byśmy chcieli być. Buntujemy się przeciwko rzeczywistości, ale kurczowo trzymamy się naszego ograniczonego wyobrażenia tego, jak to wszystko powinno wyglądać. Jako istoty ludzkie, wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Piękno uświadomienia sobie tego prostego faktu – można powiedzieć: szczęście w nieszczęściu – polega na tym, że zapewnia ono głęboki wgląd w naszą wspólną, przynależną każdemu człowiekowi naturę.

      Samotność i izolacja

      Na nieszczęście większość z nas nie zauważa, jak wiele przeżyć dzielimy z innymi ludźmi – szczególnie w chwilach, gdy doświadczamy poczucia wstydu i własnej nieudolności. Kiedy coś nam nie wychodzi, rzadko spoglądamy na własną niedoskonałość w świetle wspólnot ludzkiego doświadczenia. Najczęstszą reakcją jest odizolowanie się od otoczenia.

      Skupiamy się na własnych mankamentach i nie staramy się spojrzeć na życie w większej perspektywy, co sprawia, że nasze widzenie świata diametralnie się zwęża. Poczucie niepewności i nieprzystawalności zajmuje nas do tego stopnia, że stają się one powoli naszą obsesją. Kiedy znajdziemy się w kleszczach pogardy wobec samego siebie, reszta społeczeństwa przestaje już dla nas istnieć. Ten stan umysłu nie wynika z logicznego myślenia – jest to rodzaj emocjonalnego zawężenia pola widzenia. Z jakichś dziwnych powodów wydaje nam się, że tylko my doświadczamy odrzucenia, upokorzenia lub wstydu. Jak pisze Tara Brach (autorka książki pt. Radical Acceptance): „Poczucie bezwartościowości idzie ramię w ramię z odseparowaniem od życia i innych ludzi. Jeśli dostrzegamy w sobie jakąś wadę, w jaki sposób możemy znaleźć swoje miejsce we wspólnocie? Wydaje się to błędnym kołem: im bardziej jesteśmy ułomni, tym intensywniej odczuwamy podatność na atak i samotność”.

      Nawet jeśli doświadczane przykrości nie zachodzą z naszej winy – na przykład zwolniono nas z pracy z uwagi na sytuację ekonomiczną kraju – często nieracjonalnie zakładamy, że reszta świata cieszy się pełnym zatrudnieniem i tylko my siedzimy w domu na kanapie, oglądając powtórki programów telewizyjnych. Tak samo jest w przypadku choroby. Mamy

Скачать книгу