Jak być dobrym dla siebie. Życie bez presji otoczenia, przygnębienia i poczucia winy. Kristin Neff

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Jak być dobrym dla siebie. Życie bez presji otoczenia, przygnębienia i poczucia winy - Kristin Neff страница 12

Jak być dobrym dla siebie. Życie bez presji otoczenia, przygnębienia i poczucia winy - Kristin  Neff

Скачать книгу

się niekonsekwentne lub gdy są oni oziębli i odrzucający, w psychice dziecka rozwija się coś, co nazwać można związkiem niepewnego przywiązania. Niepewność oznacza w tym przypadku, że młody człowiek nie może oczekiwać od rodziców pomocy w potrzebie – pocałunku, który ukoi każdy ból i cierpienie. Dochodzi on do konkluzji, że świat nie jest bezpiecznym miejscem, i że nie może na nich polegać. Przez takie myślenie upośledza się poczucie pewności siebie dziecka – tak potrzebne na etapie odkrywania świata – co często kładzie się cieniem na jego dorosłe życie.

      Bowlby zauważył, że wykształcone we wczesnych latach formowania się osobowości przywiązanie do rodziców ma wpływ na kształtowanie naszego „wewnętrznego modelu postępowania” w relacji z innymi. Tym terminem określał on ukryty głęboko w podświadomości mentalny obraz nas samych oraz naszych oczekiwań w stosunku do otaczających nas ludzi. Kiedy dzieci odczuwają niczym niezagrożone przywiązanie do matki i ojca, w ich umyśle oznacza to, że są warte okazywania miłości. Zazwyczaj wyrastają na zdrowych i zadowolonych z życia dorosłych, utwierdzonych w przekonaniu, że mogą liczyć na pomoc oraz wsparcie innych. Jeżeli jednak więź pomiędzy dzieckiem i jego rodziną rozwinie się w sposób niepełny i wątpliwy, osoby takie będą czuły, że nie są godne miłości. Takie jednostki często nie potrafią ufać ludziom – z zasady nie wierzą w żadne ich słowo. Wychowanie tego typu wytwarza przenikającą wszystko atmosferę niepewności, która może być przyczyną długofalowych zaburzeń emocjonalnych. Uniemożliwia ono także nawiązywanie bliskich i stałych relacji międzyludzkich w późniejszych etapach życia.

      Nie dziwi więc fakt, że nasze badania przypisały większy poziom samowspółczucia ludziom wykazującym prawidłowo rozwinięte mechanizmy przywiązania niż osobom odczuwającym niepewność i niepokój w związkach. Innymi słowy nasze wewnętrzne modele postępowania z samym sobą mają kluczowy wpływ na to, w jaki sposób traktujemy się w rzeczywistości – ze współczuciem czy pogardą. Jeśli wbijemy sobie do głowy to, że nie możemy oczekiwać od naszych bliźnich pomocy w potrzebie, to nie pozwolimy sobie na wykształcenie względem nich żadnych zależności. Tak jak w przypadku Emily, zawodowej tancerki, której historię opowiedziałam w poprzednim rozdziale, bezpieczniej jest przyjąć jak najgorszą interpretację zdarzeń i postępować zgodnie z nią, niż narażać się na atak, zapraszając innych do swojego serca. Jeśli myślimy w ten sposób, pozbawiamy się jednak możliwości bycia szczęśliwym.

      Dobra wiadomość jest taka, że nasze wewnętrzne modele postępowania nie są na wieczność wykute w skale – możemy je kształtować i zmieniać. Z uwagi na to, że rodzimy się z umiejętnościami dawania i otrzymywania, nasze nawyki dotyczące przywiązania mogą zostać wyzerowane. Osoba, u której w dzieciństwie wykształciły się nieodpowiednie wzorce relacji międzyludzkich, może wyrobić w sobie właściwą postawę. Istnieje na to duża szansa, jeśli – na przykład – w dorosłym życiu uda jej się znaleźć kochającego partnera, który otoczy ją tak potrzebnym wsparciem. Bycie w zdrowym związku romantycznym pozwala nam uświadomić sobie, że  jesteśmy naprawdę warci okazywanej nam miłości i że można pokładać zaufanie w kimś innym. Wykwalifikowani terapeuci bezwarunkowo wspierający swoich klientów mogą również pomóc im zmienić model więzi opartej na niepewności. Dzięki zapewnieniu miejsca, w którym czujemy się bezpiecznie, oraz uważnym wysłuchaniu naszej historii, terapeuta pozwoli nam dotrzeć do głęboko skrywanych wzorców zachowań wykształconych na etapie dzieciństwa. A kiedy odkryjemy już źródło naszych cierpień, będziemy mogli uformować się do pewnego stopnia na nowo.

      Oczywiście nie jest dobrze, jeśli zmiana sposobu odbierania samego siebie ma zależeć wyłącznie od działań innych. Związki uczuciowe mogą się rozpaść, a terapeuci mogą przenieść się z praktyką w jakieś odległe miejsce lub stać się zbyt kosztowni. Ludzie, w których pokładamy nadzieję, często mają własne demony do pokonania – problemy ze zdrowiem, depresję, stresującą pracę – uniemożliwiające im przebywanie w pobliżu, kiedy naprawdę tego potrzebujemy. Na szczęście, aby zmienić postrzeganie własnej osoby, nie musimy liczyć tylko na pomoc innych. W momencie gdy stale ofiarowujemy sobie zrozumienie oraz wsparcie, zaczynamy również czuć, że zasługujemy na opiekę i akceptację. Kiedy okazujemy sobie empatię i wyciągamy w swoją stronę pomocną dłoń, uczymy się wiary w to, że nie ominie nas ratunek. W chwili gdy zaczniemy traktować siebie z życzliwością, poczujemy się, jakby ktoś otoczył nas ciepłym ramieniem i zapewniał nam tym samym wygodę i bezpieczeństwo.

      Na szczęście Emily w końcu się tego nauczyła. Uświadomiła sobie, że jej defensywne reakcje zawsze będą odstraszać od niej mężczyzn, jeżeli nie wykształci współczucia względem ukrytego głęboko w tkaninie własnej osobowości poczucia niezawinionej niepewności. Emily zaczęła zatem ćwiczyć okazywanie sobie większej życzliwości i akceptacji. Za każdym razem, gdy czuła napływ negatywnych emocji, w myślach zaczynała recytować zdanie: „Kocham i akceptuję siebie taką, jaka jestem”. Kiedy słyszała głos wewnętrznego krytyka lub gdy interpretowała działanie kogoś innego jako celowe okazywanie jej braku szacunku, powtarzała: „Kocham i akceptuję siebie taką, jaka jestem”. Ostatecznie, kiedy Emily odczuła w pełnym wymiarze ból, którego źródłem były matczyna niechęć i odrzucenie, wezbrana fala żalu i głębokiego smutku zalała jej umysł. Jednak tak długo, jak powtarzała to zdanie, odczuwane emocje nie mogły zrobić jej nic złego.

      Kiedy ból zaczął w końcu tracić na intensywności, Emily była w stanie ponownie ufać ludziom. Uświadomiła sobie, jak wiele ma do zaoferowania innym i że jej przeszłość nie musi już mieć bezpośredniego wpływu na teraźniejszość. Kiedy widziałam ją ostatnio, była zaręczona ze wspaniałym mężczyzną, który głęboko ją kochał i okazywał jej należny szacunek – a co najważniejsze, potrafiła pozwolić sobie na przyjęcie tych uczuć.

      Skład chemiczny troski

      Okazywanie sobie życzliwości nie jest wyłącznie ideą czy jakimś poprawiającym nastrój, abstrakcyjnym pojęciem, które w rzeczywistości niczego nie zmienia. Jest ono czymś prawdziwym. Łagodzimy własny ból, dzięki czemu uzyskujemy dostęp do właściwego wszystkim ssakom systemu dawania i otrzymywania opieki. Ważnym elementem działania tego mechanizmu jest wydzielanie się oksytocyny. Z uwagi na to, jak istotną rolę odgrywa ona w dynamice relacji międzyludzkich, naukowcy ochrzcili tę substancję „hormonem miłości i przywiązania”. Jedno z badań wykazało, że na podstawie znajomości poziomu oksytocyny u kobiet w pierwszym trymestrze ciąży, można przewidzieć siłę przywiązania, które będą one odczuwać do swoich nowo narodzonych dzieci. W toku dociekań naukowych okazało się, że zwiększenie poziomu oksytocyny ma pozytywny wpływ na odczuwanie zaufania, bezpieczeństwa, a także na spokój umysłu, hojność i nawiązywanie kontaktów z ludźmi. Wspomniana substancja łagodzi stany lękowe, obniża napięcie psychiczne oraz zmniejsza nasycenie krwi kortyzolem – nazywanym potocznie hormonem stresu. Co ciekawe, przyjmowany często przez imprezowiczów narkotyk MDMA (znany potocznie pod nazwą ekstazy) naśladuje działanie oksytocyny – jego użytkownicy czują się po zażyciu spokojniej i łatwiej przychodzi im wzajemne okazywanie miłości i akceptacji.

      Hormon miłości wydziela się w różnych sytuacjach społecznych: u matek karmiących dziecko piersią, w mózgach rodziców spędzających wartościowy czas z potomstwem, gdy okazujemy komuś czułość lub sami pozwalamy się pieścić. Z uwagi na to, że nasze myśli i emocje przynoszą ten sam biologiczny efekt niezależnie od tego, czy kierujemy je do innych, czy do samych siebie, badania sugerują, że samowspółczucie może być ważnym czynnikiem wywołującym wydzielanie oksytocyny.

      Samokrytyka działa na nasz

Скачать книгу