Głosy z zaświatów. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Głosy z zaświatów - Remigiusz Mróz страница 21

Głosy z zaświatów - Remigiusz Mróz Mroczna strona

Скачать книгу

badania zleca się dopiero, kiedy w podstawowym skriningu coś wyjdzie.

      Zaorski spojrzał na Sawickiego, czekając na wsparcie. Medyk skinął lekko głową.

      – Ponieważ tutaj nic nie wyszło, dalszych testów nie zrobiono – ciągnął Seweryn.

      – Bo trudno szukać pcheł na psie, jeśli nie ma psa…

      – Jest. Tylko go nie widzisz, bo schował się za kanapą. Jeśli już musimy trzymać się takich porównań.

      Burzyńska zbliżyła się do nich, jakby mogła przegapić coś istotnego.

      – Sprawdziliśmy ciało na obecność alkoholu, narkotyków, leków, środków znieczulających, uspokajających i innych – odparł Sawicki. – Dodatkowo zleciłem testy na arsen, selen i inne, bo ofiara mogła przecież zostać otruta.

      Zaorski pochwalił go w duchu.

      – Naturalne trucizny też wziąłeś pod uwagę?

      – Tak. I wszystko na zero – odparł ciężko medyk, a potem poprawił okulary. – Zresztą gdyby ktoś wstrzyknął truciznę, to widzielibyśmy ślad po iniekcji. Sam sprawdzał pan ciało.

      – Pierwsze. Drugiego nie miałem jeszcze przyjemności.

      Bartosz spojrzał na nagie zwłoki dziewczynki z pewną rezerwą. Wyraźnie nie chciał dopuścić Zaorskiego do czynności, mimo że na tym etapie właściwie nie mogło to spowodować żadnych komplikacji.

      – Jestem przekonany, że ofiary zostały otrute – rzucił w końcu Zaorski.

      – Dlaczego?

      – Bo mam specjalizację z patomorfologii, a ty z medycyny sądowej.

      Kaja była gotowa zainterweniować, ale kiedy zobaczyła, że dwóch lekarzy jednak nie idzie na zwarcie, odpuściła.

      – Ty zwracasz uwagę na to, do czego zostałeś przeszkolony, ja też. Ty pewnie lepiej czujesz się ze skalpelem, ja z mikroskopem.

      – Ale co to ma do rzeczy? – spytał Sawicki.

      – To, że tylko jednego z nas wybrał morderca.

      – Słucham?

      Zaorski zerknął na Burzę, szukając przyzwolenia. Od razu skinęła głową, pewnie wychodząc z założenia, że kiedy powie o wszystkim Korolewowi, ten i tak przekaże informacje Bartoszowi.

      – Zabójca się do mnie odezwał.

      – Żartuje pan?

      – Przysłał mi dwie wiadomości – kontynuował Seweryn. – Chce mnie z jakiegoś powodu wciągnąć w tę grę.

      Po prawdzie nie miał ani jednego dowodu na to, że nagrania są bezpośrednio związane z zabójstwami, ale było to w tej chwili nieistotne. Chciał tylko zacząć sprawdzać to, co mogło umknąć biegłemu.

      – Ale… jakie wiadomości?

      – To teraz nieistotne – rzucił Zaorski. – Liczy się to, że wiem już, w co gramy. On i ja.

      Zanim medyk zdążył jakoś to skwitować, Seweryn podszedł do narzędzi rozłożonych obok stołu sekcyjnego, szybko wybrał szczypce, a potem zbliżył się do ciała.

      Złapał mocno stopę dziewczynki, szczypcami chwycił paznokieć dużego palca u nogi, po czym z całej siły pociągnął. Kaja jęknęła, widząc, jak łatwo płytka zeszła z palca, a Sawicki jedynie otworzył usta.

      Zaorski przyjrzał się uważnie temu, co znajdowało się pod paznokciem.

      – Kurwa… – mruknął z niezadowoleniem i pokręcił głową.

      Złapał za drugą nogę i zanim którekolwiek z towarzyszy zdążyło zaoponować, wyrwał kolejny paznokieć. Tym razem trafił, zobaczył to niemal od razu. Odłożył szczypce i wskazał Bartoszowi niewielki czerwony punkcik na obnażonym łożysku.

      – Widzisz to?

      Kaja i medyk podeszli bliżej.

      – Ślad wkłucia – dodał Zaorski. – Szukaliście śladów iniekcji, ale nie zakładaliście, że skurwiel będzie wkłuwał się pod płytkę paznokcia. To potwierdza, że wstrzyknął tej ofierze jakąś toksynę.

      Sawicki pochylił się i przyjrzał śladowi. Właściwie nie musiał nawet przyznawać, że teza Seweryna się potwierdziła.

      – Wiesz, jakie badania zlecić? – spytał Zaorski.

      – Tak, ale…

      – Pierwsze to chromatografia gazowa. Dasz radę?

      – Oczywiście, tylko że…

      – Do tego spektrometria mas – nie dał mu dojść do słowa Seweryn. – Notujesz?

      – Nie muszę.

      – W takim razie dodaj do tego jeszcze spektroskopię w podczerwieni. I będziemy mieć już wszystko, czego potrzebuję.

      Medyk sądowy poszukał ratunku u Kai. Może sam wcześniej zleciłby te badania, gdyby nie miał nad sobą Korolewa. Koszt tego wszystkiego będzie tak duży, że z pewnością zainteresuje się nim administracja rządowa.

      – To naprawdę konieczne?

      – Tak – odparł Zaorski. – Dzięki temu będę miał na talerzu każdą molekułę tego, co jest w ofiarach. I zapewniam cię, że nic mi wtedy nie umknie.

      Seweryn opuszczał prosektorium niepewny, czy Sawicki faktycznie zleci wszystkie badania. Burza zapewniła jednak, że sama o to zadba. Tyle właściwie mu wystarczyło.

      – Odwieźć cię? – spytała.

      – Dzięki, przejdę się – odparł, a potem uniósł rękę na pożegnanie i bez słowa ruszył poboczem w kierunku domu.

      Akcja: ewakuacja była absolutną koniecznością. Gdyby został chwilę dłużej, Kaja z pewnością poruszyłaby temat wizyt u ojca i nie odpuściłaby, dopóki nie uzyskałaby odpowiedzi.

      Istniał jednak jeszcze jeden powód, dla którego Zaorski musiał zostać sam. Powód, który sprawił także, że dziewczynki zostały dzisiaj dłużej w salce katechetycznej.

      Seweryn szedł przed siebie, raz po raz się oglądając. Obawiał się, że Burza łatwo nie odpuści i prędzej czy później zajedzie mu drogę. Radiowozu jednak nie dostrzegł.

      Przyspieszył kroku, a kiedy znalazł się na wysokości Gałęźnika, skręcił do lasu. Zerknąwszy na zegarek, przekonał się, że jest już sporo spóźniony. Szybko minął zwalony pień i poszedł dalej, na drugą stronę lasu.

      Kiedy się z niego wyłonił, zobaczył dwa czarne SUV-y. Klapy bagażników były uniesione, a na zderzakach

Скачать книгу