Głosy z zaświatów. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Głosy z zaświatów - Remigiusz Mróz страница 18

Głosy z zaświatów - Remigiusz Mróz Mroczna strona

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      – Nie.

      – Przecież czuję.

      Zaorski wzruszył ramionami.

      – Próbowałem wszystkiego – odparł. – Wiatraczków, puszek po piwie, jakichś elektrycznych bzdur, środków… Jak tak dalej pójdzie, podłączę rurę wydechową accorda do tej nory i włączę silnik.

      Kaja spojrzała na niego z niedowierzaniem, a on szybko uniósł otwarte dłonie.

      – Spokojnie, spokojnie, jestem proekologiczny – zadeklarował. – Bronię praw zwierząt zacieklej niż praw ludzi.

      – Widzę – odbąknęła.

      Seweryn wskazał starą szmatę leżącą na kopczyku obok.

      – Nasączam tylko kawałek materiału – wyjaśnił. – Te małe, porośnięte futerkiem, słodkie skurwysyny nie lubią zapachu benzyny, nafty i tak dalej.

      Burzyńska nie miała zamiaru wnikać.

      – Ale nie przyjechałaś, żeby gadać o kretach.

      – Ano nie.

      – Ja właściwie też robię to tylko po to, żeby mieć zajęcie – odparł i odłożył pojemnik z benzyną. Wskazał wejście do domu, choć zrobił to niepewnie, jakby nie wiedział, czy Kaja nadal ma opory przed wchodzeniem do budynku.

      Miała.

      – Pogadajmy tutaj – postanowiła. – I zacznijmy od tego, dlaczego pojechałeś zobaczyć się z moim ojcem. Dwukrotnie.

      – Zacznijmy od czegoś innego.

      Pokręciła głową z rezygnacją, spodziewając się, że to przyczynek do omówienia tego, co zaszło w pokoju przesłuchań.

      – Dostałem kolejną wiadomość.

      – Co? – wypaliła.

      – Dlatego próbuję znaleźć sobie coś, żeby nie…

      – Masz kolejne nagranie? – syknęła. – I nikomu o tym nie powiedziałeś? Nie dałeś znać nawet mnie?

      – Ano nie – odparł, imitując jej ton głosu. – Po ostatnim jakoś mi się nie spieszyło i uznałem, że może sam dojdę, w czym rzecz.

      Burzyńska zrobiła głęboki wdech, starając się powściągnąć emocje. Wskazała przed siebie, a potem ruszyła do garażu. Rozłożywszy drugie krzesełko wędkarskie, postawiła je obok skrzynki służącej Zaorskiemu za stolik.

      – Siadaj i mów – odezwała się.

      Bez wahania zrobił, o co prosiła – jakby sam fakt, że ją zobaczył, gwarantował uległość.

      – Po tym, jak wczoraj przywiozłem dziewczynki ze szkoły, Lidka dostała AirDropem kolejny plik.

      – Lidka?

      Skinął głową z irytacją.

      – Dopiero co zaparkowałem pod domem, a przyszło do niej nagranie.

      – I?

      – Od razu wyskoczyłem z auta i zacząłem szukać skurwiela – syknął Seweryn. – I wierz mi, że polowanie na krety to w porównaniu z tym nic.

      – Wierzę – przyznała, a potem rozejrzała się po metalowych szafkach. Whisky nie dostrzegła, ale jakaś butelka z pewnością była na wyciągnięcie ręki. – I przypuszczam, że nie znalazłeś tego człowieka.

      – Gdyby tak się stało, te kopce na zewnątrz świadczyłyby o czymś zupełnie innym.

      W to także nie wątpiła.

      – Musiał być nie dalej jak dziesięć metrów ode mnie, ale nie udało mi się go namierzyć – kontynuował Zaorski. – Najpewniej był po drugiej stronie domu i jak tylko Lidka przyjęła plik, uciekł.

      – Przyjęła go?

      – Mhm – potwierdził cicho. – Gdy tylko wyskoczyłem z samochodu.

      – I co w nim było?

      Seweryn westchnął, a potem zaczął sprawdzać kieszenie w poszukiwaniu telefonu. W końcu uniósł lekko daszek czapki, podrapał się po czole i rozejrzał. Znalazł komórkę na jednej z szafek.

      Odtworzył nagranie, które kolejny raz zaczynało się od dźwięków przywodzących na myśl kołysankę. Niewinna melodia nabrała złowieszczego charakteru, kiedy Burza przypomniała sobie wygląd obydwu ciał.

      Potem ponownie rozległ się dziewczęcy głos. I znów słowa po niemiecku.

      – Eins, eins, sechs. Dörfer.

      Burzyńska czekała na więcej, było to jednak wszystko, co powiedziała dziewczynka. Zaraz potem Seweryn odłożył komórkę na prowizoryczny stolik i zza niego wyjął butelkę whisky. Spojrzał pytająco na Kaję.

      – Jestem na służbie.

      – To dobrze. Służba jest jedną z dwóch rzeczy, które nadają sens życiu.

      Burza przyjrzała mu się, jakby starała się stwierdzić, czy ma do czynienia z tym samym człowiekiem, którego dotychczas znała.

      – Drugą jest miłość – dodał Zaorski. – A przynajmniej tak twierdził Jan Paweł II. W sumie to całkiem zasadne, o ile uczuciem, o którym mowa, darzy się whisky.

      Odkręcił butelkę starej glenburgie, a potem nalał do szklanki, którą podniósł z podłogi. Kaja poprawiła włosy, ale te jak zwykle nie chciały trzymać się za uszami.

      – Co to ma znaczyć? – spytała.

      – Że czasem czytam sobie JPII. Wielka mi rzecz.

      – Mam na myśli…

      – Chodziło mi z grubsza o to, że dobrze jest kochać i służyć. Szczególnie jak jest komu i czemu.

      – Seweryn…

      – Co? – spytał i pociągnął łyk. – Wolisz gadać o mówiącej po niemiecku dziewczynce, która ewidentnie zrobiła sobie przerwę w graniu w horrorach i przygotowała dla mnie wiadomość?

      – Tak.

      Skinął niechętnie głową i odstawił szklankę. Przypuszczała, że rozważał treść komunikatu przez całą noc i miał już serdecznie dosyć wszystkiego, co się z nim wiązało. Nie miało to jednak dla niej wielkiego znaczenia.

      – Od kogo Lidka dostała to nagranie?

      – Mówiłem ci, że…

      – Chodzi mi o nazwę urządzenia.

Скачать книгу