Głosy z zaświatów. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Głosy z zaświatów - Remigiusz Mróz страница 3

Głosy z zaświatów - Remigiusz Mróz Mroczna strona

Скачать книгу

stołu sekcyjnego, jakby obawiał się, że dziewczynka nagle zamruga zmętniałymi oczami i wstanie.

      – Może powinniśmy to podkreślić już na samym początku – powiedział. – Zależy nam tylko na twoim rozpoznaniu patomorfologicznym. Potem jesteś wolny.

      – Czyli mam odbębnić robotę i spierdalać.

      – Tak.

      Zaorskiemu wydawało się, że usłyszy ciąg dalszy, ale komendant najwyraźniej przekazał wszystko, co zamierzał.

      – O ile w ogóle jest coś, co możesz zrobić – dodał Konarzewski. – Natalia twierdzi, że trzeba dać ci szansę, bo czas gra tu rolę. Moim zdaniem to daremne, tylko otwarcie zwłok cokolwiek powie.

      – Zobaczymy.

      – Zobaczymy, jak już prokurator klepnie sekcję i zabierze się do tego biegły.

      Nie mając zamiaru słuchać utyskiwania oficera, Seweryn obrócił czapkę daszkiem do tyłu, znów pochylił się nad ofiarą i uważniej jej się przyjrzał. Ciekawa sprawa. Naprawdę ciekawa.

      – Inventus accesorius? – spytał.

      – Brak – odparła Bromnicka. – Nie ustaliłam żadnych nieprawidłowości rozwojowych ani stanów pooperacyjnych. Nie ma też żadnych zmian chorobowych ani, jak pan widzi, urazowych.

      Miała rację. Na ciele ofiary próżno było szukać jakichkolwiek śladów świadczących o tym, że została zaatakowana. Gdyby nie pośmiertne zmiany skórne, można by odnieść wrażenie, że dziewczynka śpi.

      – Toksykologia czysta – dodała Natalia.

      Zaorski odchylił uszy ofiary, przyjrzał się pachom, a potem skupił się na kroczu. Znajdował się tak blisko ciała, że bez trudu odnotowałby jakikolwiek drażniący zapach. Nie czuł jednak żadnego.

      – Bardzo dokładnie umyta – powiedział, jeszcze raz pociągając nosem. – Ale przypuszczam, że nie przez was.

      – Skąd pan wie?

      – Bo nie czuję żadnych charakterystycznych środków – odparł, a potem się wyprostował. – Zakładam więc, że to zabójca wyczyścił ciało. Ofiara w dodatku ma zadbane paznokcie, równo przycięte włosy i żadnych oznak świadczących o tym, by była przed śmiercią więziona wbrew swojej woli.

      Żadna z zebranych osób się nie odzywała. Wszyscy czekali na więcej ze strony Zaorskiego, ten jednak nie miał wiele do powiedzenia. Konkretnych ustaleń było zbyt mało, by formułować hipotezę.

      – Wygląda to jak naturalna śmierć – dodał. – Nie można więc wykluczyć, że taka właśnie była.

      – I rodzice pozbyli się dziecka? – włączyła się Kaja. – Na polu?

      – Znam gorsze sposoby.

      – Seweryn…

      – Mówię tylko, że na tym etapie to w ogóle nie wygląda na zabójstwo – zaznaczył. – A gdyby już miało do niego dojść, w tej chwili w grę wchodziłaby chyba tylko jedna rzecz.

      – Jaka? – rzucił Konarzewski.

      Zaorski obszedł ciało i zatrzymał się przy głowie dziewczynki. Położył ręce na stole sekcyjnym, po czym pochylił się i przez moment przyglądał skórze twarzy i szyi.

      – W jakiej pozycji została znaleziona? – zapytał.

      – Na wznak – odparła Burza. – Leżała na polu.

      Seweryn przeniósł wzrok na Bromnicką.

      – Ile czasu minęło od momentu zgonu?

      – Szacujemy, że kilka godzin.

      Wziąwszy pod uwagę niską temperaturę i stan, w jakim Zaorski zastał zwłoki, szacunek wydawał się właściwy.

      – W takim razie najbardziej prawdopodobne jest uduszenie pozycyjne.

      – Co? – spytał komendant.

      Seweryn pochylił głowę tak, że jego broda dotknęła klatki piersiowej.

      – Dochodzi do niego w sytuacji, kiedy drogi oddechowe zostają zablokowane przez niefizjologiczne ułożenie ciała – powiedział nieco niewyraźnie. – Najczęściej występuje to oczywiście u niemowlaków, ale nie tylko. Wiele nieszczęśliwych wypadków osób dorosłych kończyło się właśnie w taki sposób.

      – Twierdzisz, że to wypadek? – mruknął Konarzewski.

      – Nie. Twierdzę, że mogło dojść do asfiksji pozycyjnej, bo po niej właściwie nie zostają ślady. O ile ciało przeleży potem w innym ułożeniu odpowiednio długo.

      – To niespecjalnie pomocne.

      Zaorski wzruszył ramionami.

      – Woda też nie jest specjalnie pomocna, kiedy się topisz – odparł. – Ale w innych okolicznościach może ratować życie.

      Rozmówca sprawiał wrażenie, jakby miał zamiar zgłębić, co Seweryn ma na myśli. W ostatniej chwili inicjatywę przejęła jednak Kaja.

      – To wszystko? – spytała.

      – Z mojej strony tak – odparł Zaorski. – Żeby powiedzieć coś więcej, musiałbym otworzyć ciało, a to…

      – Nie wchodzi w grę – dokończył za niego Konarzewski.

      Wskazał wzrokiem drzwi, nie siląc się nawet na zdawkowe skinienie głową, co dopiero słowo podziękowania. Burzyńska szybko wyprowadziła Seweryna z budynku, a jeden z pracowników zamknął za nimi drzwi.

      Skierowali się w milczeniu do radiowozu.

      – I co myślisz? – spytała Kaja.

      – Że dawno się nie widzieliśmy.

      – A jeśli chodzi o tę dziewczynkę?

      – Trudna sprawa – odparł, kiedy wsiedli do auta. – Jeśli doszło do zabójstwa, to wyjątkowo dziwacznego. Ofiara jest naprawdę zadbana, nawet podejrzanie.

      – Może sprawca zajął się nią po śmierci?

      – Może – przyznał Zaorski. – Ale to nie tłumaczy, dlaczego zabił ją tak, by nie dało się ustalić przyczyny zgonu.

      Kiedy ruszyli w kierunku dawnego domu Burzyńskich, Kaja przelotnie spojrzała na Seweryna.

      – Po co zadawać sobie tyle trudu? – spytała. – Są lepsze sposoby, żeby nie zostawiać śladów.

      – Może z potrzeby.

      – Jakiej?

      – Zrobienia z niej kogoś zupełnie niewinnego, nieskalanego

Скачать книгу