Głosy z zaświatów. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Głosy z zaświatów - Remigiusz Mróz страница 6

Głosy z zaświatów - Remigiusz Mróz Mroczna strona

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      Starała się sama to ocenić, ale przychodziło jej to z trudem. Żeromice były niewielkie, właściwie przejazd od Zaorskiego do niej mógłby zająć około siedmiu minut, gdyby nie zważać na ograniczenia prędkości.

      – Może to realne – dodał po chwili Seweryn.

      – Może – zgodziła się. – Ale kto w ogóle miałby coś takiego robić? I po co?

      Usłyszała, jak Zaorski wychodzi z auta, a potem trzaska drzwiami. Mruczał coś pod nosem, a Kaja znów zerknęła przez ramię. Należało kończyć rozmowę, jeśli nie chciała tłumaczyć się przed mężem z porannych telefonów.

      – Co mówisz? – spytała.

      – Że zaparkował tak samo jak ja. Nie zostawił żadnych śladów włamania. Nawet nie skręcił kierownicy.

      – I?

      – Był niezwykle precyzyjny – dodał nieobecnym głosem Seweryn. – A jednak zapomniał cofnąć płytę do pierwszego kawałka? To nielogiczne.

      – Może się spieszył.

      – Albo chciał zostawić mi wiadomość.

      – Jaką?

      – „You ain’t seen nothing yet” – odparł niespokojnie Zaorski. – Jeszcze nic nie widziałeś, teraz dopiero się zacznie…

      Z jednej strony rzeczywiście wydawało się mało prawdopodobne, by ten człowiek zapomniał o przestawieniu radia. Z drugiej tak naprawdę nic o nim nie wiedzieli. Równie dobrze ktoś mógł wyciąć Sewerynowi niezbyt wyrafinowany numer. Wrogów w Żeromicach mu z pewnością nie brakowało.

      – Spotkajmy się po odstawieniu dzieciaków – rzucił nagle.

      – Nie wiem, czy to dobry pomysł.

      – Najgorszy z możliwych. A więc też najlepszy.

      Kaja obróciła się w stronę domu i ruszyła powoli przed siebie. Musiała kończyć tę rozmowę, zanim zabrnie za daleko.

      – Nie powinniśmy – odparła.

      – Wiem, ale w tym wypadku…

      – Ktoś sobie z ciebie zadrwił, może ze mnie też – ucięła. – To nie powód do niepokoju.

      Zatrzymała się przed drzwiami, ale ich nie otworzyła. W głębi ducha miała nadzieję, że Zaorski nie da za wygraną i będzie nalegał tak długo, aż Burza zgodzi się na spotkanie. Jednocześnie miała świadomość, że skoro nie zrobił tego przez tyle miesięcy, teraz także spasuje.

      – Normalnie bym się z tobą zgodził – oznajmił. – W tym wypadku jednak nie mogę.

      – Dlaczego nie?

      – Bo w nocy, kiedy powoli zaprawiałem się na sen w garażu, ktoś przysłał mi coś AirDropem. A jak z całą pewnością wiesz, to ma zasięg maksymalnie dziesięciu metrów, więc…

      – Więc ten ktoś musiał znajdować się pod twoim domem.

      – Zgadza się – przyznał Seweryn. – Kręciłem się wokół przez pół godziny, szukając gnoja, ale bez skutku.

      – I sądzisz, że to ta sama osoba, która wzięła twój samochód.

      – A ty nie?

      Nie było sensu odpowiadać, zresztą Kaja bynajmniej nie sformułowała tego jako pytania – wydawało się oczywiste, że to nie przypadek. Trudno było jednak ułożyć choćby roboczą hipotezę wyjaśniającą, czemu to wszystko miałoby służyć.

      – Odebrałeś ten plik? – spytała.

      – Jasne. I tak zmierzam do piekła, więc ten pierwszy stopień to dla mnie norma.

      Mówili też, że ciekawość to pierwszy stopień do zdrady, ale Burzyńska zachowała tę myśl dla siebie.

      – I? – zapytała. – Co to było?

      – Nagranie.

      – Nagranie czego?

      – Zaczyna się od jakiejś kołysanki granej na cymbałkach. Sama melodia, żadnych słów. I uwierz mi, że w środku nocy brzmiało to dość upiornie.

      Burzyńska weszła do domu i zrzuciła z siebie kurtkę. Nie słyszała, by Michał wstał, a nawet jeśli, to najpierw skieruje się prosto do łazienki.

      – Potem do tych pieprzonych dźwięków dołączyła dziewczynka mówiąca po niemiecku.

      – Co takiego?

      Zaorski cicho odchrząknął.

      – Teraz chyba rozumiesz, dlaczego musimy się spotkać – powiedział. – Wydaje mi się, że usłyszałem głos z zaświatów.

      3

      Kolejne dzieciaki wychodziły z samochodów parkujących przed szkołą, a w hondzie Seweryna wciąż rozbrzmiewały dźwięki z albumu Not Fragile BTO. Zaorski cofnął płytę do początku, zastanawiając się, czy ten, kto zabrał jego auto, rzeczywiście mógł przegapić tak oczywistą rzecz.

      Po chwili pod budynkiem stanął samochód wiozący Lidkę i Adę. Seweryn odetchnął, widząc córki. Jedna noc bez nich, szczególnie tak obfita we wrażenia, była wystarczająca. Nie chciał jednak wyjść na nadopiekuńczego ojca, więc przyglądał się z oddali, jak razem z koleżanką, u której spały, idą do szkoły.

      Zaraz potem Zaorski wypatrzył volvo Burzy. Dominik wyskoczył z niego, jakby się paliło, na pożegnanie jedynie unosząc rękę.

      Kaja przez moment się rozglądała, co sprawiło, że stojący za nią kierowca ponaglił ją, podjeżdżając pod sam zderzak. Najwyraźniej na żonę burmistrza nie wypadało trąbić.

      Szybko dostrzegła stojącego kawałek dalej Seweryna i podjechawszy do niego, opuściła szybę po stronie pasażera.

      – Podjedziemy na komisariat? – zaproponowała.

      – Po moim trupie w stanie enzymatycznego rozkładu.

      – W takim razie gdzie?

      – Może do Gałęźnika?

      Pokręciła głową bez choćby chwilowego zawahania, a Zaorski skarcił się w duchu za tę propozycję. Działał jednak całkowicie automatycznie. Wystarczyło, że zobaczył Burzę, a od razu zbierało mu się na dwuznaczne uwagi, sugestywne propozycje, długie spojrzenia i próby znalezienia się bliżej.

      – Kawalądek? – podsunęła.

      Publiczne miejsce. Dobry wybór, gdyby nie pewien szkopuł.

      – Jestem tam umówiony z Michałem

Скачать книгу