Mag bitewny. Księga 1. Peter A. Flannery

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Mag bitewny. Księga 1 - Peter A. Flannery страница 23

Mag bitewny. Księga 1 - Peter A. Flannery

Скачать книгу

Cień, który go spowija, wydaje się jeszcze mroczniejszy – odparł Falko, obracając głowę ku wyższej partii skał. – Ale tak, owszem, stoi tam w środku, dokładnie nad Dariusem.

      Wskazał palcem miejsce, ale żaden z mężczyzn nie odrywał od niego wzroku. Emisariusz wydawał się zmartwiony, a Meredith miał taką minę, jakby usiłował zrozumieć, co to może oznaczać. Gdy nagle omyło ich światło zachodzącego słońca, emisariusz przerwał zagadkową ciszę:

      – Szybko. Już czas.

      Falko rzucił okiem na zachód, gdzie słońce przebiło się już przez pokrywę chmur. Miało barwę głębokiej żółci, a czarne skały Twierdzy zdawały się pozłacane u szczytu.

      – Odsuń się od krawędzi – polecił Meredith. Falko znowu usłyszał w jego głosie tę karcącą nutę, lecz zabrzmiała nieco łagodniej niż poprzednio.

      Wszyscy trzej weszli za skałę, która wyrastała z klifu za ich plecami i formowała niski mur. Patrzyli teraz znad niego na zachód. Z każdą chwilą, gdy słońce chowało się za horyzontem, jego barwa przybierała coraz głębszy odcień. Blask zakreślił na pomarańczowo skalisty kontur góry i skłębioną fakturę wiszącego brzuszyska chmur.

      Meredith zamknął oczy w skupieniu, a Falko wyczuł subtelną zmianę w barwie światła.

      – Rzuca płaszcz ukrycia – odpowiedział emisariusz na niezadane przez chłopaka pytanie. – Jeśli pojawi się smok, nie zobaczy nas.

      Falko wrócił wzrokiem do Mereditha. Zdziwiła go szybkość, z jaką adept utkał swój czar.

      – Myślałem, że czarowanie trwa o wiele dłużej – wyszeptał do Chevaliera.

      Każdy wiedział, że jedną z podstawowych różnic między magiem bitewnym a zwykłym jest szybkość, z jaką rzucają zaklęcia. Zwykli magowie władali potężną magią, ale przygotowania potrafiły zająć kilka godzin, dni czy tygodni. Taki tryb tkania czarów nie sprawdzał się w pędzie bitwy. Z kolei magowie bitewni potrafili wyzwolić swoją moc błyskawicznie. Ich czary budziły się do życia tak prędko jak myśl.

      Emisariusz zmarszczył groźnie brwi, zdumiony, jak szybko Falko zapomniał o tym, że ma milczeć. Lecz wyraz jego twarzy złagodniał.

      – Zaczął przygotowywać zaklęcie o wschodzie słońca – wyjaśnił.

      – Rozumiem... – wydyszał Falko, niemalże przepraszając.

      – To niełatwa rzecz ukryć się przed smokiem – powiedział emisariusz. – A co dopiero ukryć trzy osoby.

      Meredith nagle otworzył oczy i zwrócił się do nich:

      – Już czas.

      Pomarańczowy dysk zaczął znikać za poszarpaną linią odległych gór. Darius przeszedł na skraj Smoczego Kamienia. U jego stóp rozciągała się przepaść głęboka na tysiąc stóp. Było tak, jakby stał na skraju świata. Falko chłonął ten widok wzrokiem, oszołomiony i zadziwiony.

      Wtedy Darius opuścił ręce, tak że miecz i tarcza zawisły u jego boków, a potem pochylił głowę.

      Bum!

      Falko poczuł, że powietrze gwałtownie gęstnieje w punkcie nad areną, a potem rozległ się ogłuszający huk, jakby w niebie nad ich głowami załomotał grom.

      Raz... dwa... trzy razy poddźwiękowa eksplozja przetoczyła się po Wichrowej Twierdzy, nim rozeszła się po świecie. Darius czekał, aż umrą echa dwóch ostatnich wybuchów, a potem zadarł głowę i wrócił na środek Smoczego Kamienia.

      – Skąd one wiedzą? – zaciekawił się Falko, ledwie uświadamiając sobie, że wypowiedział tę myśl na głos.

      – Kto taki? – odszepnął emisariusz.

      – Smoki. Skąd wiedzą, że mają stawić się dokładnie w momencie przywołania?

      Emisariusz zmierzył go wzrokiem.

      – Żyją za Nieskończonym Morzem – szeptał Falko. – Jakim cudem są w stanie zjawić się tak szybko?

      Odpowiedział mu Meredith.

      – Nikt tego nie wie. Niektórzy twierdzą, że wołanie rozlega się na długo przed samym aktem przywołania, w momencie narodzin maga bitewnego lub w chwili, gdy rozpoznają prawdziwą naturę swojego powołania. – Kiedy natrafił wzrokiem na widocznego w dole Dariusa, umilkł. – Ale nikt nie wie, jakim sposobem stawiają się tutaj dokładnie w godzinie przywołania.

      Falko skupił wzrok na Meredicie. Domyślił się, że nie po raz pierwszy rozważa tę kwestię.

      – A jak ty sądzisz?

      Meredith znienacka obrzucił go spojrzeniem, jakby Falko próbował podstępem skłonić go do podzielenia się myślami. Zanim odpowiedział, zahaczył wzrokiem emisariusza.

      – Sądzę... – powiedział, jakby chciał zaznaczyć, że to tylko jego zdanie – że ma to coś wspólnego z pamięcią smoka.

      Falko skrzywił się, nie rozumiejąc.

      – Jak miałyby pamiętać coś, co się jeszcze nie wydarzyło?

      Meredith utkwił wzrok w ziemi.

      – Tego nie wiem – odparł zmienionym głosem.

      Emisariusz łypnął na czarodzieja, nim zwrócił się do chłopaka.

      – Tylko najstarsi magowie otrzymują pozwolenie na studiowanie smokoznawstwa. Czy nie tak, lordzie Saker?

      Falko zauważył, że wysłannik zwrócił się do czarodzieja tytułem zarezerwowanym dla pełnych magów.

      – Łatwo dać się uwieść – rzekł Meredith, jakby powtarzał tylko coś, czego go nauczono, ale było oczywiste, że fascynowały go te tajemnicze stworzenia zza Nieskończonego Morza.

      – Potrzebujemy smoków – powiedział cicho emisariusz. – Ale magowie uważają, że wytworzenie zbyt głębokiej więzi jest niebezpieczne. Ich zdaniem musimy wiedzieć tylko, jak najlepiej je wykorzystać. I jak je zabić, gdy zwrócą się przeciw nam.

      Ton Chevaliera zdradził Falkowi, że uważa takie podejście za haniebne, lecz chłopak już go nie słuchał. Stał zapatrzony w pustkę. Na jego twarzy malowało się napięcie, a w spojrzeniu – ewidentny strach. Był zwrócony na zachód, w jego oczach odbijała się pomarańczowa kula słońca.

      – Coś się zbliża! – powiedział.

      Meredith i emisariusz podążyli za jego spojrzeniem do świetlistego pasa nad linią horyzontu, ale niczego nie zobaczyli. Słońca nie było już widać, a zwieszające się nisko chmury przybrały barwę różu.

      Chevalier spojrzał w dół, na Dariusa, i wówczas również coś poczuł. Napięcie w Wichrowej Twierdzy sięgało zenitu i wszyscy mogli wyobrazić sobie potężniejącą energię, którą trzymali

Скачать книгу