Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca. Fredro Aleksander

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Fredro Aleksander страница 13

Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Fredro Aleksander

Скачать книгу

Dobrójska, Radost.

      PANI DOBRÓJSKA

      Tak, tak, panie Radoście, podzielam twe żale.

      Ale mnie się pan Gustaw nie podobał wcale!

      Miłość własną, przeczącą, co drugim należy19

      Najtrudniej mi przychodzi przebaczyć młodzieży.

      RADOST

      Tej wady Gustaw nie ma.

      PANI DOBRÓJSKA

      Ma tylko zalety,

      A żadnej wady? – prawda?

      RADOST

      Ach, ma, ma, niestety!

      PANI DOBRÓJSKA

      A tą jest?

      RADOST

      Roztargnienie, wesołość, pustota…

      No, co mam obwijać – trzpiot!

      PANI DOBRÓJSKA

      Nie widzę w nim trzpiota.

      RADOST

      Ach, mościa dobrodziejko, któż to już zaprzeczy?

      Ale ma serce dobre, głowę nie od rzeczy;

      To nie minie jak płochość, z czasem nie uleci,

      To jest szczęścia rękojmią dla żony i dzieci.

      PANI DOBRÓJSKA

      Wszystko dobre w nim widzisz.

      RADOST

      Kocham go jak syna.

      żałośnie/ Ale tylko ja jeden.

      PANI DOBRÓJSKA

      To nie moja wina.

      RADOST

      I Aniela się krzywi.

      PANI DOBRÓJSKA

      I wprawdzie ma czego.

      RADOST

      Biedny Gustawek! Wszyscy bij zabij na niego.

      PANI DOBRÓJSKA

      A ten sen? jest trzpiotostwo? – nie: lekceważenie.

      RADOST

      Ach! wszakcim20 go obudził!

      PANI DOBRÓJSKA

      A to jak ocenię,

      Gdy potem wleciał do nas, jakby jęty szałem?

      Co robił? – Byłeś.

      RADOST

      Wszakci21 na niego mrugałem.

      PANI DOBRÓJSKA

      Lubię w młodym wesołość; i wesołość szczera,

      Choć czasem w zbytek przejdzie, jednak wzgląd odbiera22.

      Lecz udana już nie ma do tych względów prawa,

      I taka dziś wzbudziła szaleństwa Gustawa.

      RADOST

      Szaleństwa; – był szalony – to nie ma gadania,

      Lecz czasem i nieśmiałość do tego nas skłania:

      Drży, stoi, a potem huż, jak ów koń z narowu,

      Co raz z miejsca, już nie zna ni płotu, ni rowu.

      PANI DOBRÓJSKA

      wstrzymując się od śmiechu

      Co? On?

      RADOST

      sens kończąc

      Nieśmiały.

      PANI DOBRÓJSKA

      Gustaw?

      RADOST

      Gustaw. Ręczę pani.

      PANI DOBRÓJSKA

      A, wybornie!/ Śmieje się.

      O, biedny! biedny Gucio mały.

      Trzech nie zliczy!/ Śmieje się.

      RADOST

      zmieszany

      No… prawda, że jest nadto śmiały.

      żałośnie/ Ale cóż ja mam robić?

      PANI DOBRÓJSKA

      Wziąć go lepiej w kluby23.

      Bo mówiąc między nami, ten Gustawek luby

      Wyrabia ze stryjaszkiem, co mu się podoba.

      RADOST

      Oho, ho, ho! – I jedna nie przeminie doba,

      Żeby mu paternoster24 nie wleciał do ucha.

      PANI DOBRÓJSKA

      O, tak, wiem dobrze: waćpan zrzędzisz, on nie słucha.

      RADOST

      Ach, jak on mi dziękuje za każdą przestrogę.

      Ale chcesz pani prawdy, ja nią służyć mogę:

      Pani to dobrodziejka psujesz panny swoje.

      PANI DOBRÓJSKA

      Ja psuję!

      RADOST

      Pani.

      PANI DOBRÓJSKA

      Bój się Boga!

      RADOST

      Ja się boję.

      Lecz tak jest.

      PANI DOBRÓJSKA

      Drżą przede mną.

Скачать книгу


<p>19</p>

Miłość własna, przecząca, co drugim należy – tj. egoizm. [przypis edytorski]

<p>20</p>

wszakcim go obudził – dziś: przecież go obudziłem. [przypis edytorski]

<p>21</p>

wszakci (daw.) – przecież. [przypis edytorski]

<p>22</p>

wzgląd odbiera – znajduje uznanie. [przypis edytorski]

<p>23</p>

kluby (daw.) – kajdany, dyby; wziąć w kluby – wziąć w ryzy, zmusić do posłuszeństwa. [przypis edytorski]

<p>24</p>

paternoster (z łac. pater noster: ojcze nasz) – tu: codzienna wymówka, kazanie wychowawcze. [przypis edytorski]