Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca. Fredro Aleksander
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Fredro Aleksander страница 9
Cośmy czytały?
ANIELA
Czy ja mam w pamięci?
Jak tylko wspomnę, w głowie mi się kręci.
SCENA VIII
Pani Dobrójska, Aniela, Klara, Albin.
Albin, wszedłszy, opiera się o ścianę blisko stolika i z założonemi rękami, często wzdychając, oka nie spuszcza z Klary.
PANI DOBRÓJSKA
wchodząc, do Albina:
Kocha się, kto się kłóci, dawne to przysłowie.
KLARA
całując ją w rękę
Czy się ciocia kłóciła?
PANI DOBRÓJSKA
do Klary:
Oj, zielono w głowie.
KLARA
O, nie!
PANI DOBRÓJSKA
O, tak.
KLARA
Dlaczego?
ANIELA
Klara, moja mamo,
Bywa bardzo rozsądna.
KLARA
Aniela toż samo.
ANIELA
Zgadzamy się we wszystkiem.
KLARA
Radzimy wzajemnie.
PANI DOBRÓJSKA
Kiedy dwie głowy radzą daremnie,
Rozsądna zatem Klara rozsądnej Anieli
Zapewne jej uwagi rozsądnej udzieli,
Że grzeczność, a szczególniej w swojej matki domu,
Najmniejszej przynieść krzywdy nie może nikomu;
A nawzajem Aniela poradziła Klarze,
Że obojętność szydzić niekoniecznie każe.
KLARA
kłaniając się nisko Albinowi
Panie Albinie, bardzo dziękujemy.
ANIELA
do Dobrójskiej
Trzebaż się starać o pana Gustawa?
PANIE DOBRÓJSKA
Ale nie krzywić, nie dąsać się zawsze.
Siadają przy okrągłym stoliku i robótki biorą, prócz Klary.
ANIELA
szybka rozmowa
On nas nie widzi.
KLARA
I ślepy, i niemy.
ANIELA
Mamże14 go błagać o względy łaskawsze?
KLARA
Mówić, gdy milczy; gdy nudzi, zabawiać?
ANIELA
ironicznie
I jakaż na wsi może być zabawa!
KLARA
podobnie, coraz prędzej
I z wieśniaczkami o czemże rozmawiać!
ANIELA
O pięknym czasie15, albo słotnej porze.
KLARA
Miejskim rozumem zaćmiłby nas może.
ANIELA
Przez litość, gęstą daje mu zasłonę.
KLARA
Przez litość, drzemiąc, stara się o żonę.
PANI DOBRÓJSKA
Już to mnie przegadacie, moje piękne damy.
ANIELA
Ależ, mamo kochana! cóż my robić mamy?
KLARA
Kiedy na sofie rozparty szeroko,
Półgębkiem gada, śpi na jedno oko,
Mamyż mu śpiewać arietkę wesołą?
Albo z girlandą tańcować wokoło?
Klara, mówiąc ostatni wiersz, robi kilka kroków tańca z chustką w ręku. Albin rzuca się i odrzuca krzesło za nią stojące.
ALBIN
Przebóg!
KLARA
Cóż?
ALBIN
Krzesło.
KLARA
rozgniewana
Ach! Z panem… prawdziwie…
Nawet potknąć się nie można!
ALBIN
Niestety.
ANIELA
do Dobrójskiej
Bardzo rozsądnie.
PANI DOBRÓJSKA
śmiejąc się
14
15