Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca. Fredro Aleksander

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Fredro Aleksander страница 5

Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Fredro Aleksander

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      RADOST

      I deliję12 moją.

      GUSTAW

      Dobrze, stryjaszku.

      RADOST

      W tej kurteczce lata.

      Jeszcze kataru u diaska dostanie.

      GUSTAW

      Dobrze, stryjaszku, jak chcesz, tak się stanie.

      Ja zawsze mówię, święte rady twoje.

      RADOST

      Otóż masz, teraz powie, że to z mojej rady

      Przez okna łazi na nocne biesiady.

      GUSTAW

      Zatem radzisz wchodzić drzwiami?

      RADOST

      Gadajże z waryjatami!

      Ja ci radzę pójść spać.

      GUSTAW

      Spać?

      RADOST

      Bladyś, aż niemiło.

      GUSTAW

      Blady? To dobrze, to nic nie zaszkodzi:

      Bladość niepokój miłosny dowodzi,

      Bladości prędzej niż słowom się wierzy.

      Pamiętasz przecie, jak to dobrze było

      Rano, nazajutrz, po twojej wieczerzy?

      RADOST

      Mojej wieczerzy?

      GUSTAW

      To jest, mówiąc szczerze,

      Ja sam dawałem tę sławną wieczerzę,

      Ale stryjaszek potem długi płacił.

      RADOST

      Niestety!

      GUSTAW

      Wcalem na cerze nie stracił.

      „Teraz to kocha – rzecz niezaprzeczona —

      Jak blady, słaby! – on z miłości skona” —

      Powiedz sam, wszakże prawda, tak mówiono.

      I gdybym nie był zanadto…

      RADOST

      No, no, no,

      Nie dość szaleje, jeszcze mnie powiada!

      Teraz idź i śpij, taka moja rada.

      Ale mój Guciu, Guciuniu serdeczny,

      Staraj się zbliżyć, podobać Anieli.

      GUSTAW

      Dobrze, stryjaszku.

      RADOST

      Dla matki bądź grzeczny.

      GUSTAW

      Dobrze, stryjaszku.

      RADOST

      I na miłość Boga,

      Jeśli ci jeszcze moja przyjaźń droga,

      Nim się odezwiesz, pomyśl pierwej nieco.

      Bo często słowa jakby z worka lecą,

      Ale sensu w nich – no! – tego tam nie ma. —

      A teraz idź spać, już mrugasz oczyma.

      GUSTAW

      Pójdę się przebrać.

      Całuje go w rękę.

      RADOST

      całując go

      Pamiętaj, Gustawie…

      GUSTAW

      Sam się zadziwisz, jak się dziś poprawię.

      Odchodzi w lewe drzwi boczne.

      RADOST

      patrząc za nim, serio

      Poprawię! Zawsze jedno co godzina,

      Zadziwisz się! tak!/ przechodząc nagle w uczucia

      Kochany chłopczyna!

      SCENA V

      Radost, Albin (chustka w ręku, tragicznym tonem).

      RADOST

      Cóż cię, panie Albinie, sprowadza tak wcześnie?

      ALBIN

      Niestety!

      RADOST

      Jak wzdychałeś, tak wzdychasz boleśnie.

      ALBIN

      Ach! jakże nie mam wzdychać, kiedy w smutku tonę;

      Kiedy nocne minuty łzami przeliczone!

      RADOST

      A ja ci radzę, wypogódź twe czoło,

      Nie bądź Gustawem – lecz kochaj wesoło:

      Te elegije i miłosne żale

      Młodej dziewczyny nie podbiją wcale;

      A zwłaszcza Klarę, co jak iskra żywa,

      Jeżeli westchnie, to wtedy gdy ziéwa;

      Klara, co spocząć, rzadziej milczeć zdoła,

      Sprzeczna z układu, z natury wesoła,

      Lęka się smutku, któregoś obrazem.

      ALBIN

      Ach! możnaż kochać i nie płakać razem?

      po krótkiem milczeniu

      Już dwa lata się kończą, jak powabność Klary

      Wznieciła moją miłość bez granic, bez miary.

      Nie ma dnia, bym nie błagał najczulszem wejrzeniem;

      Samem już tylko teraz oddycham westchnieniem;

      Łzami skrapiam jej ślady, skrapiam całą drogę:

      I kamień już bym zmiękczył, jej zmiękczyć nie mogę.

      RADOST

      Żebyś

Скачать книгу


<p>12</p>

delija, delia (daw.) – kurtka męska. [przypis edytorski]