Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca. Fredro Aleksander

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Fredro Aleksander страница 6

Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Fredro Aleksander

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      RADOST

      Cóż dalej chcesz robić?

      ALBIN

      Co? – Umrę z rozpaczy.

      RADOST

      Może cię kocha.

      ALBIN

      Kocha? – Umarłbym z radości.

      RADOST

      Każ więc sobie zawczasu dzwonić z przezorności.

      ALBIN

      Ja płaczę, ty się śmiejesz.

      RADOST

      Śmiej się i ty razem.

      ALBIN

      Ach, posłuchaj mnie raczej, nie dręcz tym rozkazem.

      Myślałem, że wytrwałość najczystszych płomieni

      Nienawiść w łagodniejsze uczucia przemieni,

      Ową nienawiść mężczyzn powziętą z rachuby,

      Którą w duszy piastuje, z której szuka chluby.

      Ach, błędna myśl, niestety! zwodnicze nadzieje!

      Jej serce coraz stygnie, a moje goreje!

      RADOST

      tymże tonem

      Bywaj zdrów!

      ALBIN

      Ach, gdzie idziesz?

      RADOST

      jak wprzódy

      Ach, idę do siebie.

      ALBIN

      Nie litujesz się żalu, opuszczasz w potrzebie.

      RADOST

      Chciałbym jeszcze do domu pojechać na chwilę.

      dobywając zegarka

      Tylko że już podobno… jeśli się nie mylę…

      Oho! tak to już późno! Wdaj się tylko z trzpiotem:

      U niego jak rozsądek, tak wszystko na potem.

      ALBIN

      chwytając go za rękę

      Czekaj, zwierzyć ci muszę straszną tajemnicę.

      RADOST

      przestraszony

      Dla Boga, co to będzie!

      ALBIN

      Rzecz całą oświécę.

      RADOST

      Albinie; ja truchleję!

      ALBIN

      Zachowasz ją święcie?

      RADOST

      Mów!

      ALBIN

      Klara i Aniela mają przedsięwzięcie…

      Słuchaj i zapłacz, nigdy – nie iść za mąż.

      RADOST

      zadziwiony i wstrzymując się od śmiechu

      Szczerze?

      Na znak potakujący Albina Radost parska śmiechem.

      Albin.

      Co? – Ty się śmiejesz z tego?

      RADOST

      Śmieję, bo nie wierzę.

      ALBIN

      Ja ci ręczę.

      RADOST

      I skąd wiesz?

      ALBIN

      Wiem pewnie.

      RADOST

      Daj Boże!

      do siebie:

      Taki bodziec Gustawa obudziłby może.

      Byle mu wierzył./ do Albina

      Dzięki za dobrą nowinę.

      ALBIN

      Jak to, Radoście, dobrą? – Dobrą, a ja ginę.

      RADOST

      Nie zginiesz, będziem żyli.

      ALBIN

      Ty się śmiejesz zawsze.

      RADOST

      Ty zaś nie płacz, a losy będą ci łaskawsze.

      Odchodzi w lewe drzwi środkowe.

      ALBIN

      O miłości, miłości! ty żalów przyczyno!

      Złorzeczyć ci nie mogę, bo mile łzy płyną.

      Lecz Klaro! kiedyż równą odpłacisz mi miarą?

      Kiedyż ze mną zapłaczesz? Klaro! Klaro! Klaro!

      SCENA VI

      Albin. Aniela, Klara

      wchodzą przed ostatnim wierszem z prawych drzwi środkowych.

      KLARA

      cicho stanąwszy przy Albinie

      Po raz pierwszy, drugi, trzeci!

      Na wezwanie takie dzielne,

      Powtórzone po trzy razy,

      Nawet duchy nieśmiertelne,

      Jak posłuszne ojcu dzieci,

      Porzucając ciemne cele,

      Stają władcy brać rozkazy.

      Mogęż spóźnić przyjście moje?

      Otóż

Скачать книгу