Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca. Fredro Aleksander

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Fredro Aleksander страница 3

Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Fredro Aleksander

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      zaglądając w oczy

      No… proszę… troszkę. – Niknie wyraz srogi.

      Czoło się równa, oko się uśmiecha.

      Otóż tak lubię,/ ściskając go/

      mój stryjaszku drogi!

      RADOST

      płaczliwie, zawsze dając przestrogi

      Mój Gustawie, powiedz mi: chcesz, czy nie chcesz żony?

      GUSTAW

      Chcę, chcę, stryjaszku.

      RADOST

      Pewnie?

      GUSTAW

      Jestem jej spragniony —

      RADOST

      Jakiże to więc sposób wyszukałeś sobie?

      GUSTAW

      Ja nic dotychczas nie wiem o sposobie.

      RADOST

      Te wycieczki przez okna, te nocne wyprawy.

      GUSTAW

      I cóż!

      RADOST

      zniecierpliwiony

      Cóż! Panna!

      GUSTAW

      A, bardzom ciekawy.

      Co moją pannę to obchodzić może,

      Kiedy, jak i gdzie ja się spać położę?

      Nie śpię – tem lepiej dla niej, bo na jawie

      Nią tylko jedną myśli moje bawię,

      I do niej wzdycham jak w dzień, tak i w nocy;

      Ale jak zasnę – jestże to w mej mocy?

      RADOST

      płaczliwie

      Mój Gustawie! – Dla Boga, porzuć myśli płoche,

      I raz tylko, raz pierwszy zastanów się trochę.

      Kilka dni jesteś pośród tak godnej rodziny,

      I nie ma dnia jednego… gdzie tam dnia!… godziny,

      Żebyś czegoś nie zbroił, aż się serce kraje.

      Pani Dobrójska sama opiekę ci daje;

      Nie idąc wzorem matek, co nos górą noszą,

      Kiedy w duszy o zięcia wszystkich świętych proszą —

      Pamiętna twych rodziców i mojej przyjaźni,

      Swój zamiar względem ciebie głosi bez bojaźni.

      Ale wszystko na próżno, daremnie się trudzi:

      Miejski panicz w wieśniakach innych widzi ludzi;

      Swoich nudów nie kryje, grzeczności nie sili,

      I chce dać uczuć wartość każdej swojej chwili.

      Wróbel się tylko, mówią, pustej strzechy trzyma,

      Ale co w twojej głowie już i wróbla nie ma.

      GUSTAW

      ze szczerem zastanowieniem

      Prawda, prawda, stryjaszku, zbyt słuszne przestrogi;

      Ach, ojcowskiemi strzeżesz mnie oczyma,/ ściskając go

      O, jesteś dla mnie skarb, przyjaciel drogi,

      Dzięki ci, dzięki za twoje przestrogi.

      RADOST

      z rozczuleniem ściskając go

      Mój ty poczciwy, mój luby Gustawie!

      GUSTAW

      Mój przyjacielu, mój ojcze kochany!

      Zobaczysz, jak się ogromnie poprawię,

      Bylem miał tylko powód do odmiany.

      A teraz zgadnij, jaką dziś zabawę…

      RADOST

      O dla Boga! on swoje! Otóż masz poprawę.

      Ach zmiłuj się, uważaj, powiedz, czy to ładnie,

      Że z domu pan zalotnik oknem się wykradnie,

      Aby noc całą Bóg nie wie gdzie trawić!

      GUSTAW

      Ależ stryjaszku, ja się muszę bawić.

      RADOST

      Bawić!

      GUSTAW

      A wprawdzie, w tym szanownym domu.

      Gdzie każdy dla mnie aż nadto łaskawy,

      Gdzie nie ubliżam w niczem i nikomu,

      Żadnej dotychczas nie widzę zabawy.

      RADOST

      Idzież tu o zabawę, wrzawę nieustanną?

      GUSTAW

      Ależ o nudy idzie.

      RADOST

      Nudy z piękną panną!

      GUSTAW

      Nie będą nudy, jak się kochać będę.

      RADOST

      I kiedyż to nastąpi?

      GUSTAW

      Jak się z nią ożenię.

      RADOST

      Albo inaczej: jak na koszu8 siędę9.

      GUSTAW

      Ba, ba, ba! jeszcze czego.

      RADOST

      I skąd pewność, że nie?

      Jestże to napisano, wyryto na niebie,

      Że Aniela koniecznie musi pójść za ciebie?

      GUSTAW

      Pójdzie, pójdzie, stryjaszku.

      RADOST

      Tylko

Скачать книгу


<p>8</p>

siąść na koszu a. dostać kosza – oświadczyć się i nie zostać przyjętym. [przypis edytorski]

<p>9</p>

siędę – dziś popr. forma: siądę. [przypis edytorski]