Lwów - kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918. Grzegorz Gauden

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Lwów - kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918 - Grzegorz Gauden страница 7

Lwów - kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918 - Grzegorz Gauden

Скачать книгу

krótka, telegraficzna, kilkuzdaniowa notka prasowa zawierająca dwie informacje: że we Lwowie w dniach 22 i 23 listopada 1918 roku miał miejsce pogrom Żydów i że przyniósł od 2 500 do 3 000 ofiar śmiertelnych.

      ***

      W rzeczywistości obszerny tekst nosił tytuł Pogrom we Lwowie. Od naocznego świadka (Der Pogrom in Lemberg. Von einem Augenzeugen). Ukazał się w dniu 30 listopada 1918 roku w sobotnim wydaniu opiniotwórczego porannego wiedeńskiego dziennika.

      Artykuł rozpoczyna się na dole pierwszej trzyszpaltowej kolumny. Zajmuje dwie szpalty do wysokości jednej piątej kolumny, po czym w tym samym układzie jest kontynuowany przez jedną trzecią drugiej kolumny i kończy się dwoma szpaltami tej wysokości na trzeciej stronie. Świadczy to o tym, za jak ważny uznała go redakcja dziennika. Cały tekst liczy prawie 13 300 znaków ze spacjami i wydrukowany jest tak jak cała gazeta szwabachą.

      Artykuł ukazał się z nadtytułem Felieton. Była to wtedy stała rubryka NFP. Codziennie w tym miejscu i z takim nadtytułem rozpoczynał się na pierwszej stronie ważny tekst.

      Artykuł jest podpisany literami MW. Autor przedstawia się jako człowiek od wielu lat doskonale obeznany w sprawach polskich, ukraińskich i żydowskich. MW informuje, że przebywał we Lwowie od połowy września 1918 do 27 listopada 1918 roku i był naocznym świadkiem wydarzeń, o których pisze. Stwierdza: „na swoje nieszczęście”.

      MW nie podał źródła, na którym oparł rażąco zawyżoną liczbę ofiar. Pisze jedynie o ostrożnych szacunkach.

      ***

      Polska nie mogła w żaden sposób natychmiast zakwestionować tak drastycznie zawyżonej liczby ofiar podanej przez gazetę. Nie mogła odwołać się do jakiejkolwiek polskiej urzędowej ani prasowej informacji. A minął już tydzień od pogromu.

      Zemściły się zmowa milczenia polskiej prasy i zaniechanie elementarnych obowiązków zawodowych przez polskich dziennikarzy.

      Polska prasa we Lwowie oszczędnie pisała jedynie o fali rabunków i podpaleń dokonanych przez kryminalistów wypuszczonych z więzień oraz dezerterów i maruderów armii austriackiej. W tych relacjach Polacy nie mieli nic wspólnego z tymi „smutnymi wydarzeniami”. Nie podawano żadnych informacji o rzeczywistym przebiegu zajść, o liczbie ofiar, skali rabunków, gwałtów, rozmiarze podpaleń.

      Generał Roja starał się opanować sytuację we Lwowie. O jego staraniach napisał NFP, informując równocześnie o sabotowaniu rozkazów Roji przez komendanta Mączyńskiego.

      ***

      Już pierwszy akapit artykułu w NFP zabrzmiał bardzo groźnie dla Polski i Polaków. MW napisał, że pogrom lwowski różni się od innych ekscesów w Galicji nie tylko liczbą niewinnych ofiar i skalą zniszczeń. Twierdzi, że zamysłem pogromu było osiągnięcie przez Polaków celów politycznych. Jego zdaniem pogrom był akcją świadomie zorganizowaną i przeprowadzoną przez polską społeczność Lwowa.

      Publikacja w „Neue Freie Presse” została natychmiast uznana w Polsce za celową i przemyślaną akcję antypolską pokonanych państw centralnych. Tak też była przedstawiana przez polskie służby dyplomatyczne wysłannikom zagranicznym. Z pewnym sukcesem.

      Dowodem na to był wywód, który prezentują Jadwin i Johnson: ponieważ w prasie austriackiej obowiązywała cenzura wojskowa, a dziennik wiedeński dostał zgodę władz wojskowych na ten artykuł, to oznacza, że publikacja była w interesie Austrii.

      W tej logice zacierania prawdy nie ma znaczenia, że gazeta podała prawdziwą informację o tym, że we Lwowie miał miejsce pogrom Żydów, że zamordowano wielu niewinnych ludzi, że spalono domy i obrabowano ludzi. Jedyną istotną rzeczą w takim rozumowaniu jest to, że zarówno Austrii, jak i Niemcom bardzo zależało po przegranej wojnie na osłabianiu pozycji Polski przed nadchodzącymi negocjacjami o przyszłym kształcie granic.

      I było to prawdą.

      ***

      MW napisał, że mądrzejsze polskie kręgi polityczne zdały sobie sprawę ze szkód, jakie wydarzenia we Lwowie przynoszą sprawie Polski. Jego zdaniem, kiedy minęła pogromowa euforia, Polacy uświadomili sobie, że przyjdzie zapłacić polityczną cenę za dwa dni bestialstw w dzielnicy żydowskiej Lwowa.

      Wtedy pojawiła się strategia wyparcia polskiej odpowiedzialności. Jednym z jej elementów było podanie przez Polaków informacji, że wśród zatrzymanych 1 600 uczestników rabunków we Lwowie 60% stanowili Ukraińcy, a 10% Żydzi!

      Informację polskich władz, że wśród rabujących i plądrujących było tak wielu Ukraińców, MW uznaje za niewiarygodną dla każdego, kto zna stosunki panujące we Lwowie.

      Całkowicie również odrzuca twierdzenie, że Żydzi byli współsprawcami pogromu.

      ***

      Autor starał się wprowadzić czytelników w genezę pogromu. Przyczyną wydarzeń we Lwowie był według niego polsko-ukraiński konflikt o wschodnią Galicję, czyli teren rozciągający się pomiędzy Sanem a Zbruczem. Na tym terytorium absolutną większość stanowiła ludność ukraińska, która mieszkała na wsiach. Polacy i Żydzi zamieszkiwali w miastach.

      Autor informuje, że od lat w polskich statystykach zaliczano Żydów do populacji polskiej! Wyjaśnia, że w ten sposób Polacy starali się uzyskać statystyczną przewagę w miastach wschodniej Galicji w stosunku do ludności ukraińskiej i że ten zabieg był oczywiście kwestionowany przez Ukraińców.

      Zastanawiam się, czy Żydzi wiedzieli o tym, że dla Polaków stanowią polską ludność? Jaką konstrukcję intelektualną stworzyli Polacy w Galicji, aby uznać pogardzanych Żydów za statystyczny element polskiej społeczności?

      ***

Скачать книгу