Lwów - kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918. Grzegorz Gauden

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Lwów - kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918 - Grzegorz Gauden страница 11

Lwów - kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918 - Grzegorz Gauden

Скачать книгу

rel="nofollow" href="#ulink_00b4d8e0-b216-5cb4-898c-f67816e3d664">24. Ten rusycyzm nie zakorzenił się w polszczyźnie, choć okazji do jego używania nie zabrakło później.

      Być może trzeba wprowadzić ten termin do języka polskiego dla precyzyjniejszego opisywania naszej historii. Będę się nim czasami posługiwał.

      ***

      Przy sklepie Zippera stała już wówczas straż wojskowa. U wylotu ul. Krakowskiej ustawiony był karabin maszynowy, przy którym stali oficer z sześcioma żołnierzami. W mojej obecności naładowano karabin maszynowy, tzn. wyjęto ze skrzyni stojącej pas z nabojami i wsadzono do karabinu maszynowego. Żołnierz, jak i oficer, którego wołano: „panie poruczniku”, mieli na ramieniu opaskę z trupią główką.

      Trupie główki na opaskach nie pozostawiają wątpliwości. To por. Abraham i jego żołnierze z Góry Stracenia. Tylko ta formacja nosiła opaski z trupią główką. Byli całkowitymi panami Rynku. Czuwali przy sklepie.

      Właśnie oni obrabowali sklep Zippera. Umundurowani ludzie rozbili granatami żaluzje, które chroniły witryny.

      ***

      Rabunek tego sklepu na samym początku pogromu nie był przypadkiem. Został zorganizowany przez ludzi, którzy doskonale wiedzieli, że to najcenniejszy żydowski obiekt we Lwowie, i natychmiast rozpoczęli jego „ochronę”, aby nikt inny ich nie ubiegł.

      To była dostawa dla pasera. Tak operują zorganizowani zawodowi przestępcy. Sprawcy, zawodowi lwowscy bandyci z oddziału por. Abrahama, czekali na okazję od dłuższego czasu.

      Wcześniejsze obrabowanie sklepu nie było możliwe, bo tę część miasta kontrolowały wojska ukraińskie. Kilkaset metrów dalej w Narodnym Domu znajdowała się komenda wojsk ukraińskich. Ponadto na tym terenie operowała milicja żydowska.

      Tego dnia rano nie było już wojsk ukraińskich, nie było milicji żydowskiej, która mogłaby reagować i starać się chronić sklep Zippera, inne żydowskie sklepy, mieszkania, domy. A przede wszystkim bronić Żydów.

      Większość milicjantów została rozbrojona po zajęciu miasta przez polskie wojsko.

      ***

      Kamienicę wyremontowano kilka lat temu. Dziś w jubilerskim sklepie mieści się ogromna piwiarnia. Nad wejściem do dawnego salonu Zippera na odnowionej fasadzie wisi szyld „Teatr piwa” w wielu językach, także po polsku.

      ***

      Atak na sklep Zippera odbył się w głównym punkcie miasta – pod ratuszem, pod okiem władz miasta, w obecności wojskowego dowódcy por. Romana Abrahama.

      Akt przemocy dokonany przez polskich żołnierzy na oczach tłumu zamienił trwające już w różnych punktach dzielnicy żydowskiej samowolne rabunki w akcję aprobowaną przez dowództwo.

      To był publiczny, symboliczny akt legalizacji przemocy wobec lwowskich Żydów. To była oficjalna inauguracja pogromu.

      Rozdział IV

      Kamienica Zippera zamyka pierzeję Rynku od strony północno-zachodniej, przy wlocie w ul. Krakowską, ulicę bogatych sklepów, których właścicielami byli Żydzi.

      Ulica Krakowska prowadzi do pl. Krakowskiego i znajdujących się tuż obok pl. Strzeleckiego i pl. Gołuchowskich zamieszkałych wtedy w większości przez Żydów.

      Za nimi zaczyna się Zamarstynów, stara żydowska część Lwowa, odpowiednik krakowskiego Kazimierza.

      ***

      Po symbolicznym zalegalizowaniu pogromu w najważniejszym miejscu Lwowa polscy żołnierze ruszyli z Rynku w ul. Krakowską.

      Strzelają do witryn sklepowych, wybijają granatami żaluzje i drzwi, strzelają do napotkanych Żydów i do ludzi w oknach.

      Za nimi posuwa się rosnący tłum cywilów. Po przejściu tego pochodu na ul. Krakowskiej nie ocalał żaden sklep. Na

Скачать книгу