W Letnim Słońcu. Emmanuel Bodin

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу W Letnim Słońcu - Emmanuel Bodin страница 7

W Letnim Słońcu - Emmanuel  Bodin

Скачать книгу

Ich palce połączyły się w uścisku. Z zaciśniętymi ustami pogrążyli się w wymownej ciszy, która bynajmniej im nie ciążyła. Franck przyjął z radością ten emanujący ciepłem kontakt. Delikatny dotyk dłoni kobiety, której się pragnie, wyzwala silne emocje. Ten drobny gest jest jak zaproszenie, aby kontynuować uwodzicielską grę. To właśnie ten moment, kiedy wiadomo już, że wydarzyło się coś istotnego, co zapowiada ciąg dalszy i pogłębienie ich relacji. Jak zawarcie paktu albo podpisanie umowy. Przed nawiązaniem takiego porozumienia dwie osoby są jak obce sobie cienie, które następnie łączy wspólnota dusz i nadzieja na narodziny miłości.

      Gdy dotarli do wodospadu, Franck zaproponował Swietłanie ponownie, że zrobi kilka zdjęć. Wyraziła zgodę skinieniem głowy. Podbiegła jak mała dziewczynka z błyszczącymi oczami, żeby ustawić się przed obiektywem. Wróciła jeszcze w kierunku Francka, by zostawić plecak u jego stóp, a potem przyjęła stosowną pozę. Po zakończonej sesji zdjęciowej Franck zwrócił aparat właścicielce, która w zamian ponownie podała mu swoją rękę. Dwukrotnie jeszcze, w innych zakątkach parku podjęli tę niewinną i naiwną grę, która obudziła w nich pożądanie.

      Zagłębiając się w odległe rejony parku z widokiem na przedmieścia Paryża, gdzie zachowało się nawet trochę drzew owocowych, napotkali całujące się pary. Uśmiechnęli się, nieco skrępowani sytuacją, wymieniając ze spuszczoną głową ukradkowe spojrzenia. W głębi duszy oboje pragnęli się znaleźć na miejscu tamtych, splecionych w uścisku kochanków. Spacer po tej okolicy sprzyjał zapomnieniu się, jednak Franck nie był jeszcze gotowy, a raczej czuł się zablokowany przez swą nieśmiałość. Nie chciał, aby ich pierwszy kontakt miał brutalny charakter, a miał nadzieję, że nastąpi w jak najbardziej naturalny sposób.

      Zapadł wieczór i zaczynało się robić zimno. Szli piaszczystą ścieżką, a Franck zapytał Swietłanę, czy chciałaby zjeść z nim kolację. Zaskoczona tą nieoczekiwaną propozycją, Swietłana zawahała się, nie wiedząc jakiej udzielić odpowiedzi. „Czy jestem odpowiednio ubrana?”, „czego naprawdę chce ten mężczyzna?”. Nastąpiło krępujące milczenie. Ta niepewność zdziwiła Francka, który nabrał wątpliwości i zaczął się zastanawiać, czy słusznie postąpił. Czy nie za szybko chciał przejść do następnego etapu ich znajomości, ryzykując zburzenie misternie budowanej zażyłości? Spodziewał się, że z radością przystanie na jego propozycję. Co ją wstrzymywało? Przecież trzymali się za rękę przez całe popołudnie!

      Nagle Swietłana zgodziła się.

      – Dobrze – rzuciła zdawkowo.

      Ta prosta wypowiedź zabrzmiała dość desperacko – jak radykalna decyzja, od której ma zależeć jej dalsze życie…

      Franck poczuł ulgę, a jego twarz rozjaśnił uśmiech. Wyszli z parku i ruszyli chodnikiem, w dalszym ciągu trzymając się za ręce. Dotyk ich palców splecionych w uścisku zaczynał być coraz bardziej intensywny – proporcjonalnie do narastającej między nimi namiętności.

      Po drodze zatrzymali się pierwszy raz, właściwie bez widocznej przyczyny, skoro i tak przez cały czas toczyli rozmowę. Było to instynktowne dążenie do tego, aby stanąć naprzeciwko siebie i spojrzeć sobie głęboko w oczy. Wzrok Franka łagodnie podążył niżej, oczarowany urokiem tej uwodzicielskiej Wenus, która również przyglądała mu się zachłannie. O tak – Swietłana pragnęła tego samego co Franck. Musiał teraz zdobyć się na odwagę, by dać jej świadectwo budzącego się pożądania.

      Zdecydowanym ruchem Franck zbliżył swoją twarz w kierunku Swietłany pragnąc zakosztować słodyczy jej ust, które rysowały się w odległości dosłownie kilku centymetrów. Swietłana czując, że ta oczekiwana chwila zbliża się nieuchronnie, zagryzła odruchowo dolną wargę, a jej policzki pokryły się rumieńcem. Fizjologia czasem płata figle. Franck natychmiast zmienił kierunek, wpadając w panikę. Cofnął się, widząc zaintrygowane spojrzenie w błękitnych oczach Swietłany, która zastanawiała się, skąd ten nagły zwrot akcji. Franck odwrócił spojrzenie, powoli próbując pogodzić się z tym instynktownym zachowaniem, ujął dłoń dziewczyny, aby kontynuować marsz.

      Franck zastanawiał się nad tym gwałtownym przygryzieniem wargi. Czy był to przejaw gwałtownego pożądania? Oznaczało to porażkę jego inicjatywy – rozmyślił się w ostatniej chwili, gdy tylko kilka centymetrów dzieliło go od jej ust, które zlekceważyły jego usiłowania, a których tak mocno pragnął. Była to doskonała okazja, na jaką liczył od czasu, gdy udało mu się złapać ją za rękę. Przegapił przełomowy moment ich relacji, jakby uchylone drzwi zatrzasnęły się przed nim. Pocałunek to przełomowy akt, który jest jak wyzwolenie, a zarazem zaproszenie do dalszego ciągu miłosnej historii. Dlaczego ten pierwszy pocałunek musi być tak trudny? Dlaczego wywołuje tyle obaw, chociaż każdy jest w stanie rozpoznać ten moment, gdy osoba, przed którą stoimy nie pragnie niczego innego, jak właśnie takiego zbliżenia? Tak jak mężczyzna dostrzega ten moment, gdy usta partnerki są gotowe na wspólne doznania, podobnie może stwierdzić, kiedy jej ciało pragnie, aby wziął ją w ramiona.

      Przyglądając się jej pełnym ustom – błyszczącym, doskonale nawilżonym stwierdził, że musi ich zakosztować jeszcze tego wieczora. Żaden mężczyzna nie mógłby się im oprzeć. Franck poczuł rosnące pożądanie i stwierdził, że nie może pozwolić, aby odeszła dziś od niego tak wolna, jak przyszła, chociaż miał świadomość związanego z tym ryzyka – ryzyka, że więcej jej nie zobaczy. Czuł, że to spotkanie musi zostać przypieczętowane w niezapomniany sposób.

      Ruszyli w kierunku restauracji, która przypadkowo zamajaczyła przed nimi. Franck czuł się kompletnie zagubiony – byli teraz w dzielnicy, która była mu zupełnie nieznana, prowadził więc swoją towarzyszkę właściwie po omacku.

      Wtedy to zatrzymali się ponownie, z tym samym zamiarem. Przyglądali się sobie uważnie. Pożądanie rosło. Pożerali się wzajemnie wzrokiem. Żadne z nich nie ośmieliło się jednak pokonać tej niewidocznej bariery między nimi. Od nawiązania więzi uczuciowej dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów. To takie frustrujące! Miał pełną świadomość, że Swietłana w żadnym razie nie zrobi pierwszego kroku. Wiedział, że to on musi podjąć inicjatywę, musi jej udowodnić, że potrafi się zebrać na odwagę i złożyć na jej ustach pocałunek świadczący o tym, jak bardzo jej pragnie. Pocałunek będący wyrazem naturalnego magnetyzmu między dwoma osobami, które podobają się sobie i w nieodparty sposób są dla siebie wzajemnie pociągające.

      Franck zawahał się, podobnie jak przy pierwszej próbie. Ruszyli w dalszą drogę… Co się dzieje? Wyczuwał, że Swietłana czeka tylko, aż Franck zbierze się na odwagę. Gdzie się podziała jego męska stanowczość? Przepuścił już dwie okazje. Przy trzeciej musi wreszcie podjąć ten wysiłek. W przeciwnym razie może się pożegnać z piękną Swietłaną, bo nie będzie już chciała więcej słyszeć o tym nieudaczniku.

      Wszystko go pociągało w tej dziewczynie: jej twarz, zachowanie, osobowość. W jej towarzystwie czuł spokój i pewność siebie. Co wywoływało zatem ten lęk? Franck zdecydował wreszcie, że do pocałunku musi dojść w ostatniej chwili, aby oszczędzić mu mizernych usiłowań, które ostatecznie spełzały na niczym. Po kolacji, kiedy będzie miał też okazję napić się czegoś mocniejszego, na pewno poczuje się bardziej śmiały.

      Po dłuższych poszukiwaniach trafili wreszcie na restaurację hinduską. Z wystawionego przed lokalem menu wynikało, że oferuje on korzystne ceny, doskonałe na kieszeń Francka. Swietłana nie wydawała się jednak zachwycona pomysłem zjedzenia kolacji w tym miejscu. Uznała, że ta knajpka nie jest w najmniejszym stopniu romantyczna. Ruszyli więc

Скачать книгу