Włócznia. Louis de Wohl
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Włócznia - Louis de Wohl страница 26
Kontrybucja. Płać, starcze. Płać podatki Rzymowi, jeśli uważasz, że musisz, ale płać również nam – jeśli chcesz zachować swoje bogactwa w dniu, w którym przejmiemy władzę.
Jaką mogli mieć szansę? To było śmieszne, niedorzeczne.
Wstał.
– Synu Tubala, jeżeli chcesz dzielić swój los z bandytami na drogach, to twoja sprawa i ja ciebie nie powstrzymam. Jednak propozycja, bym ja, który wycierpiałem od nich wiele szkód, miał płacić im haracz lub w inny sposób pomagać ich sprawie, obraża mój zdrowy rozsądek i nie chcę więcej o tym słyszeć.
Zadok uniósł obie ręce w proteście.
– Czy przychodziłbym do ciebie, gdyby sprawa była w rękach bandytów? Czy nie rozumiesz, że rozmyślnie robimy użytek z bandytów, ludzi, którzy nie mają nic do stracenia, ale za nimi jest cały naród, ludzie, którzy nie mogą sobie pozwolić na odkrycie kart.
– Cały naród? – Boz pstryknął palcami. – Rozbójnicy! Bandyci pozujący na patriotów. To wszystko już było. Tak próbował Teodasz i Juda z Galilei. Byłeś wtedy małym chłopcem, synkiem Tubala, i wydaje mi się, że od tamtego czasu dorosło tylko twoje ciało, nie umysł. Bandyci, zapaleńcy, malkontenci, mężczyźni, którzy nic w życiu nie osiągnęli w uczciwy sposób i muszą pokładać nadzieję w krwawych zamieszkach i przewrotach. Czyż nie wiem, co ludzie o wysokiej pozycji sądzą o tej galilejskiej bzdurze? Czyż nie słyszałem członków Sanhedrynu mówiących o nich jak o fanatykach i głupcach? Nie dam ci nawet pół szekla na to plemię szkodników i złoczyńców.
– Czy jest mądrze… – zapytał ochrypłym głosem Zadok – czy jest mądrze mieć wszystkich szkodników i złoczyńców za wrogów?
Boz rozgniewał się teraz nie na żarty.
– Grozisz mi, synu Tubala? W moim własnym domu? – Wyciągnął drżący palec. – Odejdź – i bądź rad, że w swej cierpliwości i pobłażliwości zapomnę o tym, co mi powiedziałeś.
Rozdział dziewiąty
Boz prowadził regularny tryb życia – zawsze tak było, a na starość stał się jeszcze bardziej dokładny. Rozmowa z Zadokiem, synem Tubala, wzburzyła go, a wzburzenie mu nie służyło. Wszystkich pięciu lekarzy, którzy troszczyli się o jego zdrowie, zgadzało się przynajmniej w tej kwestii, jakkolwiek bardzo się różnili co do leków, jakie chcieli mu przepisywać. Nie spał dobrze, a rano był smutny i niespokojny. Nalegał jednak na podróż i karawana wyruszyła o godzinie, jaką ustalił parę dni wcześniej.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.