Bezcenne wskazówki. Agnieszka Białomazur

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Bezcenne wskazówki - Agnieszka Białomazur страница 3

Bezcenne wskazówki - Agnieszka Białomazur

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      …świat otwierał w jego kierunku swe ramiona, ale on tego nie dostrzegał, jeszcze tego nie dostrzegał.

      2. Wskazówka pierwsza:

      Dbaj o swój rozwój osobisty

      „Rozwój wymaga czasu, pracy i poświęceń. Nikt nie podejmie ich za Ciebie.”

RALPH JARRON CORDINER

      Była godzina 8:50.

      Jakub siedział na ławce przystanku autobusowego i obserwował przejeżdżające samochody. Postanowił przybyć na umówione spotkanie nieco wcześniej, gdyż chciał zaspokoić swą ciekawość. Był wielce zainteresowany, w jaki sposób pan Wysocki dotrze w to miejsce.

      Zastanawiał się, czy będzie to jakiś wyjątkowy model samochodu, wykonany specjalnie na jego zamówienie, czy może też przyjedzie limuzyną, której drzwi otworzy jego prywatny szofer.

      Gdy ciekawość Kuby rosła z minuty na minutę, pole widzenia przesłonił mu zataczający pętlę autobus. Kiedy zatrzymał się i otworzył drzwi, wysiadło kilku pasażerów.

      Chłopak rzucił na nich przelotne spojrzenie, po czym odwrócił głowę i dalej obserwował przejeżdżające samochody.

      − Dzień dobry – zabrzmiał głos, który zdawało mu się, że już kiedyś słyszał.

      Kuba spojrzał na osobę, która go powitała. I oto stał przed nim jakże niechciany kompan, z którym miał wędrować po górach. Tyle, że w ubiorze odpowiednim do wypraw górskich wyglądał tak nie podobnie do kogoś, kogo poznał dzień wcześniej.

      − Dzień dobry – chłopak odpowiedział zdumiony.

      − No to co, wyruszamy w drogę? – zapytał ochoczo Wysocki.

      − Tak – odrzekł Kuba, po czym wstał, założył plecak i po raz ostatni rozejrzał się wokoło.

      Miał bowiem nadzieję, że zdoła jeszcze dostrzec gdzieś w oddali wyróżniający się samochód. Przybył przecież przed umówionym czasem i nie potrafił zrozumieć, jak to się stało, że nie zauważył czym przyjechał Wysocki.

      Niestety żaden z zaparkowanych pojazdów nie spełniał jego oczekiwań.

      „No cóż, może dowiem się tego, gdy wrócimy” – pomyślał i skierował się w stronę parku miejskiego noszącego nazwę „Cygański Las”.

      Wysocki podążył za nim.

      Tuż przy wejściu do parku miały swój początek szlaki prowadzące w różnym kierunku. Chłopak, nie zatrzymując się ani na chwilę, poinformował swego kompana:

      − Pójdziemy zielonym szlakiem.

      − Ty prowadzisz – odrzekł Wysocki.

      Kuba wybrał zielony szlak, gdyż był on krótszy i prowadził dokładnie do schroniska na Koziej Górze. Spodziewał się, że tam zakończą całą wyprawę i następnie wrócą tą samą trasą.

      Wyprawy w góry to było to, co tak bardzo go pasjonowało. Zwykle przewodził każdej grupie, z którą wędrował po górskich szlakach. A teraz obmyślił sobie plan, jak zyskać połowę dnia dla siebie. Bo skoro tak niewielu spośród jego znajomych potrafiło dotrzymać mu tempa, to mieszkaniec Warszawy tym bardziej temu nie podoła.

      Przyśpieszył więc nieco kroku. Jednak ku jego zdziwieniu, Wysocki również przyśpieszył. Podążali więc obaj przez pewien czas szybkim marszem.

      − Cieszę się, że zgodziłeś się na tę wyprawę – powiedział Wysocki.

      − Drobiazg – odparł chłopak.

      − W towarzystwie to zawsze raźniej – Wysocki dodał po chwili.

      Jakub nie zamierzał podtrzymywać rozmowy dla zwykłej grzeczności. Jednak po pewnym czasie postanowił przekonać się, czy jego chytry plan ma szansę ziścić się, dlatego zagadnął:

      − Pan to chyba nie ma zbyt wiele okazji na wyprawy w góry.

      − Nie tak do końca. Podróżuję w różne miejsca w interesach. Nieraz miałem sposobność wędrować po górach w wolnych chwilach – odrzekł Wysocki. – Tylko wiesz, najczęściej są to takie spacerki powyżej 2500 metrów nad poziomem morza.

      Kuba spojrzał na swego kompana i tylko pomyślał sobie:

      „Spacerki powyżej 2500 metrów nad poziomem morza. Kto to jest?”

      I w tym momencie stało się dla niego jasne, że wyprawa potrwa aż do wieczora, z czego był wielce niezadowolony.

      Zwolnił nieco tempo, a na jego twarzy pojawił się lekki grymas. Chciał skrócić wyprawę, wygląda jednak na to, że cały dzień spędzi w towarzystwie kogoś, o kim w ogóle nic nie wie. I niespecjalnie jest zainteresowany, aby dowiedzieć się o nim czegoś więcej.

      W przeciwieństwie do Kuby, Wysocki chciał nieco zaznajomić się, a może nawet zaprzyjaźnić z kompanem, którym przyszło mu wędrować po górach, dlatego zapytał:

      − Powiesz mi coś o sobie?

      − A co konkretnie chce pan wiedzieć? – chłopak odpowiedział pytaniem.

      − To, że jesteś najmłodszym pracownikiem w firmie Janka i że lubisz wyprawy w góry, to już wiem. A coś poza tym?

      „O co mu tak naprawdę chodzi? Może wszystko co powiem przekaże później szefowi?” – Kuba zastanawiał się w duchu.

      Wysocki zauważył jego zdumienie, więc dorzucił:

      − Bez obaw. Nie pytam po to, aby informować o tym Janka. Po prostu chcę poznać cię nieco lepiej, chociażby dlatego, że zgodziłeś się towarzyszyć mi w tej wędrówce.

      Chłopak milczał przez chwilę, zastanawiając się co ma powiedzieć. Nigdy nie przepadał za tym, aby opowiadać o sobie obcym ludziom. I nawet nie wpadł wcześniej na pomysł, żeby wymyślić sobie jakąś ładną historyjkę, którą mógłby podzielić się z nieznajomym.

      Nie wiedząc od czego zacząć, zaproponował:

      − To może najpierw pan opowie coś o sobie.

      − Dobrze, może tak być – przytaknął Wysocki, po czym rozpoczął swą opowieść:

      − Mieszkam w pobliżu Warszawy wraz z żoną i dziećmi. Moja firma ma siedzibę w Warszawie, jednak, jak już wspomniałem, często podróżuję w interesach. W ostatnim czasie skupiam się na południowej części Polski, stąd moja wizyta w Bielsku-Białej. Zresztą z Warszawy jest bardzo dobre połączenie pociągów InterCity…

      − Przyjechał pan do Bielska pociągiem? – Jakub przerwał mu, nie kryjąc przy tym swego zdziwienia.

      − Tak – odrzekł Wysocki. – Podróż zabiera mi nieco ponad cztery godziny, a w pociągu mogę dodatkowo pracować. Czasem wykonuję ważne telefony, ale najczęściej korzystam z mojego przenośnego komputera.

      −

Скачать книгу