Królowa Margot. Aleksander Dumas

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królowa Margot - Aleksander Dumas страница 12

Królowa Margot - Aleksander Dumas

Скачать книгу

padł na kolana.

      — Najjaśniejszy Panie — wyjąkał — wierz mi...

      — Wiem, wiem — rzekł Karol IX, coraz bardziej przenikając Maurevela oczami, które ze szklanych stały się prawie płomieniste — wiem, że chciałeś zabić w Moncontpur pana admirała, że ci się to nie udało i że przeszedłeś do armii księcia Andegaweńskiego, naszego brata. Na koniec wiem i to, żeś po raz drugi przeszedł na stronę książąt i wpisałeś się do oddziału pana de Mouya de Saint-Phale.

      — O! Najjaśniejszy Panie...

      — Odważnego szlachcica z Pikardii — dodał król.

      — Najjaśniejszy Panie — zawołał Maureval — nie dobijaj mnie!

      — Był to zacny oficer — mówił dalej Karol IX na którego twarzy malował się wyraz prawie zwierzęcego okrucieństwa—przyjął cię jak syna, dał ci mieszkanie, odzież i jedzenie.

      Maurevel ciężko westchnął.

      — Nazwałeś go, zdaje mi się, swoim ojcem — kończył król bez litości — i czuła przyjaźń łączyła cię z młodym de Mouyem, jego synem.

      Maurevel, klęcząc ciągle, coraz bardziej się przechylał, jakby przygniatany słowami Karola IX, który stojąc niewzruszenie i obojętnie, podobny był do mówiącego posągu.

      — Ponadto — powiedział król — książę Gwizjusz przyrzekł ci dziesięć tysięcy talarów za zabicie admirała.

      Strwożony morderca czołem uderzył o podłogę.

      — Co się tyczy pana de, Mouya, twojego dobrego ojca, pojechałeś z nim razu pewnego na rekonesans do Ćhevreux! Jadąc upuścił bicz, zszedł więc z konia, ażeby go podjąć. Byliście sami; wyjąłeś pistolet z olstrów i gdy on się schylił, zastrzeliłeś go. Skoro już wydał ostatnie tchnienie, uciekłeś na koniu, którego ci darował. Nieprawdaż, że tak było?

      Ponieważ zaś Maurevel nie odpowiadał ani słowem na to oskarżenie, dokładne we wszystkich szczegółach, król zaczął znowu gwizdać piosenkę łowiecką na tę samą nutę co poprzednio.

      — Czy wiesz, morderco — powiedział po chwili — że mam wielką ochotę kazać cię powiesić?

      — O! Najjaśniejszy Panie! — zawołał Maurevel.

      — Młody de Mouy prosił mnie o to jeszcze wczoraj i ja prawdziwie nie wiedziałem, co mu na to odpowiedzieć, gdyż jego prośbie nie mam nic do zarzucenia.

      Maurevel złożył ręce.

      — Tym bardziej zasługuje ona na uwagę, że jak sam mówisz, jestem ojcem swojego narodu i że teraz, kiedy się pogodziłem z hugonotami, są oni dla mnie takimi dziećmi jak i katolicy.

      — Najjaśniejszy Panie — jęknął Maurevel zupełnie zgnębiony — życie moje w twoim ręku, rób z nim, co ci się podoba.

      — Prawdę mówisz; nie dałbym za nie ani grosza.

      — Nie ma więc już sposobu, by okupić zbrodnię? — zapytał morderca.

      — Nie wiem... Z tym wszystkim, będąc na twoim miejscu, co dzięki Bogu nie jest...

      — Cóż więc? Gdyby Wasza Królewska Mość był na moim miejscu?... — szepnął Maurevel nie spuszczając oczu z ust Karola.

      — Sądzę, że wywinąłbym się z tego — odparł król.

      Maurevel podniósł się na jedno kolano i oparłszy się jedną ręką o podłogę, bacznie spoglądał na Karola, chcąc się przekonać czy z niego nie żartuje.

      — Wprawdzie miłuję młodego de Mouya — mówił dalej król — lecz również lubię mego brata Gwizjusza i gdyby jeden z nich prosił mnie o życie dla człowieka, którego śmierci domagałby się drugi, przyznaję, że byłbym w wielkim kłopocie. Jednak ze względu na politykę i na religię powinien bym przenieść żądanie mego brata Gwizjusza, gdyż de Mouy, chociaż waleczny oficer, w porównaniu z księciem Lotaryńskim jest mało znaczącą figurą.

      Podczas tej mowy Maureyel z wolna wyprostował się, jak człowiek powracający do życia.

      — Ważną więc dla ciebie byłoby rzeczą, iżbyś starał się pozyskać względy mego brata Gwizjusza. Przypominam sobie właśnie, co mi on wczoraj opowiadał.

      Maurevel zbliżył się na krok.

      — Wystaw sobie, Najjaśniejszy Panie — mówił mi książę Gwizjusz — że co rano o dziesiątej godzinie przechodzi ulicą Saint-Germain-l'Auxerrois, powracając z Luwru, mój śmiertelny wróg. Widzę go zawsze przez kratę w oknie dolnego piętra; okno to jest w pokoju dawnego rnego nauczyciela, kanonika Piotra Pille'a. Codziennie widzę przechodzącego obok mnie mego nieprzyjaciela i codziennie wzywam szatana, ażeby go wtrącił w otchłanie piekielne. Powiedz więc, panie Maurevel — mówił dalej Karol — czy czasem nie zechcesz być tym szatanem, może sprawisz tym przyjemność memu bratu Gwizjuszowi.

      Maurevel odzyskał swój piekielny uśmiech, a jego blade jeszcze ze strachu usta wyszeptały:

      — Lecz, Najjaśniejszy Panie, ja nie mam władzy nad piekłem.

      — Jednakżeś wtrącił tam, jeśli się nie mylę, odważnego de Mouya. Gotów jesteś powiedzieć, że to za pomocą pistoletu... Ale, ale! masz jeszcze ten pistolet?

      — Wybacz, Najjaśniejszy Panie — odparł zabójca prawie już uspokojony — z rusznicy strzelam jeszcze lepiej niż z pistoletu. — O!... — rzekł Karol IX — czy pistolet, czy rusznica,-wszystko to jedno, a mój brat Gwizjusz, przekonany jestem, nie będzie przemyśliwał nad wyborem środków.

      — Lecz — powiedział Maurevel — ja potrzebuję broni, na której mógłbym polegać; może trzeba będzie strzelać z daleka.

      — Mam tu dziesięć rusznic — odrzekł Karol — strzelam z każdej do złotego talara z odległości stu pięćdziesięciu kroków.

      Spróbuj której.

      — O!... z największą przyjemnością, Najjaśniejszy Panie — zawołał Maurevel idąc w stronę, gdzie stała rusznica przyniesiona Karolowi właśnie tegoż samego dnia.

      — Nie, tej nie bierz — powiedział król — tę zatrzymuję sobie. Wyprawię w tych dniach wielkie polowanie na którym, spodziewam się, przyda mi się ta rusznica; wybierz więc inną.

      Maurevel zdjął pierwszą lepszą rusznicę ze ściany.

      — Teraz, Najjaśniejszy Panie, racz wskazać mi tego nieprzyjaciela — rzekł morderca.

      — Alboż ja go znam? — odpowiedział Karol IX, gnębiąc Maurevela spojrzeniem pełnym wzgardy.

      — A więc zapytam księcia Gwizjusza — wyjąkał Maurevel. Król wzruszył ramionami i odpowiedział:

      —

Скачать книгу