Deniwelacja. Remigiusz Mróz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Deniwelacja - Remigiusz Mróz страница 23
– Za piętnaście minut muszę się zwijać, bo spóźnię się na pierwszą lekcję – oznajmiła dziewczyna.
– Nie zajmę ci wiele czasu.
Młoda pokiwała głową.
– To jak mogę pani pomóc?
– Relacjonując mi wszystko od początku.
– Przecież wszystko już powiedziałam policjantom.
– Wiem – przyznała Dominika. – I przekazali mi to co do słowa, ale wolałabym…
– Usłyszeć to ode mnie.
– Otóż to.
– W porządku – odparła dziewczyna, a potem z niepokojem zerknęła na zegarek.
Było w jej zachowaniu coś, co kazało Wadryś-Hansen mieć się na baczności. Może chodziło o to, że była nad wyraz uczynna? Nie, trudno było stwierdzić, co w jej przypadku jest normą, a co poza nią wykracza.
Chodziło o coś innego.
Brak emocji.
Nie była przejęta, zdawała się bardziej martwić spóźnieniem na lekcję niż tym, że jej numer stał się przedmiotem zainteresowania zarówno policji, jak i prokuratury.
Dominice przemknęło przez myśl, że to jedynie fasada. Gdyby dziewczyna rzeczywiście podchodziła do sprawy z taką obojętnością, nie byłaby tak skora do współpracy.
Prokurator przyjrzała się jej, szukając jakiegokolwiek potwierdzenia swojej hipotezy. Bez skutku. Alicja zdawała się… na wskroś zwyczajna.
– Kupiłam kartę, bo była promocja, a mój internet domowy to jakaś tragedia – mówiła. – Dostałam w pakiecie dwa giga, więc się opłacało. Dojechałam do końca limitu, a potem wyrzuciłam SIM.
– Gdzie?
– Do kosza na śmieci.
– Na ulicy?
– Nie, w domu.
Czy możliwe było, że ktoś później odzyskał kartę ze śmietnika? Z pewnością. Szczególnie jeśli człowiek, który to zrobił, był tym samym, który dokonał zabójstw. Sprawca udowodnił, że nie ma oporów przed grzebaniem w odpadkach.
– I tyle ją widziałam – dodała. – Nie pamiętam nawet numeru, który był do niej przypisany.
– Korzystałaś z niej na swoim telefonie?
– Tak.
– Jak długo?
– Dzień, może dwa… obejrzałam parę odcinków Narcos i limit mi się skończył. Widziała pani?
– Tak – potwierdziła Dominika. – I muszę przyznać, że większą sympatią zapałałam do Escobara niż do organów ścigania.
Alicja uśmiechnęła się lekko.
– Ja też, chociaż ten kolumbijski agent, Javier…
– To był Amerykanin z Teksasu. Członek DEA.
– No – potwierdziła pod nosem Alicja. – W każdym razie niezły.
Swobodna rozmowa kazała Wadryś-Hansen sądzić, że jej wcześniejsze przypuszczenia mogły okazać się słuszne. Dziewczyna zachowywała się zbyt nonszalancko.
– Ale wróćmy do karty – powiedziała prokurator. – Wychodziłaś gdzieś, kiedy miałaś ją w telefonie?
– Może… pewnie tak. Czemu pani pyta?
– Będziemy sprawdzać lokalizację. To rutynowe działanie.
– Aha.
– A powiedz mi, czy…
– W sumie nie jestem pewna, czy wychodziłam – przerwała jej dziewczyna, marszcząc czoło.
Zbyt teatralnie, pomyślała Dominika.
– Możliwe, że przed wyjściem włożyłam starą kartę. No bo po co miałabym chodzić z nową? Nikt by się do mnie nie dodzwonił.
– No tak.
– Ale nie kodowałam tego tak… no wie pani.
– Wiem.
Przez moment milczały. Dziewczynie mina nieco zrzedła, choć na dobrą sprawę nie było ku temu powodu.
– Przypomnisz mi, gdzie kupiłaś tę kartę? – spytała Wadryś-Hansen.
– Zamówiłam przez internet.
– Dlaczego?
– Jak to dlaczego?
– Co cię do tego skłoniło?
– Reklama na jakimś portalu. Było info, że jest darmowy starter, 4G LTE w prezencie…
– Co to był za portal?
Alicja znów popatrzyła na zegarek, tym razem bardziej nerwowo. Potem uciekła wzrokiem w bok, jakby spodziewała się, że któreś z rodziców zaraz upomni ją, że pora wychodzić. W mieszkaniu jednak panowała cisza.
– Nie pamiętam – odparła po chwili.
Wadryś-Hansen skinęła głową.
– Używasz AdBlocka? – spytała.
Zawahanie.
Przy tak prostym pytaniu nie powinno mieć miejsca. A mimo to dziewczyna zamilkła na znacznie dłużej, niż powinna.
– No… tak, używam, wiadomo. To nielegalne?
– Nie, ale w takim razie nie powinnaś widzieć reklamy.
Znów sekundowa cisza.
– Widocznie musiała nie być na liście tych blokowanych.
Mało prawdopodobne, uznała w duchu prokurator. Miała już właściwie wszystko, czego potrzebowała. Potwierdziła, że należy drążyć dopóty, dopóki nie trafi na coś konkretnego.
– Przysłali ci SIM pocztą czy odbierałaś w salonie?
– Odebrałam w salonie.
– Którym?
Podała adres, a potem oznajmiła, że musi już iść. Kiedy Dominika zapytała o to, kto wydawał jej starter,