Czerwony Pająk. Katarzyna Bonda
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Czerwony Pająk - Katarzyna Bonda страница 8
– W pracy jest dosyć władcza. Nawet jak na kobietę, powiedziałbym gruboskórna. – Kwiatkowski przestrzegł Ducha dobrotliwie.
Ten jednak nie wziął sobie jego słów do serca i kiedy Mulatka ruszyła przodem, wpatrywał się w dolne partie jej ciała jak pies w kość. MauMau kontynuował:
– Grudziądz. Kalamata. Czasami Wiedeń. W Paryżu ma byłego męża.
– I podobno zamek – dorzucił Kryger świszczącym szeptem. – Z fosą.
– Posiadaczka fosy może być tylko szefową. – Robert uśmiechnął się do nowych kolegów. – A przy tym jest absolutnie bezkonkurencyjna w kwestii nazewnictwa.
MauMau podał Duchowi ogień. Kiedy Robert odpalał, agent przytrzymał jego dłoń dłużej, niż należało. Duch zaciągnął się tylko raz i zapobiegawczo odsunął się od Kwiatkowskiego na bezpieczną odległość. Mimo iż gromił go spojrzeniem, w niebieskich oczach MauMau zobaczył błysk zadowolenia. Przez chwilę agent wyglądał jak łobuz, któremu udało się zrobić kumplowi psikusa.
– Słyszeliśmy o uprowadzeniu córki waszej profilerki – zaczęła Claudine, kiedy wszyscy już zapalili.
Głos miała niski, chrapliwy. Idealnie dopasowany do jej drapieżnej urody. Robert nie miał wątpliwości, że to kawał suki, w najlepszym tego słowa znaczeniu.
– Dobrze pani mówi po polsku – zdecydował się jej nieco schlebić.
– To niezbyt trudne, jeśli mieszka się w kraju od drugiego roku życia – odparowała kobieta.
Była nadzwyczaj poważna, co tylko przydawało jej zmysłowości. Duch z łatwością wyobraził ją sobie jako dzikiego kota. Z pewnością potrafi być naprawdę groźna. Strasznie go to brało. Z trudem koncentrował się na tym, co mówiła.
– Interesuje nas ta sprawa – ciągnęła inspektor Morawska. – Motyw, modus operandi sprawców. Jaki jest jej status?
– Nijaki. – Duch wzruszył ramionami. – Wyczerpaliśmy wszystkie środki. Przeszukanie terenu, przesłuchanie świadków i rodziny, media, fundacje, zdjęcia, plakaty, podsłuchy. I nic. Zero.
– A dlaczego?
– Sprawcy skontaktowali się z matką tylko raz. Pilotowaliśmy przekazanie okupu.
– Pół bańki papieru. Nikt się nie zgłosił. Wiemy – przerwała mu Claudine. – Co jeszcze?
– Była na kablu. Analiza głosu jest w aktach. Nieustalony mężczyzna. Akcent wschodni. Nie zdążyliśmy określić miejsca pobytu dziecka. Podejrzewamy łódź, statek. Przemieszczają się. Stąd trudności w namierzeniu. To był krótki kontakt. Raczej figurant.
– Liczyłam, że pani Załuska się tutaj pojawi. – Kobieta znów bezceremonialnie przerwała Duchowi, lecz tym razem policjant nie ukrywał zniecierpliwienia. Claudine dostrzegła to, spacyfikowała go gestem. – Firma jest winna swoim ludziom wykorzystanie wszelkich środków. Aleksandra Załuska to przecież nasz człowiek. Niedobrze jest, kiedy w takiej sprawie nie ma wyników. Wie pan, że przyjechaliśmy tutaj na polecenie pani generał?
– Byłej pani generał? – Duch nie mógł się powstrzymać od drobnej złośliwości. – Tej od spódnicy?
Claudine zignorowała niestosowny żart Ducha.
– Była tylko jedna kobieta na tym stanowisku – odezwał się MauMau.
Claudine spiorunowała go wzrokiem.
– Sasza Załuska się z nią kontaktowała. Opisała sytuację. Przesłała zebrany materiał. Oczywiście skany dokumentów.
– Doniosła na mnie? – Robert zaśmiał się nerwowo. Teraz zaczynał rozumieć, dlaczego pisma w sprawie jego awansu pozostały bez odpowiedzi. Załuska robi mu krecią robotę. Czuł narastające wzburzenie. Z trudem się hamował. – To żart?
Claudine zgasiła papierosa.
– Nie, nie skarżyła się na pana. Muszę jednak stwierdzić, że niektóre czynności wykonano dosyć pobieżnie. – Uśmiechnęła się. – I niech pan nie dopatruje się w działaniach zrozpaczonej matki ataku na własne stanowisko. Ma pan dzieci? – Nie poczekała na odzew. Mówiła dalej: – Trzy córki. Dziewczynki mieszkają z pana eks. Znamy się z jej nowym mężem. To dobry dyrektor administracyjny. Sumienny – dodała z przekąsem i przerwała, widząc lwią zmarszczkę na twarzy Roberta. – Jak by się pan czuł na miejscu Saszy?
Duch nie odpowiedział. Zaczynała go irytować ta kocica. Niby dlaczego tak się puszy? Bo ma dwie stokrotki więcej na pagonie? Pewnie i tak nigdy nie wkłada munduru.
– Nic nie wycieknie – zapewniła tymczasem pośpiesznie Claudine. – Może się pan czuć z nami bezpiecznie.
– Jak chuj w torcie. – Duch przybliżył się do Morawskiej na wyciągnięcie dłoni, aż dotarł do niego słodki zapach.
Nie odsunęła się. Poczuł respekt. Udał, że sięgał tylko do popielniczki. MauMau tymczasem nie spuszczał Roberta z oka. Duch rzucił więc wyzywająco, oglądając się kolejno na każdego z nowej ekipy: – Co jest grane?
– Sasza dostała pismo. Wezwanie przyszło na pana biurko. Nie podpisał go pan.
– Tak? – Duch przekrzywił głowę i zmrużył kpiąco oczy. – Nie pamiętam.
– Mimo to Załuska potwierdziła dzisiejszą obecność.
Teraz Duch się zaniepokoił.
– Niby gdzie i komu?
Claudine wyjęła srebrną papierośnicę i sięgnęła po kolejnego papierosa. Kryger natychmiast pośpieszył z zapalniczką.
– Pytam pana po ludzku, bo się martwię, jak się kobieta czuje. Dziecko jej wzięli pół roku temu. Śladów brak. Okupu nie odebrali. Jedno nagranie. Może z nią źle. Pije?
– Nic o tym nie wiem.
– Ale wiedział pan, że ma z tym kłopot?
Duch skinął głową.
– Wszyscy wiedzieli. I wiedzą.
– Takie sytuacje sprzyjają powrotom do nałogu. Nie chcielibyśmy, żeby do tego doszło.
– Z tego, co wiem, jakoś sobie radzi – zaczął Duch i zaraz przerwał. – Ale co ja i pani mamy do tego?
– Wie pan, pracowałyśmy kiedyś razem. To świetna agentka. Bardzo ceniona. Były różne sytuacje, absolutnie niebezpieczne. Nigdy się nie posypała. Ustawa o ochronie świadków koronnych ma dopiero dziewiętnaście lat. Wszyscy widzimy, co się teraz dzieje w kraju.
– A co się dzieje?
– Wychodzą na jaw różne