W pogoni za Harrym Winstonem. Лорен Вайсбергер

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу W pogoni za Harrym Winstonem - Лорен Вайсбергер страница 17

W pogoni za Harrym Winstonem - Лорен Вайсбергер

Скачать книгу

samopoczucia. Oczywiście nie chodziło o to, że zazdrościła dziewczynom ich konkretnych posad, co to, to nie. Tyrady Emmy o egocentrycznych szefach i nieznośnych kolegach były dość przerażające, by każdego odwieść od kariery w biznesie restauracyjnym, a Leigh pracowała w szalonych godzinach. Stale narzekała na stukniętych autorów i przytłaczającą liczbę lektur, a Adriana zastanawiała się, czy nie jest przypadkiem nieco zazdrosna o tych, którzy sami piszą książki, zamiast je redagować. Gdyby jednak miała być ze sobą szczera, musiałaby przyznać, że obie dziewczyny znajdowały w pracy pewnego rodzaju satysfakcję, której ona nigdy nie odczuje, choćby rygorystycznie przestrzegała planu dnia obejmującego upiększanie, posiłki, ćwiczenia i życie towarzyskie. Nie, żeby nie próbowała pracować – skosztowała, czym to pachnie. Zaraz po uzyskaniu dyplomu zapisała się na szkolenie dla osób dokonujących zakupów dla Saxa, ale zrezygnowała z niego w chwili, gdy zdała sobie sprawę, że będzie musiała zacząć od makijażu i dodatków i potrwa całe lata, zanim wywalczy sobie drogę do zakupów designerskich strojów. Był krótki epizod w agencji reklamowej, gdzie prawie jej się podobało, przynajmniej do chwili, kiedy szef kazał jej wyjść na zewnątrz w czasie śnieżycy i kupić sobie kawę na wynos. Przepracowała nawet kilka tygodni dla jednej ze sławnych galerii w Chelsea, ale szybko zdała sobie sprawę, jaka była naiwna, sądząc, że w świecie sztuki mogłaby spotkać heteroseksualnych mężczyzn do wzięcia. Po tej wpadce Adriana zrozumiała, że praca przez czterdzieści godzin tygodniowo i związane z tym odmawianie sobie przyjemności dla kilku tysięcy dolarów w tę czy w tę nie ma specjalnie sensu. Choć więc z doświadczenia wiedziała, że nigdy w życiu nie zamieniłaby swojej wolności na harówkę od dziewiątej do piątej, czasami żałowała, że nie jest dobra w niczym oprócz wciągania mężczyzn do łóżka. Od której to reguły wyjątek stanowiła aktualna sprawa z Yanim.

      – …na każde cztery tygodnie przez jeden lub dwa będę podróżowała. I zacznie szukać nowego menedżera dla Willow, żebym mogła skupić się na nowych restauracjach. Zajmę się po trosze wszystkim: badaniem terenu, zatrudnianiem, konsultacją menu, a potem, kiedy już otworzą, zostanę tam na kilka tygodni, żeby mieć pewność, że wszystko idzie gładko. Czy to nie fantastyczne? – Emmy promieniała.

      Adriana nie słyszała ani słowa.

      – O co chodzi?

      Leigh rzuciła jej groźne spojrzenie.

      – Emmy właśnie mówiła, że oferta szefa Masseya jest wciąż aktualna. I Emmy ją przyjmie.

      – Pensja nie jest taka, na jaką miałam nadzieję, ale będę tyle podróżowała, że prawie nic nie wydam na życie i… jesteście na to gotowe? Pierwszą podróż odbędę do Paryża na szkolenie. Niesamowite, co?

      Adriana starała się nie mieć Emmy za złe widocznego na jej twarzy entuzjazmu. To tylko Paryż – pomyślała. – Każdy był tam tysiące razy. Zużyła całą siłę woli, żeby nie przewrócić oczami, kiedy Leigh westchnęła:

      – Niesamowite.

      Emmy przez pomyłkę wypiła kawę z jej filiżanki i Adriana z trudem się powstrzymała, żeby nie wbić jej w rękę widelca.

      Czemu, do licha, jest taka zdenerwowana? Czy naprawdę okazała się zazdrosną małostkową osobą, która nie potrafi cieszyć się sukcesem swojej najlepszej przyjaciółki? Zmusiła się do uśmiechu i wydusiła coś w rodzaju gratulacji:

      – Cóż, wiesz, co to znaczy, prawda, querida? Wygląda na to, że pierwszy romans będziesz miała z Francuzem.

      – Tak, trochę o tym myślałam.

      – Już się wycofujesz? – zapytała Adriana z fałszywą słodyczą. Objęła filiżankę dłońmi i przycisnęła wargi do jej brzegu.

      Emmy odchrząknęła i udała, że wygładza brwi środkowym palcem.

      – Wycofuję? Wprost przeciwnie. Chciałam po prostu ustalić pewne reguły.

      – Strasznie dzisiaj jesteś zasadnicza, co? – syknęła Adriana.

      – Hej, nie wyżywaj się na mnie tylko dlatego, że tracisz wprawę. To nie moja wina, że Yani nie jest zainteresowany – odcięła się Emmy.

      – Dziewczyny, przestańcie. – Leigh westchnęła. Nieważne, ile lat minęło czy ile wzięły na siebie obowiązków, wciąż kłóciły się o głupstwa jak wściekłe nastolatki. W pewien sposób znajdowały w tym ukojenie: przypominało im to, jak bardzo są sobie bliskie. Znajomi zawsze zachowują się wobec siebie wzorowo, ale siostry kochają się tak bardzo, że mogą powiedzieć sobie wszystko.

      – Czy to moja wina, że nie mogę się doczekać, kiedy zacznę? Obie bez skrępowania mi to wytknęłyście: jestem daleko, daleko za wami – powiedziała Emmy.

      Adriana przypomniała sobie, że trzeba zachowywać się uprzejmie. Zacisnęła ręce i zapytała:

      – No dobrze, o ilu facetach myślisz w tym roku?

      Leigh, zdecydowana, by za żadne skarby nie przypominać dziewczynom, że sama nie zgłosiła propozycji zmian, wtrąciła niecierpliwie:

      – Moim zdaniem trzech brzmi nieźle, nie uważacie?

      Adriana wydała taki dźwięk, jakby krztusiła się kawą.

      – Trzech? Daj spokój, to dobre na miesiąc, a nie na rok.

      – Chociaż raz muszę się z tobą zgodzić – wtrąciła się Emmy. – Przy tylu podróżach nie sądzę, żeby trzech było realne.

      – Więc co, chcesz przelecieć faceta z każdego kraju, który odwiedzisz? – Leigh się roześmiała. – W stylu: „Tu jest mój paszport, a tu klucz do hotelu, wejdziesz?”.

      – Tak naprawdę myślałam raczej o jednym facecie na każdym kontynencie.

      – Nie żartuj! – jednocześnie wykrzyknęły Leigh i Adriana.

      – Co? Tak trudno wam to sobie wyobrazić?

      – Tak. – Leigh pokiwała głową.

      – To śmieszne – zgodziła się z nią Adriana.

      – Cóż, już postanowiłam. Jeden facet na każdy kontynent, który odwiedzę. Obcokrajowcy, seksowni. Im mniej amerykańscy, tym lepiej. I żadnych zobowiązań. Żadnych związków, żadnych emocjonalnych perturbacji, tylko czysty, bezgrzeszny seks.

      Adriana gwizdnęła.

      – Querida! Przez ciebie się rumienię!

      – A co z Antarktydą? – chciała wiedzieć Leigh. – Chyba nawet Adi nie zdołała się przespać z facetem z Antarktydy.

      – Myślałam o tym. Antarktyda wydaje się mało realistyczna. Dlatego moim zdaniem można zamiast niej przyjąć Alaskę. – Emmy wyciągnęła ze swojej wielkiej torby zgniecioną kartkę i rozłożyła ją na stole.

      – To lista? Proszę, nie mów, że zrobiłaś listę. – Adriana się roześmiała.

      – Zrobiłam

Скачать книгу