Niezwykły dar. Diana Palmer
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Niezwykły dar - Diana Palmer страница 7
– To coś nowego. Ludzie przeważnie uciekają na mój widok. Boją się, że im zaszkodzę.
– Nie jesteś czarownicą – zaprotestował Tank. – Po prostu masz dar, który na razie wymyka się naukowym opracowaniom. Ale za kilkaset lat naukowcy na pewno będą o nim już wszystko wiedzieć. Jeszcze dwieście lat temu nie było antybiotyków, a lekarze nie wiedzieli, jak przenoszą się choroby zakaźne.
– Od tamtej pory sporo się zmieniło.
– Pewnie. Jak żołądek?
– Odrobinę lepiej.
Zamyślona Clara stała w progu, przyglądając się młodym.
– Jak dotąd zioła wystarczały – mruknęła.
– Mogłabyś zaparzyć Merissie mocnej kawy?
– Słucham?
– To stary domowy sposób na ataki astmy i bóle głowy. Zresztą wiele leków przeciwbólowych zawiera kofeinę.
– Hm, właśnie nauczyłam się czegoś nowego. Wiele wiem o ziołach, ale nigdy nie myślałam o kawie jak o leku przeciwbólowym. Zaraz zaparzę.
– Uwielbiam kawę, ale dziś rano nie mogłam się zmusić do jej przełknięcia – wymamrotała Merissa.
– Zaraz poczujesz się lepiej. Obiecuję.
– Dziękuję, że załatwiłeś wizytę lekarza. To miłe z twojej strony – powiedziała Merissa i zacisnęła zęby, bo ból stawał się coraz bardziej dotkliwy.
– To mój dobry przyjaciel.
– Świetnie sobie radzisz z chorymi.
– Sam kiedyś chciałem zostać lekarzem, ale trudno mi było usiedzieć w jednym miejscu dostatecznie długo. To chyba ADHD – zażartował.
– Jestem ci bardzo wdzięczna – powiedziała z bladym uśmiechem, spoglądając spod okładu.
– Wiem, że światło sprawia ci ból, nawet przy zasłoniętych oknach – stwierdził, nasuwając z powrotem wilgotny ręcznik. – Mallory przy migrenie siedzi w ciemności i unika głośniejszych dźwięków.
Najpierw usłyszeli szczęk naczyń, a potem poczuli aromat świeżo parzonej kawy. Wkrótce Clara przyniosła dwa parujące kubki. Jeden podała córce, drugi Tankowi. Jego kawa była z mlekiem, ale bez cukru.
– Skąd wiedziałaś, jaką lubię? – spytał zaskoczony, ale ona tylko popatrzyła na niego wymownie i wzruszyła ramionami. – Dziękuję – powiedział ze śmiechem.
Clara również się uśmiechnęła.
Doktor Harrison okazał się wysokim, siwym mężczyzną o jasnoniebieskich oczach. Uśmiechnął się, wchodząc za Clarą do sypialni, gdzie Tank nadal siedział na łóżku Merissy.
Kirk wstał i uścisnął mu dłoń. John wyjął stetoskop i zajął jego miejsce obok pacjentki.
– Dziękuję, że zechciał mnie pan zbadać w domu – powiedziała słabym głosem.
– Tak właśnie się robiło, kiedy zaczynałem leczyć. Nawet nie masz pojęcia, jak moja wizyta uszczęśliwiała starszych pacjentów, którzy sami nie byliby w stanie dotrzeć do gabinetu. Teraz, gdy sam jestem stary, lepiej rozumiem dlaczego. Stawy sztywnieją, jeśli musisz zbyt długo siedzieć w poczekalni – powiedział i zaczął badanie.
Posłuchał serca, płuc i zmierzył jej puls. Kazał zrobić kilka najprostszych ćwiczeń i zajrzał w źrenice.
– Nie miałam udaru – zażartowała Merissa.
– Skąd wiesz, że o tym pomyślałem? – spytał zdziwiony.
– Nie mam pojęcia – przyznała zarumieniona. – Po prostu czasem tak mi się zdarza. Moje życie byłoby o wiele prostsze, gdybym była normalna – westchnęła żałośnie.
Lekarz tylko się roześmiał, wyciągając z torby strzykawkę i małą szklaną butelkę. Założył igłę i nabrał płynu.
– To może szczypać – uprzedził i przetarł ramię gazikiem nasączonym alkoholem.
– Nic nie poczułam – powiedziała Merissa, która nawet nie drgnęła w czasie zastrzyku. – Ale nadal czuję się okropnie.
– Miewasz migreny z aurą?
– Tak. Zazwyczaj ślepnę na jedno oko, a obraz z drugiego „śnieży” jak w telewizorze. Jednak tym razem to były jasne, wielokolorowe, rozmyte plamy.
– Masz swojego internistę? – zapytał lekarz, kiwając głową.
– Chodziłyśmy do doktora Brady’ego, ale przeniósł się do Montany. Teraz jeździmy do kliniki.
– Jeśli chcesz, mogę się tobą zająć – zaproponował. – Łącznie z wizytami domowymi.
– Byłoby wspaniale – odparła z wdzięcznością. – Zwykle ludzie się nas boją.
– Ja się nie boję, tylko jestem zaintrygowany. Po tym zastrzyku zaśniesz, a kiedy się obudzisz, ból nie powinien ci już dokuczać. Jednak jeśli nie poczujesz się lepiej albo ból nie ustąpi, koniecznie daj mi znać.
– Dobrze.
– Myślę, że na wszelki wypadek trzeba ci zrobić tomografię.
– Nie cierpię testów, ale to badanie już miałam. Neurolog nie dostrzegł nic niepokojącego. Powiedział, że to migreny o nieustalonej przyczynie.
– Mógłbym z nim porozmawiać? Wiem, że dopiero się poznaliśmy, ale…
– Nie mam nic przeciwko temu – odparła z uśmiechem. Miło było rozmawiać z kimś, kto nie uważał jej i matki za dziwne. – Podam panu jego numer – oznajmiła i zapisała mu go na kartce.
– Kiedy poczujesz się lepiej, chętnie dowiem się więcej o twoim darze – powiedział, kładąc jej dłoń na ramieniu. – Na studiach miałem zajęcia z antropologii. Nawet teraz staram się czasem w nich uczestniczyć jako wolny słuchacz, żeby być na bieżąco. W każdej społeczności od zarania dziejów zdarzali się ludzie z niesamowitymi talentami.
– Naprawdę?
– Kiedyś rząd miał cały zastęp „dalekowidzów”. Szpiegowali inne kraje. Czasem nawet skutecznie.
– Opowie mi pan coś więcej? – zapytała sennie.
– Wszystko w swoim czasie. Jeśli migrena nie ustąpi po drzemce, koniecznie do mnie zadzwoń – powtórzył, kładąc swoją wizytówkę na nocnej szafce. – Dzwoń na komórkę. Telefonu stacjonarnego prawie nie używam.
– Dziękuję.