Marzenie Zuzanny. Agnieszka Biegaj
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Marzenie Zuzanny - Agnieszka Biegaj страница 11
– Ten cały Paweł – wypytywał mnie Stefan, wyraźnie zazdrosny – to jakiś twój były chłopak, obecny chłopak, czy kto?
Zachichotałam i poklepałam go po policzku.
– Tobie się wydaje, że każdy musi być czyimś chłopakiem – powiedziałam rozbawiona. – To mój przyjaciel. Byliśmy w jednej grupie na studiach i zaprzyjaźniliśmy się na piątym roku. Bawiliśmy się razem na weselu Żanety i Maćka, tego niewiernego…
Zawahałam się chwilę, bo przypomniałam sobie, że Maciek spotyka się z jego ex-dziewczyną, Pauliną, ale też i dlatego, że powróciłam myślami do wydarzeń z pokoju hotelowego.
Stefan to zauważył i wpatrywał się we mnie oskarżycielsko.
– No dobra – przyznałam niechętnie – próbował mnie poderwać, ale ja nie chciałam, bo ciągle kochałam innego.
– Wiem! Tego George’a! To jakiś Amerykanin, czy kto? – Stefan chyba przygotowywał się do sceny zazdrości.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo zapowiedzieli, że samolot z Bergamo zaraz wyląduje, ruszyliśmy więc w stronę terminalu.
Paweł dość szybko do nas dotarł, podszedł, przytulił mnie i pocałował.
Stefan, który był o krok za mną zakaszlał znacząco.
– Ach, Paweł, tak się cieszę, że wróciłeś! – zaszczebiotałam. – A to jest mój kolega z firmy, Stefan. Stefan, to jest Paweł.
Z pewną podejrzliwością i niechętnie podali sobie rękę.
Stefan odezwał się pierwszy:
– Zawieziemy cię do domu. Zuza stwierdziła, że po tak długim pobycie za granicą nie będziesz potrafił nawet zamówić taxi.
– Och, myślałem już, że podwiezie mnie taka jedna stewardesa, ale zepsuliście mi piękne plany – odpowiedział Paweł lekko i wszyscy się roześmialiśmy.
Atmosfera się trochę rozluźniła. Paweł chwycił rączkę walizki, ja chwyciłam za rękę każdego z nich i ruszyliśmy w stronę parkingu.
Stefan wrzucił walizkę Pawła do bagażnika, nalegając, żebym usiadła z tyłu, a Paweł z przodu, obok niego. W trakcie tej niezbyt długiej podróży zdążyli się jakoś dogadać i nawet polubić.
– Stary, no musisz mi to powiedzieć – trochę bełkotliwie prosił Stefan. – Spałeś z Zuzą, czy nie?
Wiedziałam, że to się tak skończy, kiedy po odwiezieniu Pawła do domu Stefan zaproponował, żeby się któregoś dnia umówili na piwo. Sami. Ja zostałam w domu, więc byłam pewna, że będą rozmawiać o mnie, pewnie się upiją, a potem poderwą jakieś dziewczyny i zapomną o mnie.
– To osobista sprawa! – żachnął się Paweł. – Dżentelmeni o tym nie mówią.
– Kurna, Paweł, siedzimy tu już godzinę. Powiedz to wreszcie i będzie z głowy. Ja też ci powiem. A jak nie powiesz, to jesteś pedał i już!
– Dobra, ale nie mów nikomu. Prawie spałem…
– Nie można prawie spać – burknął Stefan. – Gadaj od początku i ze szczegółami.
– Ona się wycofała – wyznał Paweł niechętnie.
– No to, stary, ja byłem lepszy – pochwalił sie Stefan. – Ona sama na mnie leciała. Ale była pijana – wyznał, żeby poprawić Pawłowi humor – więc ja się wycofałem.
– To z ciebie naprawdę dżentelmen!
– Taaak – westchnął Stefan. – Zaczęła wzdychać do tego swojego George’a.
– George! – otrząsnął się Paweł. – Nie wiedziałem nawet, jak on się nazywa, tylko, że się rozstali, bo były jakieś przeszkody. To jakiś Amerykanin, czy to też taka moda jak z Susan?
– Ja też nie wiedziałbym, jak się nazywa, gdyby nie powiedziała tego po pijanemu. Też nie wiem, kto to jest i o co w ogóle chodzi. Może to wcale nie jest żaden Amerykanin, tylko Polak, cholerny Grzegorz. Wiesz, przy jej manii amerykanizowania imion….
– Słuchaj! – olśniło Pawła. – Wiem, kogo możemy zapytać! Żanetę, jej przyjaciółkę, albo tego Maćka, wiesz, męża Żanety! Umówimy się z nim na piwko i wszystko z niego wyciągniemy.
– Zapomnij o nim! – wzdrygnął się Stefan ze złością. – To drań! Poderwał moją byłą, Paulinę.
– Czy Zuza o tym wie? – zaniepokoił sie Paweł. – To straszne! Żaneta to jej ukochana przyjaciółka i w dodatku jest w ciąży.
– No ba! Pewnie, że wie. Sama to wytropiła!
Stefan opowiedział Pawłowi o naszej akcji śledczej, bijatyce i obrzucaniu wyzwiskami. Paweł był zachwycony i wyraźnie żałował, że podczas swojej nieobecności w kraju stracił tyle atrakcji, ale też jeszcze bardziej zaniepokoił się zdradą Maćka.
Spore ilości piwa wypite w pubie, jak również niezwykle szczere wyznania stały się dla Stefana i Pawła początkiem serdecznej przyjaźni.
Kilka dni później zadzwoniła do mnie Żaneta.
– Co to za Grzegorz, którego skrycie kochasz i nic mi nie mówisz?! – krzyknęła do słuchawki.
– Grzegorz… – powtórzyłam oszołomiona. Zastanawiałam się przez chwilę.
– Nawet nie znam żadnego – wyjąkałam w końcu. – A może znam. Jest strażnikiem u nas w firmie i ma pięćdziesiąt lat. To nie on!
– Ten cały Paweł, który ciągle za tobą łazi, a ty go nie chcesz, nawet nie wiem czemu – Westchnęła. – To ciacho, jakich mało! Zapytał mnie, bo spotkaliśmy się przypadkiem w Galerii, no więc spytał, czy znam jakiegoś Grzegorza, którego kochałaś i który wyjechał, a ty nie potrafisz o nim zapomnieć – dokończyła, a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi.
Na szczęście Żaneta złapała drugi oddech i opowiadała dalej:
– Spytałam go, skąd wytrzasnął tego Grzegorza. Czy ty coś mówiłaś. Na to on powiedział, że ty nie wymieniłaś imienia, ale Stefan mu mówił. Czy to ten Stefan z twojej pracy?
Odruchowo kiwnęłam głową, chociaż Żaneta mnie nie widziała.
– Ten Stefan chciał się z tobą przespać – kontynuowała – ale ty gadałaś o jakimś George’u, czyli Grzegorzu i zrezygnował. Spałaś z tym jakimś Stefanem i nic mi nie mówisz?! – Znowu podniosła głos.
Westchnęłam ciężko. Po co Paweł opowiada to wszystko innym ludziom?!
– Nie spałam ze Stefanem – powiedziałam stanowczo.