Jesteś moja dzikusko. Agnieszka Lingas-Łoniewska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Jesteś moja dzikusko - Agnieszka Lingas-Łoniewska страница 4
Obserwując Natalię z jej rudym, długim, grubym warkoczem, ubraną w sprane dżinsy i bawełnianą, prostą bluzkę, nie wyobrażałem sobie, jak taka osoba odnajdzie się w naszej szkole. Będzie się działo, nie ma innej opcji.
ROZDZIAŁ 2
Minął tydzień, odkąd przyjechaliśmy do domu, przez ten czas widywałem Natalię tylko przy obiedzie, który u nas w domu był bardzo celebrowany, gdyż mama uważała, że jest to jeden ze sposobów na zacieśnianie więzi rodzinnych. Bardzo lubiłem te obiady, ale nie przez ostatni tydzień. Wspólny pobyt przy stole wyglądał w ten sposób, że mając na uwadze mój ostatni występ w Krakowie, no i generalnie całą sytuację, starałem się być uprzejmy aż do bólu, a to z kolei sprawiało, że dostawałem mdłości.
W piątek odbył się pogrzeb ciotki Evity, która spoczęła w rodzinnym grobowcu Langów, czyli rodziny mojej matki. Zastanawiała mnie trochę Natalia, która przez całą ceremonię nie uroniła ani jednej łzy, a podczas stypy u nas w domu uparła się pomagać w obsługiwaniu gości, gdyż, jak twierdziła, nie chciała siedzieć bezczynnie.
Wieczorem wyszedłem do Radka, wróciłem koło pierwszej w nocy, dom był pogrążony w ciemności, jedynie mój golden retriever czekał na mnie przy drzwiach i przywitał głośnym radosnym warczeniem.
– Cezar, cicho bądź, leżeć! – rozkazałem, a kudłate żółte psisko posłusznie poczłapało do swojego kojca.
Poklepałem psiaka po łbie, podrapałem za uszami i poszedłem na górę. Natalia miała pokój po drugiej stronie korytarza. Zobaczyłem, że świeci się u niej mała lampka, pewnie czytała albo słuchała muzyki. Już miałem wchodzić do siebie, gdy usłyszałem jakieś cichutkie dźwięki dochodzące z jej pokoju. Stałem tak w korytarzu, nie wiedząc, co dalej robić. Podejrzewałem, że płacze albo coś w tym rodzaju, w sumie nic dziwnego – dzisiaj pochowała matkę, musi to jakoś odreagować, zwłaszcza że przez cały dzień zachowywała się tak, jakby cała sytuacja jej bezpośrednio nie dotknęła. Jednak nie dawało mi to spokoju. Po cichu podszedłem do jej pokoju, drzwi były niedomknięte, zajrzałem do środka. Natalia siedziała na łóżku, tyłem do drzwi, kolana obejmowała ramionami, płakała prawie bezgłośnie, kiwając się lekko w przód i w tył.
Wycofałem się, uważając, żeby mnie nie usłyszała, i poszedłem do swojego pokoju. Czułem się nieswojo, było mi jej żal, miałem ochotę wejść do niej i mocno ją przytulić, zatopić twarz w jej rudych, gęstych włosach. Wiedziałem, że to głupie i trochę melodramatyczne, ale to właśnie czułem w tym momencie. Ogarnęły mnie jakieś nieznane pragnienia i wkurzyłem się sam na siebie, bo nie byłem przyzwyczajony do takich odczuć. Włączyłem cicho moją ulubioną płytę i zamknąłem oczy.
Rano obudziły mnie hałasy dochodzące z dołu. Gdy zszedłem do kuchni, okazało się, że moja matka i Natalia przygotowują śniadanie.
– Nareszcie wstałeś. Mam do ciebie prośbę, czy mógłbyś zawieźć Natkę na zakupy do galerii? Musi kupić sobie jakieś ciuchy, kosmetyki – powiedziała z uśmiechem mama. – Niech wyjdzie z tego domu, bo ciągle siedzi w kuchni z Honoratą – mruknęła do mnie, już ciszej.
– Ciociu, nie trzeba, mogę sama pojechać. Nie będę zabierać Antkowi ostatniej soboty przed rozpoczęciem szkoły – odparła szybko Natalia.
– Spokojnie, Nata, nie mam żadnych planów, zresztą nie znasz miasta, zabłądzisz i będziemy musieli cię szukać. – Nawet się uśmiechnąłem. – Daj mi godzinkę i możemy jechać, okej?
– Dobrze, dzięki – odpowiedziała, pierwszy raz od przyjazdu do domu patrząc mi w oczy.
Umyłem się, ubrałem, zjadłem szybko śniadanie i wszedłem do salonu. Natalia siedziała na sofie z zamkniętymi oczami, słuchając muzyki przez słuchawki. Nadal wyglądała blado, miała lekko podkrążone oczy, włosy jak zawsze splecione w warkocz. Wydawała się być tak delikatna… nie, poprawka… była delikatna, drobna, co spowodowało, że znowu się jakoś dziwnie poczułem, jakby coś dławiło mnie, wręcz dusiło od środka.
– Idziemy? – spytałem trochę za głośno.
Drgnęła przestraszona.
– Tak, sorry, zasłuchałam się.
– Czego słuchasz?
– A, to takie różne składanki muzyczne.
– A konkretnie?
Uśmiechnęła się.
– Thirty Seconds to Mars, Kings of Leon, Lifehouse… – odparła, wzruszając ramionami.
– No to masz całkiem spoko gust. – Też się uśmiechnąłem.
– A na jaką muzykę wyglądałam? – spytała nieco przekornie.
– Właśnie na taką. Nie na żadne disco polo, nie martw się.
– No to uff.
Zeszliśmy do garażu. Natalia zrobiła okrągłe oczy, patrząc na mój samochód.
– To twoje auto? – zapytała.
– Moje, ojciec mi kupił.
– Forda mustanga?
– O, widzę, że znasz się na markach. – Uśmiechnąłem się.
– Mustang to najwspanialsze auto pod słońcem, znajduje się na liście moich marzeń do spełnienia.
Ciekawe, co jeszcze jest na tej liście? – pomyślałem.
– Jaki ma silnik? – zapytała po chwili, naprawdę zaciekawiona.
Hm, dziewczyna, która pyta o pojemność silnika, lubię to.
– Cztery i sześć dziesiątych litra, trzysta koni.
– Cudne – szepnęła, dotykając lekko maski.
– No, fajne jest, też je lubię, w Stanach można je kupić za śmieszne pieniądze.
– Taak, na pewno… – Roześmiała się.
Wsiedliśmy do auta i ruszyłem w stronę centrum.
– Słuchaj… – zaczęła – wiem, że nasze pierwsze spotkanie po latach nie było zbyt przyjemne i trochę też z mojej winy, ale ze względu na ciocię i na to, co dla mnie zrobiła, chcę, aby nasze kontakty były jak najbardziej przyjazne.
– Jeśli chodzi o mnie, to luz – odpowiedziałem, patrząc na drogę.
– Aha, no tak, no to okej – mruknęła.
W milczeniu wjechaliśmy na parking sklepu.
– Jesteśmy. Nie jestem zbyt dobrym doradcą, jeśli chodzi o damskie zakupy. Idź może sama tam, gdzie chcesz, zdzwonimy się za jakieś dwie godziny,