Jesteś moja dzikusko. Agnieszka Lingas-Łoniewska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Jesteś moja dzikusko - Agnieszka Lingas-Łoniewska страница 5
To była Marta z dwiema koleżankami z naszej szkoły i Rado, mój kumpel, który miał zamiar chodzić z którąś z jej przyjaciółek, albo nawet z obiema naraz. Marta była rok młodsza, chodziła do drugiej klasy naszego liceum.
– Stary, co ty robisz w sklepie? Przecież nienawidzisz zakupów! – Rado walnął mnie w plecy.
– Gdzie się podziewałeś, skarbie? – Marta pocałowała mnie w usta.
– Miałem sprawy rodzinne, musiałem jechać do Krakowa z mamą – odpowiedziałem lekko zniecierpliwiony.
– Wiesz o imprezie u Barta za dwa tygodnie?
– Wiem. Rado mi mówił.
– Oczywiście będziesz? – spytała, uśmiechając się szeroko.
– No pewnie, że będzie! – ryknął mój przyjaciel.
– Jasne, że tak – mruknąłem i też się uśmiechnąłem.
– To świetnie, zapowiada się dwudniowa biba, bo rodzice Barta wyjeżdżają do Francji. To będzie chyba największa impreza, oprócz tej, którą planuje Rado na zakończenie roku szkolnego, oczywiście – trajkotała.
– No super – odparłem i zobaczyłem, jak z niewyraźnym uśmiechem macha do mnie Natalia, podchodząca do nas z kilkoma torbami w dłoni.
– No popatrzcie, jakieś wiejskie piękności wybrały się na zakupy i zaczepiają mojego chłopaka – powiedziała złośliwie Marta do swoich koleżanek.
Podszedłem do Natalii, odebrałem jej torby, jednocześnie kątem oka widząc zdumione miny Marty i jej koleżanek.
– Chodź, Nata, przedstawię cię – powiedziałem z uśmiechem.
– Dziewczyny, to jest Natalia, mieszka teraz u mnie, a to Marta i jej koleżanki z klasy. Ten neandertalczyk to mój przyjaciel Radek – przedstawiłem towarzystwo.
– Miło mi, mów mi Rado. – Mój kumpel uścisnął dłoń Natalii i popatrzył na mnie znacząco.
– Natalia, mów mi Natka.
– Cześć, jestem Marta, dziewczyna Tony’ego. – Marta ze słodkim uśmiechem przywitała się z Natalią. – A to Anka i Patrycja, moje przyjaciółki. – Dziewczyny kiwnęły głowami.
– Hej! – Natalia pomachała wszystkim. – Miałam właśnie dzwonić, gdy cię zobaczyłam. Jestem już gotowa, możemy jechać do domu.
– Przepraszam, takie może niedyskretne pytanie, ale jak to? Ty mieszkasz u Tony’ego? – zapytała Marta z nieco zagubioną miną.
– Właściwie u jego rodziców – powiedziała Natalia.
– No co ty, niesamowite! – powiedziała z przekąsem Marta. – Czy ktoś może mi wytłumaczyć, o co tutaj chodzi?
– Słuchaj… – zaczęła Natalia.
– Nie ma o czym dyskutować – przerwałem. – Natalia mieszka u mnie, została przysposobiona przez moich rodziców. To skomplikowana sprawa, nie czas i miejsce, żeby o tym rozmawiać. Zresztą zobaczymy się w szkole, bo Natalia też zaczyna tam naukę – zakończyłem już trochę zły. Że też w takim wielkim mieście i w takim wielkim sklepie musiałem się natknąć właśnie na nich.
– No dobrze, jak uważasz, zobaczymy się w szkole – powiedziała lekko zbita z tropu Marta. – Do zobaczenia! – rzuciła w stronę Natalii.
– Eee, tego, stary, zdzwonimy się później. Cześć, Natka, miło mi było cię poznać. He, he, he! Stary, ale będzie fun! Dobra, spadamy. Chodźcie, siostrzyczki – rzucił mój przyjaciel, jak zawsze widzący wszędzie powód do śmiechu.
– Cześć, zdzwonimy się – odparłem.
Popatrzyłem na Natalię, stojącą obok mnie z miną, z której nic nie mogłem wyczytać.
– Jak zakupy? – zapytałem, ruszając w stronę parkingu.
– Zakupy w porządku. To twoja dziewczyna? Chyba mnie nie lubi.
– Dziewczyna, a co przez to rozumiesz?
– No, tak powiedziała.
– Marta mówi różne rzeczy, które postrzega tak, jak chce, ale nie jest powiedziane, że jest to zgodne z rzeczywistością. To, że czasami wyjdziemy gdzieś razem bądź wyjedziemy na narty, nie znaczy, że traktuję to jakoś… no wiesz… poważnie. Bliska koleżanka to już lepiej.
– Zdecydowanie wygląda na to, że ona to postrzega inaczej, zresztą nie moja sprawa. Pewnie widzi we mnie rywalkę.
– W tobie? Ha, ha, ha, no co ty?! – Kurczę, nie to miałem na myśli. – Nie, żebyś nie mogła, to znaczy nie wyglądała, to znaczy, gdyby nie to, że jesteśmy jak…
– Dobra, nie pogrążaj się, wiem, że jesteśmy jak rodzeństwo i że Marta to zupełnie inna liga, mnie do niej daleko. Ale spoko, jakoś to przeżyję.
Nie wiem, czy była zła, bo nie widziałem jej oczu.
– Wiesz co, nie cierpię takich rozmów.
– Nawet wiem dlaczego: bo najpierw powiesz, co myślisz, a potem myślisz, że mogłeś najpierw pomyśleć, zanim to powiedziałeś – stwierdziła i uśmiechnęła się.
– Punkt dla ciebie. – Też się uśmiechnąłem, zadowolony, że nie jest jednak zła. Jakby mnie to coś obchodziło. A jednak tak było.
Gdy wróciliśmy, Natalia poszła do mojej mamy pokazać jej swoje zakupy, a potem pojechały we dwie na cmentarz. Bardzo mi to było na rękę, bo musiałem trochę pomyśleć w spokoju i samotności. Co się działo wokół mnie? Co się działo ze mną?
Zaczynałem dochodzić do wniosku, że lubię Natalię, wzbudzała we mnie dziwne, nieznane mi uczucia, jakiejś niespodziewanej bliskości czy czułości. Szlag by to trafił, jeszcze to mi potrzebne! Wytłumaczyłem sobie, że to wskutek tragedii, która ją spotkała, a także sytuacji, w jakiej nakryłem ją ostatniej nocy. W sumie nawet głaz by to ruszyło, a pomimo że byłem czasami nieco gburowaty, nie jestem przecież pozbawiony uczuć. Zostawiłem na razie te duchowo-uczuciowe rozmyślania i postanowiłem porozmawiać z Natą o tym, co czeka ją pierwszego dnia w szkole. Dostałem mnóstwo e-maili od ludzi z naszej uroczej placówki edukacyjnej z zapytaniem, czy to prawda, że pojawi się nowa dziewczyna, która jest moją siostrą. Siostrą!!! Jasny gwint! Widzę, że Marta i jej koleżanki nie próżnowały, do diabła!
Usłyszałem, że Nata z mamą wróciły do domu, i gdy dziewczyna weszła na górę, zapukałem do drzwi jej pokoju.
– Hej, możemy pogadać? – zapytałem.
– Jasne, proszę, wejdź – odpowiedziała, zbierając w pośpiechu jakieś papiery. Na jej bladą twarz wypełznął rumieniec, jakbym