Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności. Agnieszka Krawczyk
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności - Agnieszka Krawczyk страница 19
Daniela wstała z fotela i podeszła bliżej.
– Z tego, co słyszałam, nie zamartwiałaś się, tylko cały dzień latałaś po miasteczku, szukając swego milusińskiego – powiedziała złośliwe.
– A ty skąd wiesz? – zdumiała się Magda, a Daniela wzruszyła ramionami, bo pytanie było co najmniej głupie. W małym mieście takie rewelacje roznoszą się lotem błyskawicy.
– Filip prosił, żeby ci przekazać, że skontaktuje się z tobą lub przyjedzie, jak skończą mu się jakieś ważne zajęcia w pracy – powiedziała Agata, a Magda od razu zaczęła zgłaszać pretensje.
– Nie rozumiem, czemu musiał z tobą o tym rozmawiać, a nie ze mną? Czy on myśli, że ja go nie zrozumiem?
– Zapewne myśli, że go zadławisz swoją miłością i tysiącem zbędnych pytań – rzuciła Daniela z humorem. – A widać, że nie ma teraz na to ochoty, jak i na oglądanie ciebie.
– Wszystko to jest podejrzane – medytowała Magda, puszczając mimo uszu uwagi Danieli. – Może zadzwonimy do niego z twojej komórki, Agata? Liczę na to, że od ciebie jednak odbierze, a ja wszystkiego się dowiem, bo nie jestem przekonana, czy mówisz prawdę.
– Magda, z tobą najcierpliwszy człowiek nie wytrzyma, a co dopiero ten mydłek Filip. Daj mu spokój, miej trochę godności. Narzucasz mu się jak nastolatka gwiazdorowi muzycznemu – zniecierpliwionym tonem rzuciła Daniela.
Magda niespodziewanie rozpłakała się i przysiadła przy jednym ze stoliczków.
– Boję się, że chodzi o Lorę Hagen – wyszeptała, a Agata spojrzała na nią ciekawie.
– Lorę Hagen? – Daniela także nie rozumiała. – A co ona ma do tego?
– Bardzo dużo. Ty niczego nie rozumiesz, a tylko dokuczasz. Filip mówił, że z Tomaszem Halickim potrafi się dogadać, ale z jego siostrą absolutnie nie. Ona ma wysokie mniemanie o sobie i jest pewna, że zna się najlepiej na wszystkim, a zaczęła się po prostu wtrącać w działalności firmy. Chce wszystko wiedzieć, kontrolować sytuację. Filip martwił się jej pojawieniem się w spółce.
– Biedulek. Pewnie podlizał się jednemu szefowi, a tu nagle pojawił się nowy, który być może nie lubi dwulicowych oportunistów – stwierdziła Daniela, a Magda popatrzyła na nią ze złością.
– W ogóle go nie znasz, a oceniasz. Lora Hagen to wiedźma, tyle ci powiem, nie chciałabyś jej znać.
– Na razie mamy na głowie ciebie. W tym kontekście, przez porównanie, Lora Hagen wydaje mi się sympatyczną osobą. Tak jak ci Agata powiedziała – albo siedź tu spokojnie i czekaj na Filipa, albo jedź do niego do Krakowa i tam mu zawracaj głowę – rzuciła Daniela, wyraźnie zmęczona dyskusją z Magdą.
Ta wydmuchała głośno nos i rozejrzała się po ogródku herbaciarni.
– Przynieście mi zieloną herbatę, może być ta sama, co wczoraj, jest niedobra, ale trudno. Masz rację, zostanę tutaj. Mogłabym się z nim minąć, jestem pewna, że może się tu pojawić w każdej chwili.
– Święta naiwności – stwierdziła Daniela, przewracając oczami. Wyszła na zaplecze. Była gotowa zrobić Magdzie tę herbatę tylko po to, żeby się jej jak najszybciej pozbyć.
– Że też wam się nie znudzi tak ciągle tkwić w tej kawiarni – stwierdziła Magda, gdy już schowała chusteczkę, zerknęła w lusterko i wygładziła włosy. – Ja bym tu chyba umarła.
– Lubimy naszą pracę – powiedziała Agata. – Jest to coś, co należy wyłącznie do nas i nie musimy przed nikim odpowiadać ani się tłumaczyć.
Magda spojrzała na nią ciekawie.
– Nie wiedziałam, że z ciebie taka buntowniczka. Myślałam, że jesteś bardziej konwencjonalna, ostrożniejsza.
Agata się roześmiała. Zabawne było, że oceniała ją osoba w stylu Magdy, do której opinii trudno było mieć zaufanie. Spojrzała na dziewczynę Filipa – Magda najwyraźniej była bardzo zadowolona z siebie i pokładała nieograniczoną wiarę w słuszność swoich decyzji i ocen. Agata nawet trochę zazdrościła jej tej pewności. To chyba oszczędza jej wielu rozczarowań – pomyślała, patrząc, jak Daniela stawia przed Magdą filiżankę z herbatą.
– Proszę bardzo – powiedziała młodsza z sióstr takim tonem, jakby zamierzała wyprosić Smagowską z herbaciarni raz na zawsze. Ona oczywiście nie dostrzegła sarkazmu i z zadowoleniem wzięła do rąk filiżankę.
– Całkiem przyjemna mieścina, tylko mało się dzieje. Czekam, kiedy w pensjonacie otworzą basen.
– To tam będzie basen? – zdziwiła się Agata. Nie miała pojęcia, że pani Trzmielowa pokusiła się o tak kosztowną inwestycję.
– Już jest, ale ciągle tam coś nie działa. Bez przerwy pojawiają się monterzy i grzebią w instalacji. A ja mam taką ochotę się wykąpać.
– Możesz w rzece – podsunęła Daniela. – Tuż za twoim pensjonatem jest zupełnie przyzwoita plaża, wiele osób z niej korzysta i nawet ją sobie chwali.
Magda spojrzała na nią takim wzrokiem, jakby spadła z kosmosu.
– Nie korzystam z publicznych plaż – powiedziała. – Nigdy nie wiesz, kogo tam zastaniesz. Może rodziny z małymi dziećmi albo z psami? – To ostatnie wypowiedziała tak dramatycznym tonem, że jasne stało się, iż Magda nie znosi zwierząt.
– A co ty właściwie masz do psów? – zainteresowała się Daniela.
– Śmierdzą i robią kupy, gdzie popadnie – wydęła wargi Magda. – Okropnie są nieporządne, wszędzie zostawiają sierść.
– Ty też zostawiasz – złośliwie rzuciła Daniela, podnosząc czarny włos Magdy z oparcia fotela. – Nie wiem, co jest bardziej obrzydliwe: taki kudeł w zupie czy sierść psa na spódnicy.
– Ale ty złośliwa jesteś – Magda pokręciła głową. – Plujesz jadem jak jakaś żmija, a ja ci przecież naprawdę nic nie zrobiłam.
To prawda. Magda jeszcze nic nikomu nie zrobiła, ale już trudno było ją znieść. Prawdziwy fenomen – pomyślała Agata. W tak krótkim czasie potrafiła zniechęcić do siebie wszystkich. To było absolutnie niewiarygodne.
– Pójdę już – powiedziała tymczasem Magda, która skończyła właśnie herbatę. – Może doradzicie mi jakąś rozrywkę na wieczór? Nie ma tu kina ani wypożyczalni filmów, widziałam jeden salon fryzjerski, ale już zamknięty, sklepy dosyć marne, nie mam co robić.
– Może weźmiesz jakąś książkę? – poradziła Agata, pokazując dłonią na regały. Na twarzy Magdy odbiło się lekkie zaciekawienie.
– Książka? W sumie czemu nie. A co macie?