Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności. Agnieszka Krawczyk
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności - Agnieszka Krawczyk страница 21
– Może ci pomóc? – zapytał Piotr, a Martyna przytaknęła:
– Tak, Piotrek, wyręcz Agatę, nie przyszliśmy się tutaj gościć – dodała i natychmiast odwróciła się do Danieli, by opisać jej ze szczegółami zarówno wygląd sukienki, jak i buty oraz inne dodatki.
Piotr oparł się o futrynę drzwi na zapleczu, służącym za kuchnię i miejsce, gdzie przygotowywały desery, i patrzył, jak Agata rozstawia filiżanki.
– Przykro mi – powiedział, a ona odwróciła się gwałtownie.
– Z jakiego powodu?
– Twojego chłopaka. Może się jeszcze pogodzicie i wszystko się jakoś ułoży.
– Nie sądzę. I nie powinno ci być przykro. Moja najlepsza przyjaciółka nazywała go „Truteń Walery” i muszę przyznać, że miała rację.
Piotr roześmiał się nerwowo, nie spuszczając z niej wzroku.
– Ale może… – zaczął, ale dziewczyna zrobiła wymowny ruch ręką, chcąc dać do zrozumienia, że nie zamierza kontynuować tego tematu.
– Naprawdę mi przykro – powtórzył.
– Tak, już mówiłeś. Dziękuję ci bardzo za współczucie, ale go nie potrzebuję. Powinieneś się raczej cieszyć, że nie popełniłam życiowego błędu.
– Nie to miałem na myśli – zaczął, ale sam doszedł do wniosku, że pora zakończyć tę rozmowę, bo nie wiadomo, dokąd by zaprowadziła.
– Wezmę te filiżanki, dobrze? – spytał, a potem lekko uniósł tacę i wyszedł do ogródka. Agata oparła czoło o chłodną ścianę.
Też jej było przykro. Ale nie z powodu Filipa. Był zupełnie inny powód, który zaledwie sobie uświadamiała. Coś się stało, coś nieodwracalnego i niemożliwego do zatrzymania. I to ją zabolało bardziej niż odkrycie dwulicowości byłego chłopaka.
9
– Cieszę się z ich ślubu – powiedziała Daniela, gdy Piotr i Martyna już się pożegnali i siostry zostały same.
Agata wciąż trzymała w dłoni filiżankę z niedopitą herbatą, a w powietrzu roznosił się zapach imbiru, kardamonu i pudrowych świec. Chciało jej się płakać.
– Z kim pójdziesz? – zapytała siostra. – Zaproszenia są dla dwóch osób. Ja to chyba poproszę Julka, o ile on nie zaproponuje mi tego wcześniej; to dobry kompan i bardzo go lubię.Wiesz co? Ty mogłabyś zaprosić Jakuba. To byłby numer nie z tej ziemi. Nie sądzę, żeby odmówił.
Agata słuchała tej paplaniny i cały czas analizowała stan swoich uczuć.
Czuła, że serce w niej drży jak skrzydła motyla zrywającego się do lotu. Opanowała ją dziwna słabość, jakby wszystko docierało do niej zza grubej zasłony z mgły. Rejestrowała słowa Danieli, ale przepływały one przez nią niczym woda w rzece, omywająca tylko kamienie i nie pozostawiająca śladu.
Tak miało być i tak być musi. Niczego nie uda się zmienić. Ślub Martyny i Piotra jest zaplanowany i się odbędzie. A ona musi się z tym pogodzić.
– Źle się czujesz? – zatroszczyła się Daniela. – Chyba jesteś zmęczona, prawie się nie odzywasz.
– Tak, mam pewien problem – powiedziała Agata, a siostra od razu odwróciła się w jej kierunku z ciekawością.
– Filip obiecał mi, że zdobędzie zeskanowane strony z księgi pamiątkowej z wernisażu matki sprzed lat. Chyba chciał się wykazać dobrą wolą, bo rzeczywiście je przysłał. Tam były też zdjęcia. Oglądałam je cały wieczór, gdy ty byłaś zajęta w herbaciarni.
– No i co? Rozpoznałaś kogoś? Co ja gadam. Jak mogłaś kogoś rozpoznać, przecież ty nie znałaś osób z towarzystwa swej matki.
– Pokażę ci te zdjęcia, sama zobaczysz – powiedziała Agata i poszły razem do wnętrza herbaciarni. Po chwili Daniela ze zmarszczonymi brwiami patrzyła na zeskanowane zdjęcia sprzed wielu lat.
– Niewiele mogę powiedzieć poza tym, że moda szybko się zmienia – powiedziała wesoło, podnosząc wzrok na siostrę. – Nikogo nie znam, nie ma chyba żadnych sławnych osób.
– Ja na pewno rozpoznałam tego urzędnika z województwa, który przyjechał tu w sprawie organizacji wystawy mamy, Adama Mierzwę – Agata stuknęła paznokciem w zdjęcie mężczyzny w sztruksowej marynarce.
– O, rzeczywiście – przyznała Daniela. – Masz dobre oko, ja go nie poznałam. Skojarzyłaś jeszcze kogoś?
Agata milczała przez chwilę, a potem pokazała siostrze wysokiego szczupłego mężczyznę z brodą, stojącego tuż za Adą.
– Powtarza się na trzech zdjęciach, potem znika. Trzyma kwiaty, stoi zawsze w jej pobliżu. Intuicja mi mówi, że to jest ten Sławek. Nie wiem, nie mam na to żadnych dowodów, ale myślę, że to on. Mierzwa powiedział coś takiego, że ten mężczyzna był z mamą na wernisażu, a potem nagle zniknął, dalej bawili się sami. To ma sens, pewnie nie chciał się afiszować, jeżeli miał rodzinę i dzieci. Muszę się dowiedzieć, kto to jest, bo od dawna czuję, że on może być ojcem naszej Tosi. Nawet jeśli się mylę, to jest to na razie mój jedyny pewny trop.
– Strasznie słabe to zdjęcie, trudno coś stwierdzić, zresztą facet ma brodę – mówiła z przejęciem Daniela, przysuwając się do monitora. – Trzeba by jakoś oczyścić to zdjęcie, powiększyć…
– Nie wiem, kto mógłby to zrobić, chyba jakiś technik kryminalistyczny – wzruszyła ramionami Agata. – Nie dysponujemy takimi programami do analizy zdjęć.
– Może Kuba mógłby pomóc? – spytała Daniela po chwili milczenia. Siostra spojrzała na nią ze zdziwieniem.
– On pracował w Stanach w takiej firmie, która testowała informatyczne zabezpieczenia banków.
– Żartujesz – powiedziała Agata ze zdziwieniem. Pracowała w branży finansowej i wiedziała, że takie firmy naprawdę istnieją i zatrudniają hakerów. Znakomitych hakerów i specjalistów od łamania zabezpieczeń.
– Wspomniał mi o tym, ale nic więcej nie zdołałam z niego wycisnąć. Myślę, że on potrafi robić takie rzeczy.
– Tylko czy będzie chciał nam pomóc i czy będzie dyskretny? – głowiła się Agata. Daniela już miała jej powiedzieć, że Jakub od pewnego czasu szuka już dla nich właścicieli firmy Business 4 Art, ale ugryzła się w język. Nie chciała zdradzać siostrze, że spiskuje z Borkowskim. Nie był to zresztą żaden szkodliwy spisek, raczej współpraca, która mogła dać wiele korzyści. Daniela wierzyła w jego umiejętności. Postanowiła przekonać siostrę.
– Spróbujmy, co nam szkodzi. Każę mu przysiąc, że nie puści pary z ust.
– I