Zdobyć Rosie. Początek gry. Kirsty Moseley

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zdobyć Rosie. Początek gry - Kirsty Moseley страница 14

Zdobyć Rosie. Początek gry - Kirsty  Moseley

Скачать книгу

której praktycznie nie było.

      – W porządku. No to do następnego razu. Liczę, że będziesz się lepiej czuł.

      Odsunęła zasuwkę przy drzwiach i wyszła, zostawiając mnie pośrodku damskiej toalety.

      Podszedłem do lustra i spojrzałem na swoje odbicie. Wyglądałem jak zawsze, a miałem wrażenie, że z jakiegoś powodu powinienem wyglądać inaczej. Spojrzałem w dół na krocze i zmarszczyłem czoło ze złością.

      – Zawiodłeś na całej linii, kolego. Nie mogłeś tego zrobić, co? – wymamrotałem. A teraz jeszcze gadam do własnego fiuta. Zdecydowanie potrzebuję pomocy.

      Westchnąłem i wyszedłem z toalety. Wracałem do domu, mając przed oczami obraz Rosie i pudełko chusteczek higienicznych, tak jak jej wcześniej powiedziałem.

      Jutro na pewno będzie inaczej, jutro wracam do gry, bo miałem zamiar iść na kolację do Ashtona, niezależnie od tego, czy byłem zaproszony, czy nie. Kluczem był upór, a ja jeszcze w życiu z niczego nie zrezygnowałem.

      Rozdział piąty

Nate

      Patrzyłem w lustro i przez kilka minut walczyłem z włosami, bo chciałem jak najlepiej wyglądać przed wizytą u Ashtona. Tego wieczoru naprawdę musiałem się postarać. W końcu usatysfakcjonowany, westchnąłem i rzuciłem jeszcze raz okiem na całość. Miałem na sobie dżinsy i biały podkoszulek. Nie chciałem zbytnio się odszykowywać, bo to oznaczałoby, że rozpaczliwie walczę o zwrócenie na siebie uwagi.

      – Wracasz do gry, Nate – wymamrotałem, wkładając trampki. Ruszyłem do mieszkania kumpla, żeby wprosić się do niego na kolację. „Wprosić się” nie było precyzyjnym określeniem, bo zadzwoniłem tego ranka i tak poprowadziłem rozmowę z Anną, że mnie sama zaprosiła – skarżyłem się jej, że od wieków nie jadłem porządnego posiłku, a poza tym czekał mnie bardzo ciężki tydzień. Jak zawsze, dała się na to nabrać. W rzeczywistości wiedziała prawdopodobnie, dlaczego tak mi zależało na tym zaproszeniu.

      Po drodze zatrzymałem się na stacji benzynowej, gdzie kupiłem bukiet kwiatów dla Anny i butelkę wina. Kiedy podjechałem pod ich dom, było mi trochę niedobrze ze zdenerwowania. Obiecałem sobie, że jeśli tego wieczoru mi się nie uda, uznam swoją porażkę. Jeśli tak bardzo kochała swojego faceta, to nie miałem prawa ich rozdzielać tylko dla jednej namiętnej nocy ze mną.

      Wszedłem do budynku, używając karty do drzwi frontowych, którą dostałem od Ashtona i Anny, a potem zapukałem do ich drzwi. Kiedy czekałem, szybko poprawiłem podkoszulek i przejechałem językiem po zębach, żeby mieć pewność, że nic między nimi nie utknęło. Otworzył mi roześmiany Ashton. Gestem zaprosił mnie do środka i wrócił do kuchni, gdzie Anna i Rosie chichotały histerycznie.

      – Coś mnie ominęło? – zapytałem, patrząc na nich troje.

      Rosie wskazała głową Annę.

      – Flirtowanie tych dwojga. Uszy już mnie pieką, dlatego cieszę się, że przyszedłeś, bo może przestaną.

      – Ja przestanę – odpowiedziała Anna ze śmiechem.

      Ashton stanął obok Anny.

      – Nie zgadzam się na to, żono – rzucił wesoło i objął ją w pasie. Anna chwyciła go za przód koszulki i przyciągnęła do siebie, patrząc na niego tym spojrzeniem – to nie była miłość, to było coś innego, coś, jakby Ashton stał się centrum świata. Trochę mnie to krępowało i stanowczo przekraczało moją wytrzymałość, jako że na mnie nikt nigdy tak nie patrzył.

      Odchrząknąłem teatralnie. Anna westchnęła i odsunęła się od męża. Oderwała też od niego wzrok i spojrzała na mnie.

      – Wiesz, że mogłabym cię odzaprosić, Nate – ofuknęła mnie z wesołością w głosie.– Jeśli to zrobisz, dam kwiaty Rosie. – Położyłem je na kuchennym blacie, a obok postawiłem butelkę wina.

      – Dzięki, Nate, są prześliczne. – Uścisnęła mnie i poszła po wazon.

      Przeniosłem spojrzenie na Rosie, która patrzyła na mnie jakby zaskoczona.

      – Co? Myślałaś, że nie jestem miłym facetem? – podzieliłem się z nią swoim domysłem.

      Przepraszający uśmiech pojawił się na jej ustach.

      – Nie… ja po prostu… Sama nie wiem. – Obróciła się, żeby pomóc Annie włożyć kwiaty do wazonu.

      Ashton popatrzył na mnie porozumiewawczo i stanął obok.

      – Wiem, po co przyszedłeś, dlatego powiem jedno: nie skrzywdź jej, proszę. Jeśli chodzi ci tylko o seks, postaw przed nią sprawę jasno, nie zwódź jej. – Był poważny i opiekuńczy.

      Skinąłem głową niczym wzór niewinności.

      – Spokojnie, brachu, i tak nie jest mną zainteresowana. Zdążyła mi już powiedzieć, że ma faceta, więc nie mam szans.

      Ashton zmarszczył czoło i przekrzywił głowę na bok.

      – Tak ci powiedziała?

      – Aha. To gość o imieniu DJ. – Nie bardzo miałem ochotę na rozmowę o tym szczęśliwym palancie, który spał z nią każdej nocy. Ashton musiał go znać, bo zapytał o niego poprzedniego wieczoru w barze.

      Przebiegły uśmiech pojawił mu się na twarzy, kiedy kiwał głową.

      – A tak, ma faceta, który się nazywa DJ, on jest… – Wyglądał tak, jakby chciał dodać coś więcej, ale Anna podeszła do nas i objęła go w pasie, co oczywiście natychmiast odwróciło jego uwagę.

      – Zjedzmy coś, umieram z głodu – powiedziała. – Rozlejcie wino, a ja przyniosę jedzenie. Aha, zanim mnie zapytasz, Nate, naprawdę sama zrobiłam lasagne. – Pokazała mi język i uśmiechnęła się szeroko. Anna okazała się naprawdę dobrą kucharką. Miałem tylko nadzieję, że nie wszystko zostanie zjedzone i dostanę resztę do domu, dzięki czemu nie będę musiał jeść jak zawsze kanapek albo gotowego żarcia z mikrofalówki.

      – Cudownie. – Objąłem Rosie w pasie i poprowadziłem do stołu. – Usiądź koło mnie, słoneczko. Razem jakoś przetrwamy umizgiwanie się do siebie tych dwojga przy kolacji – zaproponowałem, wysuwając krzesło. Tym razem pamiętałem, jak zachowuje się dżentelmen.

      Zachichotała i usiadła.

      – A kto mi pomoże przetrwać twoje zaczepki, od których na pewno się nie powstrzymasz?

      – Hm, nie ma dla ciebie nadziei, masz przerąbane. – Wzruszyłem ramionami i usiadłem na krześle obok.

      Reszta wieczoru minęła mniej więcej w podobnej atmosferze. Było fajnie, jak zawsze z Anną i Ashtonem, ale Rosie dodawała do tego coś jeszcze. Śmialiśmy się przez cały czas, a ona traktowała mnie coraz życzliwiej. Ograniczyłem podrywanie jej do minimum, starałem się, żeby nasza rozmowa była inteligentna i ciekawa. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się,

Скачать книгу