Hybryda. Tom 1. Joe E. Rach

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Hybryda. Tom 1 - Joe E. Rach страница 23

Hybryda. Tom 1 - Joe E. Rach

Скачать книгу

się połączyć z tobą po wschodzie słońca. Cały czas szukam i nic. Jakby zapadł się pod ziemię. – Usłyszałam irytację w jego głosie. – Nie zostawił nawet najmniejszego śladu. W rezydencji SETI-RISA nie wyczułem żadnego silnego osobnika. Tylko mieszkańców i więźniów. Zbadałem już teren w promieniu co najmniej stu kilometrów i dalej nic. Coś mi tu nie gra! – Wydawał się bardzo zaaferowany. – Nie jest możliwy zupełny brak śladów kogoś o takiej mocy. Jest na to tylko jedno wytłumaczenie – potrafi świetnie blokować swoją moc. A w takim przypadku może to być każdy ze starych osobników.

      – Tylko skąd posiadłby taką siłę, by blokować swoją moc i to tak, że nawet ty, ojcze, nie możesz tego wyczuć? – Byłam zdumiona jego domysłami.

      – Dobre pytanie! Niestety na razie nie znam na nie odpowiedzi. Wracam do siebie. Przemyślę wszystko na spokojnie. Zaraz skontaktuję się z SETI-RISEM. A jak tam u ciebie? – zapytał. – Mam nadzieję, że wszystko w porządku.

      – Tak, tatku. Staram się o zaufanie Wojowników. Jestem chyba na dobrej drodze. Tylko z Mistrzem mam ciężki orzech do zgryzienia. Ale nie jestem pesymistką. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja. To dopiero trzecia doba.

      – Nie daj się, mała. Poradzisz sobie, znam cię. – Lekko się zaśmiał. – Do usłyszenia córeczko.

      – Pa.

      To, co powiedział ARAGON było rzeczywiście zastanawiające. Jak taki silny osobnik mógł zostać niezauważony, przez tak długi okres? Ojciec znał całą starszyznę naszej Rasy i to bardzo dokładnie. Gdyby to był ktoś z nich, znalazłby jego ślad bez większego problemu. To wszystko było dziwne i jeszcze raz dziwne!

      Zastanawiałam się nad tym dosyć długo, ale za nic nie mogłam znaleźć rozwiązania tej zagadki. Irytowała mnie taka bezsilność i wyobraziłam sobie, jaki musiał być wkurzony mój ojciec. A to nie było zbyt dobre, bo wkurzony ARAGON to niebezpieczny ARAGON.

      Z radością pomagałabym mu teraz w jego poszukiwaniach. On szukałby nocą, a ja za dnia. Tutaj, niestety, w dzień byłam skazana na bezczynność, zamknięta w maleńkich, czterech ścianach. Dochodziła dziewiąta rano, a ja bardzo mocno odczuwałam brak słońca, jego promieni tańczących delikatnie po mojej skórze. Brakowało mi tego przyjemnego ciepła, pięknych krajobrazów skąpanych w jego świetle. Mijał już piąty dzień, odkąd nie widziałam tej rozżarzonej gwiazdy!

      A jakby tego było mało, doszło jeszcze uczucie do Mistrza. Najzwyczajniej usychałam z miłości do niego. Całe moje ciało, cały mój organizm pragnął go, jego zainteresowania, jego dotyku, co aż nazbyt wyraźnie odczuwałam, będąc w jego pobliżu. Wiele bym dała, by przytulić się do niego i całować go w nieskończoność, aż do zatracenia. I kochać się z nim dziko i namiętnie.

      – Tylko dlaczego w jego oczach pojawia się złość i gniew? – rozmyślałam. – Jestem pewna, że mu się podobam. Z reguły wzbudzam w samcach naszej Rasy pozytywne uczucia. Czyżby aż tak bardzo brzydziło go to, że jestem podejrzana? – Starałam się coś wymyślić. – Przecież Wojownicy, mimo, że jestem więźniem, od razu poczuli do mnie sympatię. Natomiast jego trudno mi wyczuć!

      Sfrustrowana postanowiłam iść spać. I tak nie miałam dużego wyboru: myślenie, spanie lub czytanie. Wolałam przespać dużą część prawie osiemnastogodzinnej samotności i zamknięcia.

      Przyłożyłam się do poduszki i momentalnie zasnęłam. Nie przyśniło mi się nic. Takie zawieszenie i niepewność nie sprzyjały marzeniom sennym. Obudziłam się cztery godziny przed północą zdecydowanie nadal sfrustrowana. Sen nic mi nie dał. Miałam doła. Obawiałam się, że w takim stanie nie wytrzymam tutaj długo.

      Wstałam z łóżka i powlokłam się do łazienki wziąć prysznic. Odchyliwszy głowę do tyłu, stałam w ciasnej kabinie pozwalając, by rześki strumień obmywał moją skórę. Pragnęłam odprężenia, odrobiny odpoczynku od natarczywych myśli. Byłam trochę rozbita i rozdrażniona ostatnimi wydarzeniami. Zimna woda przynajmniej mnie orzeźwiła. Wytarłam ciało i włosy ręcznikiem, nie mogąc stosować żadnych sztuczek z samoosuszaniem. Większość moich mocy była tu zablokowana. Nie mając zbyt wielkiego wyboru, włożyłam te same spodnie, co zeszłej nocy. Zmieniłam tylko koszulkę.

      Teraz pozostało mi cierpliwie czekać, aż ktoś po mnie przyjdzie.

      Ale tego wieczoru było jakoś inaczej!

      Czułam coś w powietrzu!

      Byłam zniecierpliwiona i podminowana, jakby coś miało się wydarzyć. Wyglądało na to, że moja intuicja znów się odezwała. Obiecałam sobie ostatnio, po tym, co zdarzyło się w rezydencji Króla, że będę słuchać jej podpowiedzi.

      Tylko, że tutaj nie mogło być żadnego zagrożenia. Nikt nie odważyłby się zaatakować twierdzy z taką liczbą Wojowników w środku. Teraz nie miałam jednak żadnych możliwości, by stwierdzić, czy coś się działo. Moje moce tu nie działały. Musiałam czekać spokojnie na to, co się wydarzy.

      ROZDZIAŁ 9

      – Proszę – powiedziałam ucieszona, słysząc wreszcie pukanie do drzwi.

      Oczywiście w drzwiach stanął ZEN. Już przyzwyczaiłam się do tego, że to on po mnie przychodzi i mnie odprowadza.

      – Witaj ślicznotko. Jak się dzisiaj czujesz?

      – Dziękuję, dobrze – odpowiedziałam. Niby pytał zwyczajnie, ale jakoś inaczej niż zwykle. Coś było z nim nie tak. Przede wszystkim, nie spodobał mi się jego wzrok. Zauważyłam w jego oczach pożądanie. Poza tym, cała jego aura emanowała chucią.

      Podniosłam się szybko z łóżka, chcąc jak najprędzej opuścić pomieszczenie. Lecz on w mgnieniu oka zastąpił mi drogę, blokując dostęp do drzwi. Absolutnie nie zamierzałam bić się z tym facetem, choć on, prawdę mówiąc, dopominał się tego, zwłaszcza, że studiował moją fizjonomię jak obiekt do zaspakajania swoich chuci.

      – Gdzie się tak spieszysz malutka? Nie chcesz porozmawiać ze mną przez chwilę? – Zapytał wciągając mój zapach w nozdrza.

      – Ale o czym?! – Mój ton był ostry.

      – A chociażby o tym, że bardzo mi się podobasz i chciałbym się z tobą trochę „pobawić” – rzucił bez skrępowania.

      – Co się stało z ZEN? – Myślałam intensywnie. – Wprawdzie wczoraj wymusił na mnie całusa, ale poza tym zachowywał się w miarę normalnie. Nic nie wskazywało na to, że dostanę od niego tak bezpośrednią propozycję uprawiania seksu.

      Opanowała mnie wściekłość. Nikt nigdy nie zachowywał się tak wobec mnie. Z trudem powstrzymałam się i odpowiedziałam z udanym spokojem, bardzo starannie dobierając słowa.

      – Dziękuję, Panie, że uważasz mnie za godną bycia obiektem twego zainteresowania. Przepraszam cię jednak, ale teraz jestem w zbyt trudnej sytuacji i nie mam siły myśleć o wielu rzeczach. A zwłaszcza o seksie. Poza tym, w moim przypadku seks łączy się nierozerwalnie z miłością. Niestety ciebie, Panie, nie kocham, więc jest to jednoznaczne z odmową.

      ZEN zmierzył mnie kpiącym wzrokiem.

      – Nie rozśmieszaj mnie malutka udawaniem

Скачать книгу