Hybryda. Tom 1. Joe E. Rach
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Hybryda. Tom 1 - Joe E. Rach страница 19
Zanim rozpoczęłam zwiedzanie, z korytarza dobiegły mnie głosy pozostałych Wojowników. Po chwili weszli do środka.
– Chcesz, to oprowadzę cię i powiem, co znajdziesz na kolejnych regałach – powiedział szybko ZEN, nie chcąc zapewne, by ktoś go uprzedził.
Skinęłam głową zadowolona i ruszyłam za nim do pierwszego, sięgającego sufitu mebla.
– Tutaj są encyklopedie, słowniki, leksykony oraz książki opisujące dzieje rożnych państw i narodów. Są tu mity z całego świata, o wampirach też nie brakuje. – Zaśmiał się, przechodząc dalej. – Następne trzy regały to „antykwariat”. Pełno tu bardzo starych ksiąg. Mistrz nie pozwala ich ruszać bez jego zgody.
Podeszłam bliżej, z zachwytem przyglądając się temu wspaniałemu zbiorowi. Zauroczona dostrzegłam unikatowe, wykonane ręcznie egzemplarze.
– Najprawdopodobniej nie uda mi się obejrzeć żadnego z nich – pomyślałam. – Mistrz zapewne nie zgodzi się, by „zdrajczyni” dotykała jego skarbów.
– Chodź dalej – zawołał mnie ZEN, który stał już przy następnym regale. Chociaż nie miałam ochoty odejść od tych cudeniek, chłonąc każdy najmniejszy szczegół przez grube szyby, broniące dostępu intruzom, kurzowi i wilgoci, szybko podeszłam do niego. Nie wyglądał na zbyt cierpliwego. – Tutaj są książki o sztuce, malarstwie, przyrodzie, zwierzętach, kosmosie i o wszystkim, co ciekawe na naszej planecie – objaśniał mi, gestykulując przy tym z werwą.
Ledwie zdołałam popatrzeć, a już ciągnął mnie dalej. Minęliśmy właśnie drzwi, które mnie wcześniej zaintrygowały.
– Czy za tymi drzwiami też są książki? – zapytałam.
– Nie. Mamy tu odjazdową salę audio i kinową. Wprawdzie, jak przystało na nowoczesną Rasę, wszyscy mamy telewizory w pokojach – zakpił. – Ale tutaj jest taki sprzęt, że każdy woli oglądać filmy w tym pokoju. ARTUR ma kompletnego świra na punkcie najnowocześniejszej aparatury. Efekty są niesamowite. – Był autentycznie zafascynowany. – Może którejś nocy będziesz chciała coś z nami obejrzeć? Zaznaczam, że to same filmy „dla facetów”. Tylko nie pomyśl czasem, że pornosy.
– Mogę obejrzeć dobry film „dla facetów” – zgodziłam się. – Oczywiście, oprócz pornosa.
– OK. – ZEN wydawał się bardzo zadowolony. – A teraz następne regały. Tutaj masz wszystko, co chcesz: sensacja, horror, fantastyka, kryminał, powieści historyczne, obyczaje. Ale babskich romansideł tutaj nie znajdziesz – zaznaczył. – Wybieraj, co chcesz, bo niedługo będę cię musiał odstawić do celi.
Ciężko było mi się zdecydować, ale w końcu wybrałam kryminał – moją ulubioną Agathę Christie. Mieli tu chyba wszystkie jej powieści. Ktoś najwyraźniej też był jej fanem.
Gdy już wyciągnęłam książkę z półki, odwróciłam się w stronę Wojowników. Rozsiedli się wygodnie w olbrzymich fotelach. Nadal nie było między nimi Mistrza i ALEKSANDRA. Zapewne jeszcze odpoczywali po wyprawie. A ja tęskniłam za widokiem faceta, który skradł moje serce i to w mgnieniu oka! Czułam się, jakby mieszkały we mnie dwie różne istoty. Jedna rozsądna i ostrożna, a druga kompletnie szajbnięta na punkcie tego samca. Miałam coraz mniejsze wątpliwości, która z nich była górą. Aż kręciło mnie w dołku ze zniecierpliwienia, że wciąż go nie ma. Zły czy nie, naburmuszony czy uśmiechnięty, byleby tylko zjawił się wreszcie. – Dobrze, że to dzieje się w mojej wyobraźni – pomyślałam trochę roztrzęsiona wewnętrznymi rozterkami. Nie mogłam pozwolić, by ktoś dostrzegł moje rozdarcie, więc skupiłam swoją uwagę na tym, co dzieje się wokół mnie. Zauważyłam, że ANAKLET i WIKTOR siedzą z założonymi słuchawkami, słuchając muzyki. Inni dyskutowali ze sobą, ciągle jednak zerkając w moim kierunku. Udając, że przeglądam książkę, obserwowałam ich dyskretnie. Zdecydowanie byłam obiektem ich zainteresowania. Gdy na chwilę podniosłam oczy, spoglądając na nich, ZEN kiwnął na mnie przyzywająco.
– Usiądź z nami na trochę. Mamy jeszcze dwadzieścia minut do spotkania.
Podeszłam i usadowiłam się w jednym z wolnych foteli.
Uwaga wszystkich skupiła się na mojej osobie. Wpatrywali się we mnie bez słowa. Poczułam się trochę dziwnie, jakbym im przeszkadzała.
– Dlaczego przestaliście rozmawiać? – zapytałam. – Czyżbym wam przeszkadzała? Jeśli tak, to lepiej będzie, jak pójdę do celi.
– Nie przeszkadzasz! W żadnym wypadku! – odezwał się chór głosów.
– Pierwszy raz siedzi tu z nami kobieta, więc jest to dla nas zarazem i ciekawe, i dziwne wydarzenie – odezwał się ZEN, a reszta pokiwała głowami, potwierdzając jego słowa. – Może opowiesz nam coś o sobie?
– Nie chciałabym, abyście to źle zrozumieli, ale naprawdę niewiele mogę powiedzieć o sobie – uprzedziłam ich. – Na razie nie mogę – dodałam.
– Tak zupełnie nic? – zapytał MIKON. – Ani kiedy się urodziłaś, ani gdzie? Kiedy przeszłaś przemianę, kto jest twoim Stwórcą? To są informacje, których nie ma sensu ukrywać.
– Urodziłam się w 1690 roku w Polsce – odpowiedziałam po krótkim zastanowieniu. – Moja przemiana odbyła się, kiedy skończyłam 18 lat, w 1708 roku. Niestety nie mogę powiedzieć, kto jest moim Stwórcą.
– Dlaczego? – Nie dawał za wygraną.
– Ponieważ mi tego zabronił – oświadczyłam.
– To bardzo dziwne, co mówisz. Przecież nie ma możliwości, aby Król nie wiedział, kto cię stworzył. To jest niezgodne z naszymi zasadami! – MIKON rzucił to ostrym tonem.
– Król wie, kim jest mój Stwórca. Ale tylko on. Nie złośćcie się na mnie – poprosiłam. Bardzo nie chciałam, aby się do mnie zniechęcili. – Chwilowo tak musi pozostać. Jeśli tylko będę wam mogła cokolwiek powiedzieć, dowiecie się natychmiast. Mogę wam przysiąc, że nie robię nic złego. Jeśli mi uwierzycie, będę bardzo szczęśliwa. – Starałam się wyglądać jak najwiarygodniej. – Zdaję sobie sprawę, że nie macie żadnych powodów, by mi ufać, a wręcz przeciwnie. Proszę was jednak o odrobinę cierpliwości. Może w niedługim czasie sytuacja się zmieni.
Wiedziałam, że są trochę źli, na szczęście ciekawość przewyższała złość. Teraz jeszcze bardziej ich intrygowałam.
– Jeśli urodziłaś się w Polsce, to skąd wzięłaś się w Paryżu i jak poznałaś Króla? – tym razem dociekał ZEN.
– W 1944 roku mój Stwórca poprosił Króla o opiekę nade