Hybryda. Tom 1. Joe E. Rach

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Hybryda. Tom 1 - Joe E. Rach страница 5

Hybryda. Tom 1 - Joe E. Rach

Скачать книгу

przywódców, zaskoczonych sytuacją, nie wiedziało, co się dzieje, zatem atakowali i bronili się na oślep.

      – Ja też miałam takie wrażenie. Większość nie miała pojęcia, co się dzieje. Co z nimi zrobicie?

      – Tych, którym odczytujemy pamięć i są niewinni, odsyłamy do domów. Jeśli któryś okaże się winny, zostanie uwięziony. Dlatego nie czekajcie na mnie, bo to zajmie nam trochę czasu. Zajmijcie się sobą. Zjawię się najszybciej, jak będę mógł. Muszę kończyć – powiedział i przerwał połączenie.

      Uściskałam IZABEL z radości i pocałowałam gorąco w usta.

      – Król kazał cię ucałować, więc na pewno chodziło mu o taki pocałunek – zawołałam wesoło, ponieważ spoglądała na mnie zdziwiona. – Już się nie martw, sytuacja opanowana całkowicie. Trochę czasu zajmie im przeglądanie pamięci buntowników, więc możemy zająć się sobą.

      Widziałam jak opada z niej całe napięcie. W jej oczach znów pojawiły się łzy.

      – Nie jest ranny?

      – Nie! Nic mu nie jest i jak widzisz, nawet w ciężkich chwilach myśli przede wszystkim o tobie. Jeśli nadal uważasz, że nie jesteś kochana, to znaczy, że masz nierówno po sufitem – rzuciłam.

      Uśmiechnęła się do mnie przez łzy. Były to łzy szczęścia.

      – No, to co robimy, mazgaju? – zapytałam.

      – Może powspominamy nasze paryskie przygody? Miałyśmy wtedy takie cudowne i zwariowane życie.

      – Nie zaprzeczam, byłyśmy strasznymi wariatkami – zaśmiałam się.

      Wspaniale było przypomnieć sobie wspólnie spędzone lata. IZABEL, jako człowiek, żyła na pełnych obrotach, spontanicznie i żywiołowo. Podobnie jak ja. Uzupełniałyśmy się nawzajem. I takiej IZABEL brakowało mi teraz. Chociaż dzisiaj rozkręciła się bardzo, do dawnej, szalonej dziewczyny było jeszcze daleko.

      Trajkotałyśmy tak co najmniej przez kilka godzin. Zaaferowane przypominaniem sobie naszych przygód, nie zauważyłyśmy, kiedy zjawił się Król. Gdy go poczułam, stało się dla mnie jasne, że musiał się zjawić trochę wcześniej i ukryć to. Wykorzystał moje chwilowe odprężenie i po prostu nas podsłuchiwał.

      Odwróciłam się do niego i zapytałam:

      – Ładnie to tak szpiegować i podsłuchiwać?

      Mimo zmęczenia, widocznego na twarzy, oczy błyszczały mu radośnie.

      – Dawno nie widziałem czegoś tak wspaniałego. Nie pojmuję, jak możecie mówić jednocześnie obydwie i wszystko rozumieć. To było takie fascynujące. Nie śmiałem wam przerwać – powiedział z uśmiechem.

      IZABEL podbiegła do niego i mocno się przytuliła. Wziął jej twarz w dłonie i czule pocałował w usta.

      – Oho! To ja już będę się zmywać – rzuciłam wesoło.

      – Nic z tego, kochana – Król pokręcił głową. – Zostajesz tu do jutra. Nie wiadomo, czy na zewnątrz jest bezpiecznie. Może tam mają kogoś w odwodzie. Dopóki Mistrz nie przesłucha wszystkich winnych, nie wolno ci się stąd ruszyć. To nie podlega dyskusji! – Powiedział to ostro, widząc, że zamierzam protestować.

      – OK. Rozkaz, to rozkaz – mruknęłam.

      – Bardzo mnie cieszy, kiedy jesteś rozsądna – Uśmiechnął się, zadowolony z mojej uległości.

      – Ale za to muszę wiedzieć dokładnie, co się stało. Jak to się zaczęło?

      Zmęczony usiadł w fotelu, a IZABEL przysiadła koło niego na ziemi, opierając głowę o jego kolana. Głaskał z czułością jej włosy. To był tak piękny obrazek, że aż na chwilę zaparło mi dech.

      Moje serce pragnęło wielkiej, prawdziwej miłości, takiej jak uczucie do Adama i w tym momencie wyraźnie dało mi o tym znać.

      – Weź się w garść, dziewczyno! – nakazałam sobie w myśli. – Teraz są ważniejsze sprawy niż głupie sentymenty.

      Spojrzałam na Króla, który zabierał się właśnie do zdania mi relacji z wydarzeń w głównej sali.

      – Zaczęło się zaraz po tym jak salę opuścili Starsi i Namiestnicy – rozpoczął. – Jeden z zamachowców poprosił o głos. Chciał zapewne opóźnić moment ataku, by zyskać pewność, że Starszyzny nie ma już w pobliżu. Sprzeciwił się wszystkim wcześniejszym ustaleniom. Stwierdził, że zamierzam wprowadzić dyktaturę. Gdy XAWIER odpowiedział mu, że wszystko zostało już ustalone i nie podlega żadnej dyskusji, zaczął krzyczeć, że nie zgadza się na to. Ani on, ani inni. Na sali zrobiło się zamieszanie i wtedy wszyscy poczuliśmy przepływ mocy z rozkazem „atak”. Nie było wiadomo, kto ją wysłał. W pierwszej chwili trudno się było połapać, kto nas atakuje, a kto broni siebie. Wojownicy natychmiast mnie zasłonili, a resztę to już widziałaś sama.

      Pokiwałam głową twierdząco.

      – Tak, ale widziałam również, jak dwóch zamachowców uciekało. XAWIER ruszył za nimi. Czy udało mu się ich zatrzymać?

      – Owszem. Byli już osłabieni – jednego z nich zabił, a drugiego obezwładnił.

      – A ci, których ja obezwładniłam? Co z nimi? – zapytałam.

      – Ta pierwsza trójka, którą zaatakowałaś, jest ciężko ranna, a następni dwaj już odzyskali przytomność i nie jest z nimi źle. Sądzę, że do jutra wszyscy się zregenerują na tyle, by można ich było przesłuchać – odpowiedział zadowolony.

      – Całe szczęście, że już po wszystkim – powiedziałam. – Dobrze, że tak się uparłam na wzmocnienie twojej ochrony, Panie. Odtąd zawsze, kiedy będę miała złe przeczucia, będziesz musiał ich słuchać i nie sprzeciwiać się. W końcu to ja dbam o twoje bezpieczeństwo – dodałam z mocą.

      – Masz rację, KALO – zgodził się bez protestów. – I tak przecież zastosowałem się do wszystkich twoich sugestii.

      IZABEL podniosła głowę, spoglądając na mnie.

      – Powiedziałam wcześniej KALI, że już nigdy więcej nie zlekceważymy jej przeczuć. Nawet, gdyby wydawały się bezsensowne – rzuciła. – Lepiej dmuchać na zimne.

      – Też tak uważam, IZABEL – Król nie przestawał gładzić ją po włosach. – Jestem przekonany, że intuicja KALI to jej następny dar. Trzeba go więc doceniać i nie lekceważyć.

      Słysząc to, zamyśliłam się nad ich słowami. Nigdy tak na to nie patrzyłam. Może rzeczywiście mieli rację i ta moja intuicja była kolejnym darem. Tak wiele razy, słuchając wewnętrznego głosu, doprowadzałam nawet trudne sprawy do pomyślnego zakończenia. Może gdybym posłuchała swojej intuicji w dzień, w którym ADAM został zamordowany – żyłby do tej pory?! Wtedy pierwszy raz zignorowałam tę podpowiedź i zakończyło się to tragicznie. Aż przeszły mnie ciarki na myśl, że być może, przez moją ignorancję, straciłam wielką miłość! Teraz jednak, zdecydowanie, nie był odpowiedni

Скачать книгу