Hybryda. Tom 1. Joe E. Rach
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Hybryda. Tom 1 - Joe E. Rach страница 8
Najbardziej obawiałam się reakcji ARAGONA na wieść o wymianie krwi z Królem. Wprawdzie SETI-RIS był jedyną istotą, z którą mogłam to zrobić, lecz tylko za jego zgodą. ARAGON był bardzo kategoryczny w tej kwestii.
Z lekką obawą dotknęłam jego umysłu. Odpowiedział natychmiast. Zaczęłam od poinformowania go o wczorajszej walce i o wszystkim, co po niej nastąpiło.
– To poważniejsza sprawa, niż myślałem – usłyszałam zafrasowany głos ojca. – Ten, kto kieruje spiskiem, niepokoi mnie. Jest zaskakująco silny i nie wiem, co o tym sądzić? Nie spotkałem do tej pory żadnego KUR-GALLI o takich umiejętnościach i obawiam się, że może być groźny nawet dla ciebie, KALO. Przede wszystkim dla ciebie – dodał. – Musisz być teraz bardzo ostrożna. Jeśli on dowie się o twojej mocy, będzie chciał cię wyeliminować. Stanowiłabyś dla niego zagrożenie i byłabyś przeszkodą w realizacji jego planów.
Ojciec był wyraźnie zaniepokojony.
– Masz rację, postaram się uważać – przesłałam mu szybko. – Może dzisiaj uda się czegoś dowiedzieć. Wszyscy spiskowcy będą mieć odczytywaną pamięć.
– Jeśli on jest tak silny, jak przypuszczam, niewiele się dzisiaj dowiecie. Mam tylko nadzieję, że sam nie zaatakuje, bo wtedy SETI-RIS mógłby nie dać sobie rady. Nie jest tak potężny jak ty – przypomniał, co uzmysłowiło mi natychmiast, że przyszedł czas wyznania swoich „win”.
– Tatku, muszę ci coś powiedzieć – przesłałam. Bałam się trochę jego reakcji, wiedząc, jak poważnie traktował kwestię ochrony mojej krwi. Jak zwykle działałam spontanicznie, zamiast najpierw uzyskać jego aprobatę. – Proszę, nie gniewaj się na mnie za to, co zrobiłam. Wiem, że powinnam najpierw skontaktować się z tobą. Ale wszystko działo się tak szybko i tak bardzo chciałam to zrobić…
Przerwałam, czekając z obawą na jego reakcję. Po krótkiej przerwie usłyszałam trochę zbyt spokojny głos ARAGONA:
– To może wreszcie powiesz mi, cóż takiego znów zrobiłaś?
– Wymieniłam się krwią z Królem – powiedziałam cichutko.
– Nareszcie! – usłyszałam jego zadowolony głos, kompletnie tym zaskoczona. – Myślałem, że nigdy się na to nie zdecydujesz. Nie mogłem zmuszać cię w żaden sposób. To musiało wyjść od ciebie. Nie rozumiem tylko, dlaczego teraz?
– Ponieważ zrozumiałam, jaką byłam egoistką – przyznałam się. – Myślałam tylko o sobie i swojej wolności, nie zwracając uwagi jak mocno ranię kogoś, kto mnie tak bardzo kochał. Tylko nie myśl, że zdecydowałam się na wymianę z poczucia winy – zastrzegłam. – Zrobiłam to z miłości! Z miłości do wspaniałej istoty, która wolała cierpieć sama, niż zmuszać mnie do wyrzeczeń.
– Bardzo się cieszę, skarbie, że to zrobiłaś – powiedział usatysfakcjonowany. – Teraz będę o niego spokojniejszy. Z siłą, którą otrzymał dzięki twojej krwi, powinien poradzić sobie prawie z każdym zagrożeniem. A tak z czystej ciekawości: zrobiliście to rytualnie? – zapytał lekko rozbawiony.
– Aha! Wiem, o co ci chodzi, tatuśku – zaśmiałam się. – Tak, rytualnie, ale bez seksu.
– Biedny SETI-RIS! – W głosie ojca wyraźnie rozbrzmiewał śmiech. – Nieźle go męczysz. Rzeczywiście, kocha cię bardzo, skoro wytrzymuje to, co z nim wyczyniasz. Czy ty zawsze musisz być taka zasadnicza w sprawach seksu? Nasza Rasa przecież go uwielbia i ma niewiele zahamowań.
– Ale ja mam. Lubię seks, ale przecież nie mogę kochać się z SETI-RISEM, kiedy obok leży IZABEL. To byłoby dla mnie nienormalne i chore. Odkąd związał się z nią, jest dla mnie zakazany. Takie mam zasady. Dla większości naszej Rasy nie miałoby to żadnego znaczenia, ale dla mnie ma.
– Dobrze wiem, kochanie, że taka jesteś i podziwiam cię za to. – Słyszałam dumę w jego głosie. – Jednak, gdy pomyślę, jak długo już jesteś sama, robi mi się smutno.
– Nie zamierzam wiązać się z nikim na siłę, tatku. A przygodne miłostki nie pociągają mnie. To taka trochę przyjemniejsza gimnastyka i nic więcej. Zero uczuć, zero bliskości, czyli zwykła strata czasu – powiedziałam zdecydowanie. – A, tak na marginesie: chyba nie tylko ja jestem sama. Jakoś nie zauważam nikogo w twoim pobliżu.
– Ja, to co innego! To mój świadomy wybór. Ty jesteś najważniejszą istotą w moim życiu – powiedział ciepło. – A jeśli chodzi o seks, w zupełności wystarcza mi, jak to nazywasz, „przyjemniejsza gimnastyka”.
Choć mówił lekko, wiedziałam, że to tylko pozory. W rzeczywistości pragnął miłości tak samo jak ja. Moja matka, ANNA, była ostatnią kobietą, którą tak bardzo kochał. Po jej stracie bardzo długo dochodził do siebie. Nie mógł o niej zapomnieć i dlatego nic nie wyszło z jego związku z IZABEL.
Pamiętam, ile biedaczka się przy nim wycierpiała. Nie spodziewałam się wtedy, że może być takim tyranem. Dopiero później, gdy zwrócił jej wolność, wytłumaczył mi swoje postępowanie. Była przeciwieństwem ANNY i tylko przypominała mu jego stratę. Gdyby ją pokochał, zapewne stworzyliby dobry związek. Niestety, irytowała go i dawał to wyraźnie do zrozumienia. IZABEL panicznie się go bała i strach tłumił wszystkie inne uczucia, co jeszcze bardziej denerwowało mojego ojca. Na całe szczęście poznałam ją z Królem i jak na razie wszystko układało się między nimi coraz lepiej.
– Mimo twojego podejścia, coś mi mówi, że niedługo spotkasz kogoś, kto będzie dla ciebie bardzo ważny – powiedziałam z przekonaniem. – Takie mam przeczucie, a zarówno Król, jak i IZABEL twierdzą, że intuicja jest moim kolejnym talentem.
– Pożyjemy, zobaczymy – zaśmiał się. – Nie zapomnij mnie powiadomić o wszystkim, czego się dowiecie o naszym wrogu. Pa, skarbie.
Westchnęłam głośno. Było mi go żal. Ciągle samotny. Od śmierci matki wszystkie uczucia utopił we mnie. Starałam się zawsze być przy nim, kiedy tylko wyczuwałam jego smutek. Wiele razy zmuszałam go, by ściągnął mnie do siebie, udając, że jest mi źle. Przenosił mnie do swojego ukrytego za potężną blokadą domu natychmiast i starał się z całych sił rozweselić, sam zapominając przy tym o swoich demonach.
– Dlaczego tak ciężko wzdychasz? – usłyszałam głos Króla. – Dzieje się coś złego?
– Nie, nic nowego – odpowiedziałam, spoglądając na jego olbrzymią postać stojącą w drzwiach. Przyglądał mi się uważnie. – Dręczą mnie tylko pewne sprawy. Rozmawiałam z ojcem. Jego samotność nie jest dobra. Chociaż on twierdzi co innego, ja wiem swoje. Zbyt długo jest sam i coraz częściej zauważam jego przygnębienie. Boję się o niego.
– Ja też. Niestety, w przypadku ARAGONA niczego nie da się zrobić bez jego zgody. A skoro on nie chce szukać partnerki czy partnera, nic na to nie poradzimy.
– Wiem o tym doskonale. Ale ta bezsilność mnie wkurza – rzuciłam niecierpliwie.
– Oj wiem, jak się denerwujesz, gdy nie możesz postawić na swoim. Chwilowo musisz zostawić tę sprawę. Jak uda się nam wykryć i pokonać tego gnojka, będzie o wiele spokojniej i wtedy zaczniesz kombinować – nie potrafił ukryć rozbawienia.
Popatrzyłam