Star Force. Tom 4. Podbój. B.V. Larson

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Star Force. Tom 4. Podbój - B.V. Larson страница 18

Star Force. Tom 4. Podbój - B.V. Larson

Скачать книгу

Potem rozpocząłem pracę. Nakazałem właśnie wprowadzić całą serię poprawek, kiedy skontaktowała się ze mną Sandra.

      – O co chodzi? – spytałem.

      – Generał Kerr. Wie o makrosach i innych sprawach. Domaga się rozmowy z tobą.

      Jakieś sto pięćdziesiąt razy dziennie ten czy inny zagraniczny dygnitarz chciał ze mną gadać. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent z nich spuszczałem po brzytwie. Jednak generał Kerr, jak dotąd, nigdy nie marnował mojego cennego czasu.

      – Sekundę – powiedziałem Sandrze. – Jednostka Sześć – wydałem polecenie – zbuduj prototyp zgodnie z obecnym projektem.

      – Wykonuję.

      – Podaj przybliżony czas ukończenia.

      – Jedna godzina dziewięć minut.

      – Dobrze. Uruchom program.

      – Wykonuję.

      Maszyna zaczęła pobierać materiały i lekko się nagrzewać. Pomieszczenie wypełnił cichy szum. Po raz setny zastanawiałem się, co te ustrojstwa robią wewnątrz. Czułem się jak małpa obsługująca mikrofalówkę.

      – Sandra? Mogłabyś tu przyjść i popilnować maszyny, a ja w tym czasie skoczę do dowództwa i pogadam z Kerrem? Chcę mieć przed sobą duży ekran podczas rozmowy, bo jestem pewien, że zażąda przedstawienia sytuacji taktycznej. Kiedy z nim skończę, możemy coś zjeść.

      – Zjeść? – spytała. – Znam cię, to nie będzie randka. Masz na myśli przyniesienie jedzenia do Szóstki, prawda?

      – No tak – odpowiedziałem. – Nie mamy czasu lecieć dziś do Miami.

      Westchnęła.

      – W porządku. Zaraz będę i przypilnuję twojej maszyny. Ale masz tylko dziesięć minut. A potem kończ rozmowę.

      Westchnąłem.

      Poszedłem do dowództwa. Na miejscu założyłem słuchawki i otworzyłem kanał do generała Kerra.

      – Kyle? Czy to cholerstwo działa? Proszę się odezwać, pułkowniku Riggs.

      – Co mogę dla pana zrobić, generale? – spytałem, starając się nadać głosowi optymistyczne brzmienie.

      – Po prostu musiałeś to zrobić, prawda, synu? Musiałeś pomachać obcym czerwoną płachtą, wkurwić ich i ściągnąć, żeby zjedli moją planetę?

      – Kiedy zniszczyłem cztery krążowniki bombardujące Europę, wydawał się pan zadowolony.

      – Cztery krążowniki? W tej sekundzie zamienię żonę i dzieci na cztery krążowniki. Nie widzisz ekranu? Nic ci nie mówią te czerwone trójkąciki latające wokół Wenus? Bo dla mnie oznaczają koniec życia na Ziemi.

      – Tak, generale. Patrzymy na te same dane.

      – Poświęcę się, gdyby było trzeba – odezwał się Kerr. – Sam im stawię czoła, jeśli tego chcesz. Bez kombinezonu, bez nanitów. Daj mi jedynie pistolet, tylko o to proszę. Pistolet zadziała w przestrzeni, prawda?

      – Hm, tak, zadziała, sir – powiedziałem, marszcząc brwi. W sytuacjach podbramkowych generał bywał wybuchowy, ale nie pamiętałem go w aż tak paskudnym nastroju. – Czy pan pił, panie generale?

      – Jasne, że piłem. I powiem ci dlaczego. Chce pan usłyszeć, czemu piłem, panie profesorze pułkowniku Riggs?

      Wiedziałem, że i tak to usłyszę, bez względu na odpowiedź, więc milczałem.

      – Ponieważ ściągnąłeś do domu sto krążowników makrosów, aby nas pozabijały! Przeleciały sobie prosto przez twoje pole minowe. Myślałeś, że o nim nie wiemy, ale my, prymitywy siedzące w jaskiniach NORAD, mamy na niebie jeszcze kilka kamer.

      – Jestem pewien, że tak. Ale są tylko dziewięćdziesiąt dwa okręty przeciwnika.

      – Co?

      – Są tylko dziewięćdziesiąt dwa okręty przeciwnika, w tym wiele uszkodzonych.

      – Mam to dokładnie w dupie. Dziesięć wystarczyłoby w zupełności. Widzieliśmy to. Widzieliśmy, jak twoje miny ich nie zatrzymały, jak formują szyk za Wenus. Podobnie było ostatnim razem.

      – No, całkiem dobrze opisał pan sytuację. A teraz, jeśli pan pozwoli…

      – Chcę wiedzieć, co zamierzasz z tym, kurwa, zrobić?

      Przez chwilę myślałem w milczeniu.

      – Halo? Riggs? Nie graj ze mną w chuja!

      – Możliwe, że może pan pomóc, generale.

      – A to w jaki sposób?

      – Może pan wytrzeźwieć, a potem pogadać z każdą liczącą się siłą militarną na Ziemi. Proszę im powiedzieć, żeby nie strzelali, kiedy makrosy podejdą bliżej. Mają czekać, aż sami zostaną ostrzelani lub poproszę o pomoc.

      – Musimy strzelać pierwsi! Jeśli chodzi o broń nuklearną, obowiązuje zasada „strzelaj albo giń”, synu.

      – Normalnie tak. Ale chciałbym, abyście się wstrzymali. Wiem, że Stany Zjednoczone i kilka innych państw zbudowały zapasy rakiet ziemia – przestrzeń kosmiczna. Ale proszę, byście ich nie odpalali, zanim nie nastąpi to, o czym mówiłem.

      – To wszystko? – spytał. – Tylko tyle od nas chcesz? Mamy siedzieć na dupach i nie używać jedynej skutecznej broni, jaką posiadamy? Rozumiesz istotę uderzenia uprzedzającego? Jeśli nie, to ci wytłumaczę. Chodzi o to, by strzelić jako pierwszy.

      – Rozumiem, sir. Proszę tylko o przekonanie wszystkich graczy, by wstrzymali się do właściwego momentu.

      Kerr zamilkł na kilka sekund.

      – Szykujesz jakiś nowy układ z makrosami, Kyle? Nie próbuj im oddawać naszych nienarodzonych synów. Nie tym razem.

      – Nawet mi to do głowy nie przyszło, sir – odpowiedziałem. – Czy mam poparcie pańskiego rządu?

      Kerr roześmiał się.

      – Jasne, że nie. Ale możesz je mieć za czterdzieści osiem godzin. Koniec przekazu.

      Sygnał jednak nie urwał się. Słyszałem małą szamotaninę i brzdęk tłuczonego szkła. Generał przewrócił chyba na siebie stolik.

      – Zabieraj to ze mnie i daj mi mocnej kawy! – krzyknął. Chwilę później sygnał zniknął.

      Przez pięć minut siedziałem, myśląc i przecierając co jakiś czas twarz. W końcu pojawiła się Sandra.

      – Nie mam czasu na jedzenie. – Pokręciłem głową.

      –

Скачать книгу