Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki. Kennedy Hudner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki - Kennedy Hudner страница 5
Hiram Brill zastanawiał się, jak sam teraz wygląda.
– Trzeci to wywiad. – Admirał Douthat spojrzała na brata Jonga i uniosła brwi. – Nie mamy żadnego.
Brat Jong uśmiechnął się ze spokojem.
– Skonsultuję się z opatem i sprawdzimy, czy możemy skoordynować jakieś działania agentów w sektorze Tilleke.
Sir Henry nachylił się do admirał.
– A ostatni aspekt?
Douthat zdawała sobie sprawę, że znał odpowiedź równie dobrze jak ona.
– Potrzebny nam sojusznik, a najlepiej paru. Azyl już nam pomaga, jak może, ale to niewielki świat z ograniczonymi zasobami. Arkadia znalazła się pod okupacją Tilleke, więc o pomocy z jej strony można zapomnieć. Światłość dostarcza kluczowych informacji wywiadu, ale nie posiada bazy przemysłowej, którą mogłaby nas wesprzeć… Pozostają zatem Cape Breton, Sybilla i Sułtanat. – Admirał wyliczyła na palcach. – O Cape Breton należy zapomnieć, wypłynęły dowody, że pomagał Dezetom w przygotowaniu pierwszego ataku na Victorię. Nie możemy im zaufać.
Na te ostatnie słowa Hiram Brill skrzywił się lekko. Admirał nie zaufałaby ludziom z Cape Breton, ale rozważała, czy nie wykorzystać załóg z Dominium do obsługi zdobytych okrętów?
– W zasadzie – podjęła Douthat – powinno się zadbać, żeby Cape Breton zrozumiał, jakie konsekwencje grożą za angażowanie się w tę wojnę po stronie Tilleke.
– Zajmę się tym – zapewnił sir Henry. – Będę musiał pożyczyć jeden z pancerników i kilka krążowników, ale nie zabiorę ich na długo.
Królowa Anna skinieniem głowy wyraziła zgodę, po czym spojrzała znowu na admirał Douthat.
– Proszę mówić.
– Wydaje mi się, że jedyne nadzieje możemy pokładać w Sybilli albo w Sułtanacie. Ewentualnie w obu, jeżeli będziemy mieli szczęście. Oczywiście w tej kwestii polegam na sir Henrym, który na pewno znajdzie najlepszy sposób, by się z nimi dogadać.
Sir Henry z namysłem skinął głową. Spodziewał się takiego obrotu sprawy, dlatego sporo czasu poświęcił szukaniu sposobu na skłonienie obu sektorów, by przeszły na stronę Victorii.
– Wasza Wysokość, mam kilka pomysłów, jak się do tego zabrać. Z pewnością będę musiał złożyć wizyty zarówno sułtanowi Balturowi w Sułtanacie, jak i kanclerzowi Houtmanowi w Sybilli. Mogę prosić, żebyśmy omówili je dokładniej po tym spotkaniu?
„Niby jak to ma się udać?” – pomyślał Hiram. Sułtanat i Sybilla były od dawna wrogami, toczył się między nimi spór o planetę przygraniczną. Mieszkańcy Sybilli nazywali ją Essen, Sułtanat zaś Izmir. Był to świat bogaty w metale ziem rzadkich. Oba sektory walczyły o niego wielokrotnie, ostatnia wojna zakończyła się dwadzieścia lat temu. Obecnie planetą rządzili Sybillińczycy, chociaż znajdowała się na obszarze Sułtanatu, który chciał ją odzyskać.
Brill spojrzał na sir Henry’ego, a potem na królową.
– Czy Sybilla i Sułtanat nie zażądają za swoją pomoc wsparcia i przyznania praw do Essen? – zapytał cicho.
Sir Henry i królowa wymienili spojrzenia.
– Dziecięca bezceremonialność – mruknął sir Henry. Królowa z trudem opanowała uśmiech.
– Tak, komandorze – przyznała.
– Ale jeżeli obie strony oczekują deklaracji, że poprzemy ich żądania, co mamy zrobić? – Na jego twarzy odmalowała się ciekawość. – Łamigłówka, jak mi się zdaje…
– Czasami najlepszym podejściem do dyplomatycznej łamigłówki jest po prostu ją ignorować – zauważył spokojnie sir Henry.
– Czasami – dodała królowa Anna – najlepszym postępowaniem jest skupienie się na osiągnięciu własnych celów.
– Skoro nie można rozwiązać cudzych problemów, warto przynajmniej wziąć się za własne – dokończył sir Henry.
– Ale… – Hiram urwał.
Oboje wbili w niego wzrok, a młodzieniec poczuł gorąco na policzkach. Zawsze rumienił się jak smarkacz, gdy uświadamiał sobie, że królowa i jej doradca wyprzedzają go o lata świetlne. A przecież gdy dwóch adwersarzy pragnie uzyskać poparcie dla swoich żądań od jednej strony, a przy tym strona ta potrzebuje przynajmniej jednego z nich u swego boku, a najlepiej obu, wówczas… Och, to było takie oczywiste!
– Obiecamy zarówno Sybilli, jak i Sułtanatowi, że poprzemy ich prawo do Essen.
Królowa Anna i sir Henry nagrodzili go uśmiechami.
– Ale to dość kłopotliwe, prawda? – wytknął Hiram.
– Możliwe – zgodziła się królowa z powagą. – Ale to i tak wspaniała alternatywa w porównaniu z zagładą, nie sądzisz?
– Witaj w świecie dyplomacji – dodał ponuro sir Henry.
ROZDZIAŁ 3
Planeta Christchurch, sektor Victorii
Mąż siostry był następny.
Siostra chodziła w ciąży z pierwszym dzieckiem i miała termin za niecały miesiąc. Jak sama mówiła, czuła się wielka niczym dom.
– Nie wiem, jak wytrzymam jeszcze miesiąc – stwierdziła. – To dziecko chyba po prostu mnie rozerwie.
Na pewno urodzi się chłopiec, przynajmniej tak uważano. To musiał być chłopiec.
Przyszła matka nie sypiała zbyt dobrze, bolało ją w krzyżu i czasami miała chęć zjeść coś dziwnego. Mąż rozpieszczał ją bezwstydnie, wychodził nawet o trzeciej nad ranem, żeby znaleźć pizzę z anchois i salami. Nie odezwał się słowem, gdy żona wyrwała mu karton i praktycznie zjadła tę pizzę na stojąco. Dobrze radził sobie w kuchni, zwykle to on przygotowywał kolację. Utrzymywał też dom we względnej czystości, robił pranie, a nawet przemalował pokój, w którym zamierzali urządzić sypialnię dla dziecka, i przerwał wyjazdy służbowe. Oboje uważali za wielkie szczęście, że mają siebie nawzajem.
Bieżąca operacja była łatwa. Członkowie zespołu zaczekali, aż mąż, który właśnie wracał z kolejnym zamówionym jedzeniem dla żony, wejdzie na jezdnię. Wjechali w niego półciężarówką. Uderzenie odrzuciło mężczyznę na sześć metrów, a samochód przejechał go dla pewności.
Oczywiście zespół sprawdził, czy ofiara nie żyje. Byłoby zaniedbaniem, gdyby tego nie zrobili. Cel został wyeliminowany, więc zespół wsiadł do półciężarówki i odjechał.
Żona dowiedziała się o zdarzeniu dopiero wtedy, gdy do drzwi zapukała policja. Płakała