Naśladowca. Erica Spindler
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Naśladowca - Erica Spindler страница 17
Bzdury, bzdury…
Obok niej siedziała podporucznik Mary Catherine Riggio. Buzia w ciup. Czółko zmarszczone. Od razu widać, że nie jest zadowolona z drugoplanowej roli. Nic dziwnego, Kitt zabrała jej ważną sprawę, na której można wypłynąć. Chciało mu się śmiać.
Oczywiście ani słowa o naśladowcy. Żadnej wzmianki o tym, że policja odebrała telefon od kogoś, kto podaje się za prawdziwego Mordercę Śpiących Aniołków.
Kitt zakończyła krótką konferencję zapewnieniem, że policja zrobi wszystko, by schwytać potwora i że tak obrzydliwe morderstwa nie ujdą mu płazem.
Uśmiechnął się do siebie i wstał. Dobra dziewczynka, pomyślał. Tylko tak dalej, a naprawdę świetnie się zabawimy.
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
Czwartek, 9. marca 2006
godz. 19.30
Kitt brała udział w spotkaniach Anonimowych Alkoholików od osiemnastu miesięcy. Policyjny psycholog oraz jej szef nalegali, by przeszła cały, złożony z dwunastu punktów program, zanim wróci do pracy.
Uważała to za absolutnie zbędne, co więcej potraktowała jako jeszcze jedną kłodę, którą rzucono jej pod nogi. Przecież nie piła, dopóki stan Sadie nie stał się beznadziejny, dlaczego zatem traktowano ją jak alkoholiczkę?
Długo trwało, zanim pogodziła się z przykrymi faktami.
Zrozumiała też, że potrzebuje wsparcia i pomocy innych alkoholików. Ludzie z grupy byli dla niej namiastką rodziny. Znali jej ukryte myśli i pragnienia, wiedzieli, co ją dręczy.
Kitt zaprzyjaźniła się szczególnie z trzema członkami swojej grupy: bezrobotnym mechanikiem Wallym, który z powodu pijaństwa stracił pracę i dwa palce, gospodynią domową Sandy, której ze względu na alkoholizm odebrano dzieci, i najmłodszym z nich Dannym, który zdał sobie sprawę ze swojej choroby, dopiero gdy spowodował wypadek, w którym zginął jego najlepszy przyjaciel.
Stali się sobie bliscy nie tylko z powodu alkoholizmu, po prostu doskonale się rozumieli i dogadywali.
– Cześć – przywitał się z nią Danny i uśmiechnął się od ucha do ucha.
Skinęła głową i też się uśmiechnęła.
– Jesteś dzisiaj jak skowronek – zauważyła.
– No, nie jest źle.
– Wygrałeś na loterii? – zaciekawił się Wally, który siedział nieco dalej, po drugiej stronie.
– Dziś w nocy minął równo rok, od kiedy przestałem pić.
Sandy uścisnęła ramię Danny’ego.
– Tak trzymać!
Rozmawiali półgłosem, czekając na początek spotkania. Wszyscy mieli dobre wieści. Prawnikowi Sandy udało się ustalić terminy odwiedzin dzieci, a Wally dostał nową pracę.
Kiedy terapeuta rozpoczął spotkanie, Danny pochylił się do ucha Kitt.
– Czy mogę cię później zaprosić na kawę?
– Jasne – odparła szeptem. – A o co chodzi?
– Widziałem cię w telewizji. Chciałem o tym pogadać.
Z jego tonu wywnioskowała, że bardzo przejmuje się całą sprawą. Trudno, będzie musiał poczekać.
Nie poruszali tego tematu do momentu, kiedy oboje usiedli w loży pobliskiej kawiarni o nazwie „Aunt Mary”.
– Wiesz, trochę się o ciebie martwię – zaczął Danny. – Jesteś pewna, że sobie poradzisz?
– O Boże, mam tego dość! Wszyscy zadają mi to samo pytanie.
– Nie powinno cię to dziwić. – Pochylił się w jej stronę. – Doskonale wiesz, co cię popchnęło do picia, Kitt. Nie powinnaś znów narażać się na to.
Napięcie. Stres. Poczucie, że każdy jej krok jest śledzony. Ale także rozpacz i poczucie beznadziei.
– Właśnie zbliża się rocznica śmierci Sadie – powiedziała z westchnieniem.
– Tak, wiem. Właśnie dlatego powinnaś uważać. Ta sprawa jest jeszcze zbyt świeża.
Przez moment patrzyła na filiżankę, w której nawet nie umoczyła ust.
– Musiałam się tego podjąć, Danny. Nie mogę ci dokładnie wyjaśnić…
Wyciągnął rękę i położył na jej dłoni.
– Nie musisz. Doskonale rozumiem, o co ci chodzi.
Spojrzała niepewnie na jego rękę i po chwili cofnęła dłoń. Poczuła się nagle bardzo niezręcznie.
– Nie chodzi tylko o sprawy osobiste – rzekła ostrożnie. – Nie jestem w stanie teraz o tym mówić…
Przez chwilę milczał, a potem skinął głową.
– Dobrze, ale pamiętaj, że zawsze możesz liczyć na moją pomoc.
Kitt wiedziała, że to nie są jedynie czcze słowa. Zaczęli terapię mniej więcej w tym samym czasie i wiele razem przeszli. Uważała go za swojego przyjaciela.
Danny dawał do zrozumienia, że interesowałaby go bardziej zażyła znajomość, ale Kitt nie miała na to ochoty. Za bardzo go lubiła i ceniła jako przyjaciela, by wdawać się z nim w romans. Poza tym nie czułaby się dobrze w związku z mężczyzną o dwanaście lat młodszym od niej.
– Joe się żeni – powiedziała nagle.
Danny aż odłożył widelczyk, którym jadł ciasto.
– O kurczę!
– Strasznie mnie to dotknęło, chociaż powinnam się przecież cieszyć. On zasługuje na odrobinę szczęścia.
– Pieprz to! – Danny znowu pochylił się w jej stronę. Kitt uśmiechnęła się do niego.
– W takich sytuacjach najlepiej często powtarzać, że życie toczy się dalej. Że trzeba pogodzić się z faktami, bo nie ma innego wyjścia.
– Jasne. Poza tym ty też zasługujesz na trochę szczęścia.
– W ramionach młodszego mężczyzny? – zażartowała. Jednak wystarczyło jedno spojrzenie, by dostrzec, że Danny potraktował te słowa niezwykle poważnie.
– Doskonale wiesz, co czuję. Powinnaś