Naśladowca. Erica Spindler
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Naśladowca - Erica Spindler страница 20
– Sama tego chciałaś!
Kitt pozostawiła tę uwagę bez komentarza, co zaimponowało M.C.
– Jakiś anonimowy rozmówca poinformował prasę, co się stało, teraz tak łatwo ich się nie pozbędziemy.
– Boże, wciąż ci anonimowi rozmówcy!
– Raczej anonimowi mordercy – rzekła z westchnieniem Kitt. – Czy to znowu ten Naśladowca?
– Na to wygląda, ale jeszcze nie wchodziłam do środka. Snowe robi zdjęcia. – Urwała na chwilę. – Widziałam jednak, jak są ułożone ręce.
Kitt skinęła głową, a następnie obie udały się do pokoju ofiary. M.C. zauważyła, że szefowa jakoś dziwnie się porusza.
– Co się stało? – spytała. – Kulejesz?
Kitt skrzywiła się lekko.
– Trochę wczoraj biegałam – wyjaśniła. – A po powrocie znalazłam przyczepioną do drzwi kartkę…
– Orzeszek?
Kitt spojrzała na nią poirytowana, ale znowu powstrzymała się od komentarza.
– Tak. Napisał, że widział mnie w telewizji. Zawiozłam ją dziś rano do laboratorium. Dlatego przyjechałam trochę później.
Weszły do pokoju dziewczynki. Pojawili się tu już inni pracownicy ekipy technicznej. Obie zauważyły, że Snowe jest wyraźnie wstrząśnięty.
– Nie spodziewałem się tego – powiedział.
Nie musiały pytać, o co mu chodzi. Śpiący Aniołek wyglądał wprost przerażająco. Śliczna twarzyczka dziecka była wykrzywiona strachem.
Kitt cofnęła się, jakby nie mogła na to patrzeć. M.C. wytrzymała, ale sporo ją to kosztowało. Wszyscy obecni widzieli gorsze zbrodnie. Niektóre ciała były zmasakrowane albo w fazie rozkładu. Jednak przerażona dziewczynka wstrząsnęła nimi o wiele bardziej, może dlatego, że spodziewali się innego widoku.
– Musiała się wcześniej obudzić – mruknął Snowe.
M.C. chrząknęła, nie wiedząc, czy zdoła zapanować nad głosem.
– Mamy szczęście. Chyba z nim walczyła. Może go podrapała albo wyrwała mu trochę włosów?
Snowe przykucnął i zaczął oglądać palce dziecka.
– Na oko nic nie widać. Ale może anatomopatolog coś znajdzie.
– Już jestem – usłyszeli głos Francesa Rosellego. Starszy mężczyzna podszedł do łóżka. – Uu, kiepsko to wygląda.
Kitt spojrzała na niego z nadzieją. Potrzebowała jego wiedzy i doświadczenia.
– Zrobiłeś już zdjęcia? – spytała Snowe’a.
Scott skinął głową. Po chwili wyszedł wraz z kilkoma innymi członkami ekipy.
– Czy widzisz tu coś ciekawego? – M.C. spytała Rosellego.
Przez chwilę przyglądał się dziewczynce.
– Na razie nie – odparł. – Najpierw trzeba zabezpieczyć jej dłonie. Potem przyjrzę się uważniej.
Podziękowały mu i wyszły na korytarz.
– Rozmawiałaś już z matką? – spytała Kitt.
– Jeszcze nie. Możemy to zrobić razem.
Pani Vest wciąż siedziała w kuchni, tyle że teraz towarzyszył jej wysoki mężczyzna w średnim wieku. Na szyi miał zawieszony czarny krzyż. Na stole, obok filiżanki z kawą, leżała Biblia.
Pastor, domyśliła się M.C.
– Przepraszam panią – zwróciła się do kobiety, która spojrzała na nie przerażonymi oczami. – Czy możemy zadać pani kilka pytań?
Wahała się przez chwilę, jakby nie bardzo wiedziała, o co im chodzi, ale w końcu skinęła głową.
– O której pani córka poszła wczoraj spać?
– O… o dziewiątej. Tak jak zwykle.
– Położyła ją pani?
W oczach kobiety zaszkliły się łzy.
– N…nie. Musiałam trochę popracować…
Wybuchnęła płaczem, kryjąc twarz w dłoniach. Pastor dotknął delikatnie jej ramienia. M.C. zauważyła, że Kitt spojrzała gdzieś w bok.
– Więc skąd pani wie, że poszła spać?
– Po…po prostu jej powiedziałam, żeby to zrobiła.
– Gdzie pani pracowała?
– W łóżku.
– A kiedy zgasiła pani światło?
– O jedenastej.
M.C. musiała nadstawić uszu, żeby usłyszeć zduszoną odpowiedź.
– Czy zajrzała pani do córki?
Pełen bólu wyraz jej twarzy wystarczył za odpowiedź. M.C. bardzo jej współczuła, ale musiała kontynuować przesłuchanie.
– Czy miała pani jakieś towarzystwo?
– Towarzystwo? – powtórzyła, wycierając oczy chusteczką. – Nie rozumiem.
– Czy miała pani gościa?
Pani Vest pokręciła głową.
– Nie, byłyśmy tylko we dwie. Janie, mo… moja starsza córka pojechała do koleżanki. – Spojrzała na pastora. – Boże, jak ja jej to powiem?! Przecież ona nic… – głos jej się załamał.
M.C. poczekała, aż kobieta trochę się uspokoi. W końcu uznała, że może powtórzyć pytanie.
– Czy miała pani gościa wczoraj wieczorem?
– Nie rozumiem – powtórzyła kobieta.
– Czy nie można z tym poczekać? – spytał pastor.
– Przykro mi, ale nie – rzekła łagodnie Kitt i przykucnęła obok kobiety. – Pani Vest, wiemy, że jest pani ciężko, ale musi pani nam pomóc. Jeszcze tylko kilka pytań.
Kobieta skinęła głową.
– Obok pani łóżka stały dwa kieliszki – ciągnęła M.C. – Jest pani pewna, że nikt pani wczoraj nie