Na szczycie. Nieczysta gra. K.N. Haner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Na szczycie. Nieczysta gra - K.N. Haner страница 26
Sedrick zresztą też. Przytulił mnie i przez dłuższą chwilę milczeliśmy. Znowu zaczęłam sobie wyobrażać te malutkie stópki i rączki, tę wszechogarniającą radość, gdy wezmę pierwszy raz nasze dziecko w ramiona…
– Wracamy? – zapytał Sed.
– Tak. Musimy się spakować – odpowiedziałam i delikatnie się z niego zsunęłam.
Cała sperma wypłynęła ze mnie wprost na panel między siedzeniami.
– Pozbieraj i wepchnij to sobie z powrotem do środka! – rzucił żartobliwie Sed, a ja roześmiałam się w głos. – Albo nie. Zaaplikuję ci kolejną porcję wieczorem, jak dolecimy do Aspen! – dodał zadowolony i wytarł plamę mokrą chusteczką, którą jak zawsze miał pod ręką.
Zebrałam spod nóg Seda moje rozerwane majtki i pokazałam mu je. Sed wymownie powąchał materiał, po czym otworzył okno i wyrzucił je na parking.
– Chcesz, by jakiś nocny stróż zszedł na zawał, gdy je znajdzie? – zapytałam rozbawiona.
– Nie przesadzaj, skarbie, najwyżej przejrzy monitoring i zwali sobie konia, odtwarzając nagranie kilka razy pod rząd!
– Tu są kamery?! – pisnęłam i wyjrzałam niepewnie za okno.
– No oczywiście, że są. – Zadowolony głos mojego męża zabrzmiał bardzo dumnie.
– Lubisz seks w miejscach publicznych?
– Lubię seks z tobą, mała. W każdym możliwym miejscu, w każdej możliwej pozycji i kombinacji! – odpowiedział i poprawił mi sukienkę, po czym włączył silnik. Pokazał też, bym zapięła pas.
– W kombinacji z Simonem i Treyem? – Spojrzałam na niego badawczo. Wsunął na nos swoje lustrzane okulary i nic nie odpowiedział, ale za to wyszczerzył się tak szeroko, że i ja się uśmiechnęłam. Mój kochany, zboczony mąż.
Po drodze zajechaliśmy jeszcze pod dom Sedricka, w którym teraz mieszkali Jess i Erick. W sumie nawet nie wiedziałam, jak oni się z tym wszystkim umówili. Ericka przecież stać na dom, więc nie bardzo rozumiałam, o co w tym wszystkim chodzi. Na podjeździe zobaczyłam motor Ericka i jego samochód.
– Zjemy obiad z Jess – powiedział Sed, otwierając mi drzwi.
– A Erick? – spytałam zaskoczona.
– Ciężka sprawa. Jess jest na niego obrażona… bardzo obrażona. – Wywrócił oczami i pomógł mi wysiąść z auta.
– Za tę bitwę na jedzenie? – Uniosłam brew. No dobra, można się wkurzyć, ale żeby się boczyć tyle czasu? Wszystkich to rozbawiło i tylko ona zareagowała tak emocjonalnie.
– Tu chodzi o coś więcej, ale ani Jess, ani Walter nie chcą mi powiedzieć.
– Erick w ogóle prawie nie chce ze mną gadać – stwierdziłam.
– Wiem, Reb, i bez urazy, ale w tej sytuacji jesteś ostatnią osobą, która powinna z nim o tym gadać… – Spojrzał na mnie czule i chwycił moją dłoń.
Weszliśmy razem na schody, a zaraz potem do domu.
– Wiem. Postaram się trzymać z boku. – Uśmiechnęłam się do Seda i z daleka zobaczyłam urzędującą w kuchni Jess. W fartuszku i kapciach wyglądała jak kura domowa. Ta ciąża zdecydowanie jej nie służyła. Włosy miała nieułożone, nie była umalowana… to było do niej zupełnie niepodobne.
Przywitałam się z nią radośnie i uścisnęłam ją mocno.
– Cześć, Jess!
– Cześć, Reb! – Uśmiechnęła się do mnie szeroko i spojrzała na Seda. – Pomożesz mi wyciągnąć z piekarnika to bydlę? – spytała.
– Jakie bydlę? – Sed skrzywił się i zajrzał przez szybkę do piekarnika.
– Upiekłam dla nas indyka! – odpowiedziała z dumą Jess, a Sed rzucił mi takie spanikowane spojrzenie, że zaczęłam się śmiać.
– Jess, na litość boską, ty nawet jajecznicy nie potrafisz robić… – powiedział łagodnie, by jej nie urazić. W takim stanie nie wiadomo, jak ona zareaguje.
– Dzwoniłam do Grace! Podała mi przepis! – odpowiedziała lekko oburzona.
Podeszłam do Seda, by nie kontynuował rozmowy.
– Na pewno będzie pyszne. Pomóc ci w czymś, Jess?
Sed na szczęście zrozumiał i usiadł do stołu.
– Możesz wyjąć szklanki, bo zapomniałam – odpowiedziała Jess i pokazała na szafkę nad zlewem.
Kończyłam nakrywać do stołu, a Sed mało nie pękł ze śmiechu, gdy po chwili wyciągnął z piekarnika „to bydlę”. Dosłownie! Boże, chyba nigdy nie widziałam większego indyka. Zakryłam usta dłonią, by się nie roześmiać.
– Zaprosiłaś kogoś jeszcze? – spytał drwiąco mój rozbawiony do łez mąż.
– Oj, nie drwij ze mnie, Sed. Mniejszych nie było! – odpowiedziała Jess i na szczęście sama zaczęła się śmiać. – Weźmiecie sobie na wynos do Aspen! – dodała zadowolona.
– Jeśli będzie dobry, to chętnie – powiedział Sed i objął swoją śliczną siostrę.
Oparłam się o blat szafki, by na nich popatrzeć. Nagle, gdy Sed gładził ją delikatnie po włosach, Jess wybuchnęła niepohamowanym płaczem. Zrobiłam wielkie oczy, a Sedrick także patrzył zaskoczony.
– Hej, co się dzieje? – spytał ją cicho i odchylił się, by spojrzeć na siostrę.
Jess nie odpowiedziała, tylko zaniosła się jeszcze bardziej. O rany! To hormony czy prawdziwe problemy małżeńskie? Pokazałam mu, że będę na tarasie, bo zanosiło się na jakąś intymną rozmowę między bratem a siostrą. Sed kiwnął głową i uśmiechnął się do mnie tak, jak tylko on potrafił. Powiedziałam bezgłośne „kocham cię” i zniknęłam za tarasowymi drzwiami. Siadłam na schodkach prowadzących do basenu i zanurzyłam stopy w wodzie, wcześniej zsuwając z nich buty. Wyjęłam z torebki telefon i miałam zamiar zadzwonić do Treya, gdy nagle telefon zaczął wibrować mi w ręku. Zawiesił się na chwilę i dopiero przy drugiej próbie połączenia zobaczyłam, kto dzwoni. Thomas. Boże, czemu on do mnie wydzwaniał? Przecież wiedział, że wczoraj był ślub. Mógłby sobie dać spokój i poczekać kilka dni. To logiczne, że teraz nie będę z nim rozmawiać o pracy. Nie chciałam też denerwować Seda, więc odrzuciłam połączenie. Skontaktuję się z nim, kiedy wrócę z Aspen.
Zadzwoniłam do Treya, ale akurat usypiał Charlotte. Nie wiedziałam, dlaczego wszyscy wrócili do naszego domu. Tak bardzo się cieszyłam na ten tydzień z Sedem tylko we dwoje. Wiedziałam, że nie można się kimś nacieszyć na zapas, ale ten czas wykorzystamy wyłącznie dla siebie. Całymi dniami