Królowa Saby. Ewa Kassala
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Królowa Saby - Ewa Kassala страница 13
– Niech będzie tak jak Joab chce, wykonaj wyrok w świątyni – odparł król. – W czasie pokoju zgładził najlepszych dowódców mojego ojca, ludzi sprawiedliwych i lepszych od niego. Ich krew spadnie na głowę Joaba i na głowy wszystkich jego potomków na wieki. Natomiast na potomków Dawida niech zawsze już spływa pokój od Jahwe. Benajaszu, wykonaj moją wolę bez wahania, bo prawo azylu obowiązuje tylko w przypadku tych, którzy popełnili przestępstwa nieumyślnie. A Joab nie tylko zamordował niewinnych, ale szukał schronienia w świątyni, wiedząc, że nie ma do tego prawa.
Benajasz wrócił do świątyni i wykonał rozkaz.
Jeszcze tego samego dnia Salomon mianował go dowódcą oddziałów królewskich. Zaś na miejsce kapłana Abiatara powołał wiernego sobie Sadoka.
Z trzech największych wrogów Salomona nie żyło dwóch. A spośród wskazanych mu do zagłady przez ojca, na świecie pozostał już tylko Szimei.
Król wezwał go do siebie i rozkazał, by zbudował sobie dom w Jerozolimie i nigdy nie wyjechał poza mury miasta.
– Gdybyś opuścił stolicę, wiedz, że nie unikniesz kary śmierci – dodał. – Na siebie samego bierzesz odpowiedzialność za swoje życie.
– Dziękuję królu, zastosuję się do twoich nakazów. – Szimei docenił dobroć króla.
Tak upływały pierwsze miesiące rządów Salomona.
Królestwo Saby, Mariba. Miesiąc później
Człowiek z blizną na twarzy, osłaniając głowę chustą, wyszedł z królewskiego pałacu bocznym wyjściem. Nikt go nie zauważył.
Chwilę później rozległy się pełne trwogi i przerażenia głosy służących.
– Książę Sirah, następca tronu, nie żyje!
Królestwo Izraela. Trzy lata później
Ostatnim, którego król Dawid kazał zabić Salomonowi, był Szimei. Od chwili, gdy król zakazał mu opuszczania Jerozolimy pod karą śmierci, minęły trzy lata. Przez cały ten czas Szimei nie ruszał się z miasta nawet na krok. Jednak pewnego dnia, jego dwaj słudzy zbiegli do miasta Gat. Niewiele myśląc, postanowił osobiście przyprowadzić ich z powrotem. Gdy był już znów w Jerozolimie, Salomon wezwał go do siebie.
– Czyż nie zaklinałem cię na imię Jahwe, czyż nie ostrzegałem cię, że będziesz musiał umrzeć, jeśli któregoś dnia opuścisz miasto i udasz się w którąkolwiek stronę? Czyż mi nie odpowiedziałeś wtedy, że wydaje ci się słuszne to, co usłyszałeś? Dlaczegóż więc nie dotrzymałeś przysięgi złożonej Jahwe, dlaczego nie byłeś posłuszny mojemu rozkazowi13?
Król zamilkł nie tylko dlatego, że skończył mówić. Obecni widzieli wyraźnie, z jakim wysiłkiem próbował powściągnąć gniew. Po chwili znów się odezwał.
– Ty znasz przecież dobrze i nosisz w sercu swoim krzywdy, jakie wyrządziłeś mojemu ojcu, Dawidowi. Jahwe sprawił, że całą twoją przewrotność ściągasz na własną głowę. Zginiesz, bo złamałeś ustalenia, które poczyniliśmy i na które się zgodziłeś.
Potem wydał rozkaz Benajaszowi, który jednym ciosem zgładził Szimejego. Tak zginął ostatni z trójki, o której przed śmiercią mówił synowi Dawid.
Władza królewska w rękach Salomona umacniała się.
Rozdział II. CZAS WALKI I POKOJU. Księżniczka Makeda ma dziewięć lat
Królestwo Izraela. Jerozolima
Tamrin, najbogatszy z kupców królestwa Saby, był postawnym, silnym, niemal czterdziestoletnim mężczyzną. Przybył właśnie do Jerozolimy. Nie chciał, by ktokolwiek z kupców czy możnych, których mógł kiedyś spotkać, rozpoznał w skromnym podróżniku wysłannika króla Saby. Poruszał się więc w towarzystwie zaledwie dwóch służących. Był w tym mieście po raz pierwszy. Przybył na polecenie Nikala, by zobaczyć, jak mówiono, niezwykłą Jerozolimę i dowiedzieć się, na czym polega geniusz króla Salomona, którego sława rozchodziła się po świecie szybko jak północny wiatr.
Jego twarz, smagana wiatrami i palona słońcem na licznych wyprawach, była poorana zmarszczkami. Jednak układały się one tak, że nie wyglądał z ich powodu na starszego niż był, ale sprawiał wrażenie znającego życie.
Od najmłodszych lat towarzyszył swojemu ojcu w wyprawach kupieckich. Gdy miał lat szesnaście, po raz pierwszy samodzielne kierował niewielką, ale ważną karawaną. Prowadził wtedy wielbłądy dźwigające bezcenne kadzidło. Trasa nie była długa. Przepłynął najpierw na jednym ze statków ojca ze wschodniej do zachodniej Saby, skąd ruszył do południowego Egiptu. Nie była też niebezpieczna, bo na ziemiach faraonów w tamtym czasie panował pokój, jednak odpowiedzialność za dostarczenie na miejsce produktu cenniejszego niż złoto, była olbrzymia. Ludzie i zwierzęta przetrwały wyprawę bez uszczerbku. Tak więc, jeśli ktokolwiek miał wcześniej choćby najmniejsze wątpliwości, czy młody Tamrin będzie godnie reprezentował ojca, to rozwiały się one po tamtej wyprawie. Nawet najstarsi i najmniej ufni popędzacze zyskali pewność, że Tamrin potrafi sprawnie kierować karawaną.
Od tamtego czasu podróżował tak często, że nie zdążył założyć rodziny. Nie ożenił się nawet, gdy zmarł jego ojciec i jako najstarszy syn odziedziczył główną część spadku. Wielu go do tego namawiało, a i pięknych i mądrych kobiet chętnych mu towarzyszyć było bez liku, jednak on kierowanie majątkiem powierzył młodszemu bratu, a sam oddał się wyprawom i handlowi.
Był już w tym czasie właścicielem dwustu wielbłądów i trzydziestu statków. Powszechnie uważano go za najzamożniejszego mieszkańca Saby, oczywiście zaraz po członkach rodziny królewskiej. Gdziekolwiek wyruszał, tak jak wcześniej jego ojciec, tak teraz i on, często reprezentował nie tylko siebie. Bywał wysłannikiem króla. Jako zaufany dostarczał listy, dary i informacje. Na najważniejszych dworach świata zbierał wieści, które przekazywał Nikalowi. Sam też z nich korzystał. Dzięki temu potrafił w krótkim czasie podwoić, a później potroić majątek zostawiony mu przez ojca.
– Informacja to potęga – zwykł mawiać. – Nic nie jest tak cenne, jak ona. Ani złoto, ani kadzidło.
Tamrin wielokrotnie słyszał opowieści o dalekim Izraelu. Od dawna obiecywał sobie, że się tam wyprawi. I oto nadarzyła się okazja. Król Nikal poprosił go o to osobiście. Chciał, by dostarczył mu informacji o królu Salomonie, o rządzonym przez niego państwie i o jego bogu, który zdawał się mieć większą moc, niż jakikolwiek inny.
Gdy więc z sukcesem zakończył kolejną w swoim życiu wyprawę do Egiptu, odesłał ludzi do Saby, a sam udał się do Izraela.
I oto znajdował się w Jerozolimie, stolicy państwa, o którym tak wiele słyszał od najwcześniejszego dzieciństwa. I którego król, z nie do końca znanych Tamrinowi względów, tak
13
ST, 1 Krl 2,36, koniec przeciwników Salomona.