Królowa Saby. Ewa Kassala
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Królowa Saby - Ewa Kassala страница 22
– Nie śmiałabym radzić komuś tak doświadczonemu. Wiem tylko jedno – dodała – nie czas na debaty. Masz szansę uderzyć w Seta i wygrać chociażby przez zaskoczenie. Taka sytuacja nieszybko się powtórzy.
Ku jej zdziwieniu bezradnie rozłożył ręce.
– Chyba się starzeję, ale czuję, że potrzebna mi rada. Nie wiem, jaką powinienem podjąć decyzję – westchnął i pokręcił z niedowierzaniem głową. – Hemet Seszep, masz na mnie dziwny wpływ, powodujesz, że mówię, co myślę. A przecież nie powinienem.
– Może Dan miał rację, mówiąc, że jestem wiedźmą. – Roześmiała się.
– Obojętnie jak nazwał cię syn Seta, jesteś mądrą kobietą. – Spojrzał na nią z podziwem, po czym machnął ręką, dziwiąc się, że pozwala sobie na tak nietypowe dla siebie zachowania i wracając do swojego codziennego tonu, rozkazał: – Idź czym prędzej do Hendake i powiedz, żeby tu przyszedł razem z doradcami. Chcę, żebyś ty też była na tym spotkaniu.
W komnacie Nikala stawili się: eunuch Hendake – zaufany króla i zarządzający jego pałacem, generał Tesfa – dowódca wojsk, Sethon – najwyższy kapłan Illumkuha, Wielka Kapłanka Pani Księżyca i Seszep. Na życzenie króla, w naradzie mieli też wziąć udział dwudziestodwuletni następca tronu – książę Tomaj i księżniczka Makeda.
Komnata króla należała do jednej z większych w pałacu. Potężniejsza od niej była tylko sala tronowa, w której Nikal przyjmował gości, wydawał przyjęcia i organizował duże narady z podległymi mu książętami, którzy w takich wypadkach byli zapraszani na tyle wcześniej, żeby każdy z nich zdążył dotrzeć. Rządzili księstwami położonymi po obu stronach Morza Czerwonego, a do wysuniętych najdalej z nich trzeba było podróżować czasami nawet dziesięć albo i piętnaście dni.
Pałac był rozległy i wysoki. Prapradziad króla wzniósł go z równo ciosanych bloków kamiennych i drewna, głównie akacjowego, bo tego nie tykały robaki. Czas nie imał się grubych murów. Każdy przybywający książę znajdował w pałacu gościnę. Mieszkali tam też niektórzy doradcy i zaufani króla. Część z nich miała w Maribie własne domy, ale usytuowane w niedalekiej odległości od pałacu. Tak więc w każdej chwili mogli stawić się na wezwanie władcy.
Tak było i tym razem.
– Sprawy wymagają pilnych decyzji, dlatego was zwołałem – rozpoczął król, gdy zajęli wskazane im miejsca.
Nie bez wzburzenia opowiedział, co wydarzyło się w nocy, kończąc informacją o nagłym wyjeździe Seta.
Po jego słowach zapanowała cisza.
– Ktoś coś powie? – Spojrzał na nich zdziwiony.
Byli poruszeni tym, co usłyszeli.
– Królu, księżniczka Makeda ma wizje? – Odważył się rozpocząć kapłan Sethon.
– Miałam je do czasu pierwszej miesięcznej krwi. – Niepytana Makeda poprawiła się na krześle. – Król uważał, że nie ma potrzeby opowiadania komukolwiek o snach małej dziewczynki – uzupełniła, bo czuła, że powinna usprawiedliwić ojca w ich oczach.
Wiedziała, że nie tylko mogą poczuć się urażeni, że nie zostali poinformowani o czymś tak niezwykłym, ale mogą uznać to za brak zaufania ze strony króla.
– Uznałem, że lepiej nikogo nie obarczać tymi informacjami. Nawet was.
Król nie miał w zwyczaju tłumaczyć się przed nikim, ale w nowej sytuacji uznał, że powinien wyjaśnić sprawę do końca. Nadchodziły ciężkie czasy i wiedział, że będzie potrzebował ich wsparcia.
– Król postąpił słusznie, nie informując nas o wizjach księżniczki – wsparła go Wielka Kapłanka. – Nie chodzi o brak zaufania, ale o to, że jak każdy z nas wie, im mniej osób zna tajemnicę, tym większa szansa, że nie ujrzy ona światła dziennego.
Król nie wiedział, że hemet informowała Wielką Kapłankę o wszystkim, co dotyczyło księżniczki, a więc także o jej wizjach. Obie były związane ślubem tajemnicy i miały pewność, że to, co sobie mówią, pozostaje wyłącznie między nimi.
Makeda, od kiedy okazało się, że ma wizje, znajdowała się pod opieką Pani Księżyca, a więc Wielka Kapłanka wiedziała o wszystkim, co jej dotyczyło i miała wpływ na wychowanie i rozwój dziewczynki, bo Seszep nie tylko informowała ją o wszystkim, ale też konsultowała większość decyzji.
– Przepraszam, ale to wyłącznie przez moją lekkomyślność sprawy przybrały taki obrót – przyznała ze skruchą Makeda. – Naprawdę sądziłam, że Denowi mogę zaufać, od zawsze był moim najbliższym przyjacielem.
– Księżniczko – generał Tesfa, którego córka była w podobnym wieku, co Makeda, uznał, że czas zabrać głos – prędzej czy później i tak doszłoby do konfliktu. Książę Set dążył do niego od dawna. Wybacz, ale jesteś młoda i bardzo wielu kwestii, szczególnie wojskowych i politycznych, nie rozumiesz. One są dość skomplikowane.
– Czego nie rozumiem? – Makedę oburzyła dobroduszność generała. – Że Set wolałby być królem niż księciem? Że podburza innych, żeby przeciwstawili się ojcu? Czy może nie rozumiem, że Den chciał mnie wykorzystać i miałam być dla niego jedynie narzędziem w drodze po władzę? Rozumiem to, tak samo, jak to, że byliśmy szpiegowani i podsłuchiwani. Powiem więcej, rozumiem nawet to, że śmierć mojego brata, dawno temu, nie była przypadkowa. Mało? To, że mam dopiero piętnaście lat i jestem dziewczyną nie znaczy, że nie myślę!
– Księżniczko, nie chciałem cię urazić. – Poruszony jej wybuchem generał, poderwał się z krzesła.
– Siadaj, Tesfa – uspokoił go król. – Makeda ma królewski temperament.
Jego słowa nie brzmiały jak tłumaczenie, ale były pochwałą córki i tak właśnie zostały przez obecnych odebrane. W tym momencie Makeda uzmysłowiła sobie, że użyła niewłaściwego tonu do przedstawienia swoich racji i spokojniej dodała:
– W tym, co się wydarzyło, jest bardzo dużo mojej winy, przepraszam. Wiem, że sporo powinnam się jeszcze nauczyć. Dziękuję wszystkim za wyrozumiałość.
Wtedy odezwała się Seszep.
– Makeda nie jest niczemu winna, generał ma rację. Książę Set tylko czekał na odpowiedni pretekst. I oto się nadarzył. Bądźmy mądrzy i uprzedźmy jego ruchy.
– Hemet ma rację – podjął książę Tomaj.
Dotychczas tylko się przysłuchiwał, ale było widać, że siedzi jak na rozżarzonych węglach i najchętniej natychmiast, zamiast politykować, wyruszyłby do walki.
– Uważam, że powinniśmy popędzić za Setem i uderzyć, zanim zdąży porozmawiać z książętami. Obiecuję, że jako brat Makedy, za zniewagę, której doświadczyła, osobiście dopadnę Dena!
– Zagroziłam