Królowa Saby. Ewa Kassala

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królowa Saby - Ewa Kassala страница 22

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Królowa Saby - Ewa Kassala

Скачать книгу

ale pogodnie.

      – Nie śmiałabym radzić komuś tak doświadczonemu. Wiem tylko jedno – dodała – nie czas na debaty. Masz szansę uderzyć w Seta i wygrać chociażby przez zaskoczenie. Taka sytuacja nieszybko się powtórzy.

      Ku jej zdziwieniu bezradnie rozłożył ręce.

      – Chyba się starzeję, ale czuję, że potrzebna mi rada. Nie wiem, jaką powinienem podjąć decyzję – westchnął i pokręcił z niedowierzaniem głową. – Hemet Seszep, masz na mnie dziwny wpływ, powodujesz, że mówię, co myślę. A przecież nie powinienem.

      – Może Dan miał rację, mówiąc, że jestem wiedźmą. – Roześmiała się.

      – Obojętnie jak nazwał cię syn Seta, jesteś mądrą kobietą. – Spojrzał na nią z podziwem, po czym machnął ręką, dziwiąc się, że pozwala sobie na tak nietypowe dla siebie zachowania i wracając do swojego codziennego tonu, rozkazał: – Idź czym prędzej do Hendake i powiedz, żeby tu przyszedł razem z doradcami. Chcę, żebyś ty też była na tym spotkaniu.

***

      W komnacie Nikala stawili się: eunuch Hendake – zaufany króla i zarządzający jego pałacem, generał Tesfa – dowódca wojsk, Sethon – najwyższy kapłan Illumkuha, Wielka Kapłanka Pani Księżyca i Seszep. Na życzenie króla, w naradzie mieli też wziąć udział dwudziestodwuletni następca tronu – książę Tomaj i księżniczka Makeda.

      Komnata króla należała do jednej z większych w pałacu. Potężniejsza od niej była tylko sala tronowa, w której Nikal przyjmował gości, wydawał przyjęcia i organizował duże narady z podległymi mu książętami, którzy w takich wypadkach byli zapraszani na tyle wcześniej, żeby każdy z nich zdążył dotrzeć. Rządzili księstwami położonymi po obu stronach Morza Czerwonego, a do wysuniętych najdalej z nich trzeba było podróżować czasami nawet dziesięć albo i piętnaście dni.

      Pałac był rozległy i wysoki. Prapradziad króla wzniósł go z równo ciosanych bloków kamiennych i drewna, głównie akacjowego, bo tego nie tykały robaki. Czas nie imał się grubych murów. Każdy przybywający książę znajdował w pałacu gościnę. Mieszkali tam też niektórzy doradcy i zaufani króla. Część z nich miała w Maribie własne domy, ale usytuowane w niedalekiej odległości od pałacu. Tak więc w każdej chwili mogli stawić się na wezwanie władcy.

      Tak było i tym razem.

      – Sprawy wymagają pilnych decyzji, dlatego was zwołałem – rozpoczął król, gdy zajęli wskazane im miejsca.

      Nie bez wzburzenia opowiedział, co wydarzyło się w nocy, kończąc informacją o nagłym wyjeździe Seta.

      Po jego słowach zapanowała cisza.

      – Ktoś coś powie? – Spojrzał na nich zdziwiony.

      Byli poruszeni tym, co usłyszeli.

      – Królu, księżniczka Makeda ma wizje? – Odważył się rozpocząć kapłan Sethon.

      – Miałam je do czasu pierwszej miesięcznej krwi. – Niepytana Makeda poprawiła się na krześle. – Król uważał, że nie ma potrzeby opowiadania komukolwiek o snach małej dziewczynki – uzupełniła, bo czuła, że powinna usprawiedliwić ojca w ich oczach.

      Wiedziała, że nie tylko mogą poczuć się urażeni, że nie zostali poinformowani o czymś tak niezwykłym, ale mogą uznać to za brak zaufania ze strony króla.

      – Uznałem, że lepiej nikogo nie obarczać tymi informacjami. Nawet was.

      Król nie miał w zwyczaju tłumaczyć się przed nikim, ale w nowej sytuacji uznał, że powinien wyjaśnić sprawę do końca. Nadchodziły ciężkie czasy i wiedział, że będzie potrzebował ich wsparcia.

      – Król postąpił słusznie, nie informując nas o wizjach księżniczki – wsparła go Wielka Kapłanka. – Nie chodzi o brak zaufania, ale o to, że jak każdy z nas wie, im mniej osób zna tajemnicę, tym większa szansa, że nie ujrzy ona światła dziennego.

      Król nie wiedział, że hemet informowała Wielką Kapłankę o wszystkim, co dotyczyło księżniczki, a więc także o jej wizjach. Obie były związane ślubem tajemnicy i miały pewność, że to, co sobie mówią, pozostaje wyłącznie między nimi.

      Makeda, od kiedy okazało się, że ma wizje, znajdowała się pod opieką Pani Księżyca, a więc Wielka Kapłanka wiedziała o wszystkim, co jej dotyczyło i miała wpływ na wychowanie i rozwój dziewczynki, bo Seszep nie tylko informowała ją o wszystkim, ale też konsultowała większość decyzji.

      – Przepraszam, ale to wyłącznie przez moją lekkomyślność sprawy przybrały taki obrót – przyznała ze skruchą Makeda. – Naprawdę sądziłam, że Denowi mogę zaufać, od zawsze był moim najbliższym przyjacielem.

      – Księżniczko – generał Tesfa, którego córka była w podobnym wieku, co Makeda, uznał, że czas zabrać głos – prędzej czy później i tak doszłoby do konfliktu. Książę Set dążył do niego od dawna. Wybacz, ale jesteś młoda i bardzo wielu kwestii, szczególnie wojskowych i politycznych, nie rozumiesz. One są dość skomplikowane.

      – Czego nie rozumiem? – Makedę oburzyła dobroduszność generała. – Że Set wolałby być królem niż księciem? Że podburza innych, żeby przeciwstawili się ojcu? Czy może nie rozumiem, że Den chciał mnie wykorzystać i miałam być dla niego jedynie narzędziem w drodze po władzę? Rozumiem to, tak samo, jak to, że byliśmy szpiegowani i podsłuchiwani. Powiem więcej, rozumiem nawet to, że śmierć mojego brata, dawno temu, nie była przypadkowa. Mało? To, że mam dopiero piętnaście lat i jestem dziewczyną nie znaczy, że nie myślę!

      – Księżniczko, nie chciałem cię urazić. – Poruszony jej wybuchem generał, poderwał się z krzesła.

      – Siadaj, Tesfa – uspokoił go król. – Makeda ma królewski temperament.

      Jego słowa nie brzmiały jak tłumaczenie, ale były pochwałą córki i tak właśnie zostały przez obecnych odebrane. W tym momencie Makeda uzmysłowiła sobie, że użyła niewłaściwego tonu do przedstawienia swoich racji i spokojniej dodała:

      – W tym, co się wydarzyło, jest bardzo dużo mojej winy, przepraszam. Wiem, że sporo powinnam się jeszcze nauczyć. Dziękuję wszystkim za wyrozumiałość.

      Wtedy odezwała się Seszep.

      – Makeda nie jest niczemu winna, generał ma rację. Książę Set tylko czekał na odpowiedni pretekst. I oto się nadarzył. Bądźmy mądrzy i uprzedźmy jego ruchy.

      – Hemet ma rację – podjął książę Tomaj.

      Dotychczas tylko się przysłuchiwał, ale było widać, że siedzi jak na rozżarzonych węglach i najchętniej natychmiast, zamiast politykować, wyruszyłby do walki.

      – Uważam, że powinniśmy popędzić za Setem i uderzyć, zanim zdąży porozmawiać z książętami. Obiecuję, że jako brat Makedy, za zniewagę, której doświadczyła, osobiście dopadnę Dena!

      – Zagroziłam

Скачать книгу