Królowa Saby. Ewa Kassala
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Królowa Saby - Ewa Kassala страница 20
Zerwał się z krzesła.
– Jak brata? – zawołał wzburzony. – Co ty mówisz? Chcę, żebyś była moją żoną! – Ukląkł przed nią. – Nie siostrą! Razem stworzymy wielką dynastię. To nasza misja! Wiem o tym, od kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy.
– Niemożliwe – zauważyła przytomnie. – Byliśmy wtedy małymi dziećmi.
– Chcę, żebyś była moją kobietą. Jesteś mi przeznaczona – oznajmił i podniósł się z kolan.
– Przeznaczona? Przez kogo? – Zaplotła ręce na piersiach.
– O naszym życiu decydują bogowie. Oni chcą, żebyś była moja.
– Twoja? Oni chcą? Skąd to wiesz?
– Od kapłanów. Już dawno powiedzieli o tym mojemu ojcu.
– Dawno?
– W chwili, gdy się urodziłaś. Nasz związek jest zapisany w gwiazdach. Nie przeciwstawisz się temu. Będziesz moją żoną, chcesz czy nie. Taka jest wola bogów.
– Usiądź – poprosiła spokojnie. – Coś ci powiem.
Westchnął głęboko i ponownie wypuścił z płuc powietrze, wydymając usta, by pokazać, że swoje i tak wie.
– No dobrze, mów – powiedział ugodowo, wciąż nie wierząc, że to, co usłyszał, mogło być prawdą.
– Zdradzę ci moją wielką tajemnicę. Powiem ci coś, o czym nie wie prawie nikt.
Zadrżałam, bo wiedziałam, jakie słowa zaraz padną. W pierwszym odruchu chciałam otworzyć drzwi i to przerwać. Jednak coś mnie powstrzymało. Jakaś siła sprawiła, że znieruchomiałam. Pomyślałam, że Pani Księżyca miała w tym swój udział, więc podporządkowałam się jej woli.
– Daj mi słowo, że nigdy, przenigdy nie powiesz o tym nikomu – zażądała Makeda.
– Wiesz przecież, że potrafię dochowywać tajemnicy. Myślisz, że kiedykolwiek zdradziłem komuś nasze sekrety?
– Nasze dziecięce tajemnice to była zabawa. Teraz chcę powiedzieć ci coś, o czym nie może dowiedzieć się absolutnie nikt. Są sytuacje, kiedy milczenie jest stokroć bardziej wartościowe od złota. W tym wypadku jest od niego cenniejsze nieskończenie.
– Zadziwiasz mnie, Makedo. – Widząc jej powagę, uspokoił się i nadstawił uszu.
– To sprawa wagi państwowej. Od tego zależą losy dynastii. Więc musisz mi przyrzec na wszystkich twoich bogów!
– Czczę różnych bogów, ale jak wiesz, najważniejszy dla mnie i mojej rodziny jest Almakah16.
– Przysięgnij zatem na niego!
– Cóż to za tajemnica, że mam przysięgać aż na Almakaha?
– To tajemnica, której nie mogę zdradzić nikomu – ściszyła głos. – Obiecałam to ojcu. On obawia się, że gdyby ktoś się o tym dowiedział, mogłoby to doprowadzić nawet do wojny.
Den skłonił się w jej stronę. Miał już pewność, że za chwilę dowie się o czymś bardzo ważnym. Co być może będzie znaczące dla przyszłości jego rodu.
– Nie powiem nikomu – przyrzekł.
– Przysięgnij na Almakaha – wyszeptała.
Sytuacja zrobiła się napięta, czas stanął w miejscu. Dena słuchała nie tylko Makeda i stojąca za drzwiami Seszep, ale także bogowie, a szczególnie Almakah, którego imię zostało wezwane.
– Przysięgam na Almakaha, że nikomu nie powiem tego, o czym teraz usłyszę – powiedział cicho, ale powoli i wyraźnie. – Klnę się na mojego boga. A jeśli złamię tę przysięgę, niech spotka mnie zasłużona kara.
Makeda skinęła głową z powagą. Wiedziała, że jeśli Den złamie przysięgę, kara go nie ominie.
– W dzieciństwie miewałam widzenia – rozpoczęła, układając złożone dłonie na udach.
Den pozwolił jej mówić. Był wykształcony, a przez swoich rodziców i nauczycieli przygotowany do sprawowania władzy w przyszłości. Dobrze wiedział, że są sytuacje, które wymagają bezwzględnego milczenia. Uznał, że ta do takich właśnie należy.
– Miałam wizje. Działo się to zawsze we śnie. Do pewnego czasu nie umiałam rozróżniać snu od jawy. Wydawało mi się, że każdy człowiek ma podobnie. Że wszyscy potrafią patrzeć na rzeczywistość tak jak ja. Że gdy śpią, dowiadują się, co wydarzy się w przyszłości. Myślałam, że nie tylko ja widzę obrazy i potrafię spojrzeć na wydarzenia, które jeszcze nie zaistniały. Pewnego razu powiedziałam o tym ojcu. Najpierw nie zrozumiał, o co mi chodzi, ale że zawsze słuchał mnie uważnie, wypytał o wszystko dokładnie. Kapłanka Pani Księżyca powiedziała mu, że mam niezwykły dar. I że trzeba mnie szczególnie chronić. Wspólnie uznali, że nikt nie powinien o tym wiedzieć. I tak jest. Moją tajemnicę zna mój ojciec, Wielka Kapłanka i ja. No i teraz ty.
Den był poruszony tym, co usłyszał, ale w równym stopniu zadziwiło go, że było coś, o czym nie wiedzieli szpiedzy jego rodziców, a z tego powodu także on sam.
– No dobrze – stwierdził ugodowo i najłagodniej jak potrafił. – Rozumiem, że w dzieciństwie miałaś widzenia. Żałuję, że jako przyjacielowi nigdy mi o tym nie powiedziałaś. Przeboleję to jakoś, przynajmniej spróbuję. Ale powiedz mi, dlaczego uważasz, że z tego powodu nie możesz być moją żoną?
Makeda wyprostowała się.
– Otóż dlatego, że nie jesteś mi przeznaczony!
– Kapłani Almakaha twierdzą, że jestem.
– Nie jesteś! Mam pewność.
– A skąd wiesz, kto będzie twoim wybrankiem? – zniecierpliwił się.
– Widziałam go.
– Kto to jest?
– Widziałam go w snach.
Den roztropnie zamilkł, choć było widać, jak bardzo nie podoba mu się to, co usłyszał.
– Widziałam go. Nie raz. Wiem, że gdy będę królową, mam się do niego udać. Karawana będzie długo w męczącej podróży, ale dotrę szczęśliwie i wrócę z wielkim skarbem. Ten mężczyzna jest mi przeznaczony. Na niego mam czekać – zamilkła, a po chwili dodała: – Nie zasiądziesz ze mną na tronie.
Milczał. Porządkował myśli. Było widać, że zastanawia się, czy dobrze zrozumiał to, co usłyszał i jak powinien zareagować. Szczególnie zaintrygowało
16
S.H. Selassie,