Królowa Saby. Ewa Kassala
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Królowa Saby - Ewa Kassala страница 19
Bo przecież, jak mówi Pani Księżyca: Każda z nas ma skrzydła. Niektóre mniejsze, inne – większe, w różnych kształtach i kolorach. Czasem nie zauważamy nawet, że je mamy, ale rodzimy się z nimi. Każda z nas. Dostajemy je od naszych matek, babć i kobiet, które dają nam wsparcie.
Skrzydła Makedy podciął książę Den. A było to tak:
Rodzice Dena i on sam przebywali od kilku dni w pałacu w Maribie. Między królem Nikalem a księciem Setem od pewnego czasu nie układało się najlepiej. Szło o kwestie związane z handlem mirrą. Spór narastał. W pewnym momencie na szali została położona także małżeńska przyszłość Makedy. Ojciec Dena chciał widzieć ją jako synową w swoim pałacu, a Nikal odsuwał ten temat, tłumacząc się jej zbyt młodym wiekiem.
Byłam pewna, że król jest mocno zaniepokojony rozwojem zdarzeń, gdy dostałam od niego polecenie, bym była czujna bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej i nie odstępowała księżniczki na krok, póki w pałacu przebywa Den i jego rodzice. Czułam, że ma to związek z nagłą śmiercią młodego księcia Siraha wiele lat wcześniej, której wciąż nie udało się wyjaśnić. Czyżby król podejrzewał, że była to sprawka Seta? Moja intuicja też podpowiadała mi, że powinien być on pierwszym podejrzanym w tej sprawie, ale przecież nie miałam na to żadnych dowodów, więc milczałam. Byłam pewna, że prędzej czy później, dowiemy się, kto stał za morderstwem.
Den miał wówczas osiemnaście lat. Nie był już chłopcem, ale młodym, silnym, sprawnym mężczyzną.
Pewnego wieczoru, po wystawnej kolacji Den zaprosił Makedę na przechadzkę po mieście. Szłam kilka kroków za nimi. Wraz ze mną, nieoficjalnie i w przebraniach, towarzyszyli mi wojownicy z drużyny króla. Nie wiedziałam, czego możemy się spodziewać i czego obawiał się Nikal. Tym bardziej moja czujność była wzmożona. Młodzi długo spacerowali, rozmawiali, śmiali się, wyglądało na to, że jest im ze sobą dobrze jak zawsze. Nic niepokojącego nie wydarzyło się w czasie całego wieczoru. Byłam jednak pewna, że nie powinnam tracić czujności. Nikal miał na pewno ważne powody, gdy kazał mi nie odstępować księżniczki na krok.
Późnym wieczorem, gdy już prawie spałam, usłyszałam pukanie. Ktoś stał pod drzwiami komnaty Makedy. Mój pokój przylegał do jej sypialni. W każdej chwili mogłam stawić się na jej wezwanie. Wystarczyło, żeby uderzyła w którykolwiek z gongów ustawionych tak, że zawsze były na wyciągnięcie jej ręki. Jakiś czas temu umówiłyśmy się, że będę jej towarzyszyć tylko wtedy, kiedy mnie wezwie. I tego się trzymałam. Makeda była już w takim wieku, że czasami potrzebowała być sama. W komnacie przeznaczonej do pracy zawsze ktoś jej towarzyszył, ale sypialna była jej prywatną, odizolowaną od świata przestrzenią, do której nawet ja starałam się wchodzić tylko wówczas, gdy wyrażała takie życzenie.
Pukanie stało się natarczywe.
– To ja, Makedo… – Usłyszałam stłumiony głos Dena, a zaraz potem jej kroki.
– Co tu robisz? – zapytała zdziwiona, gdy otworzyła drzwi.
– To jedyne miejsce, w którym możemy porozmawiać bez świadków.
– Ależ to moja sypialnia! Nikt z zewnątrz tu nie bywa – zaprotestowała, jednak na tyle słabo, że najwyraźniej uznał to za zaproszenie.
– Dlatego właśnie przyszedłem. Tu nikt nam nie przeszkodzi – wyjaśnił i z odgłosów kroków domyśliłam się, że wchodząc, ominął ją, wciąż jeszcze w zaskoczeniu stojącą przy drzwiach. – Zamknij, musimy porozmawiać.
– Co jest aż tak pilnego, żebyśmy musieli mówić o tym w środku nocy i na tyle niezwykłego, że nie możemy mieć świadków?
Byłam gotowa w każdej chwili wkroczyć do akcji. Makeda musiała mieć tego świadomość, bo głośno i bardzo wyraźnie oznajmiła, jakby adresując te słowa specjalnie do mnie:
– Wiesz o tym, że gdy tylko zechcę, natychmiast zjawi się tu moja ochrona? Może to się stać w każdej chwili.
– Ale tego nie chcesz? – zapytał niemal niewinnie.
– Jesteś moim przyjacielem, masz inne prawa niż wszyscy.
– Dziękuję. Porozmawiamy zatem?
Z odgłosów wynikało, że usiedli na krzesłach przy wykuszu okiennym. Makeda wiedziała, że gdy znajduje się właśnie w tamtym miejscu, mogę swobodnie ją obserwować z mojego pokoju przez wąską przerwę między framugą drzwi a ścianą. Kiedyś, ze śmiechem, nazwałyśmy tę szparę oknem bezpieczeństwa. Wtedy każda z nas miała nadzieję, że nigdy nie będzie trzeba z niego korzystać. Jednak stało się inaczej. Przydało się. Stojąc pod drzwiami, miałam pewność, że moja pani, dzięki świadomości tego, że jestem tak blisko, czuje się bezpiecznie.
– Z czym przychodzisz?
– Jesteśmy razem od zawsze – oznajmił, a jego głos stał się jeszcze pewniejszy niż wcześniej. – Twój ojciec i moi rodzice od początku patrzyli na nasz związek z aprobatą. Razem bawiliśmy się, gdy byliśmy dziećmi, a gdy zaczęliśmy dojrzewać, nasza sympatia zmieniła się w poważne uczucie. Uważam, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Masz już tyle lat, że można zacząć myśleć o nadchodzącym ślubie. Moi rodzice sądzą, że nie powinniśmy zwlekać z oficjalnym ogłoszeniem. To wzmocni i króla Nikala, i potęgę mojego rodu. No i korzystnie wpłynie na handel z Egiptem, Syrią, a nawet z dalekim Izraelem. Niech świat się dowie, że będziesz moją żoną, że królestwo Saby urośnie w jeszcze większą siłę, a dzięki złączeniu rodzin, nasz sojusz będzie tak mocny, że nikt nie ośmieli się podjąć jakiegokolwiek handlu z Czarnym Lądem bez naszej zgody i pośrednictwa.
Makeda słuchała w milczeniu i czasami zerkała w moją stronę, jakby chciała się upewnić, że jestem i czuwam.
– Jako moja żona, zamieszkasz po zachodniej stronie Morza Czerwonego i staniesz się panią księstwa, którego jestem dziedzicem. Jesteś córką Nikala, będzie to więc dla wszystkich jasny znak, że jego bogactwa, a co najważniejsze – armia, są i będą dla nas wsparciem. Już jesteśmy potężni, ale z tobą u boku staniemy się najmocniejszą dynastią na tamtych terenach. Urodzisz dużo dzieci. Kto wie, co jeszcze dobrego szykują dla nas bogowie?
Widziałam, jak z każdym jego słowem, coraz bardziej rozszerzały się jej oczy. Była zdumiona. Gdy skończył, wyprostowała się i przemówiła po królewsku, tak jak jej ojciec w czasie audiencji:
– Den, od najmłodszych lat darzyłam cię uczuciem – rozpoczęła. – Wiesz, że miałam dwóch braci, synów mojego ojca z jego pierwszą żoną. Podziwiałam ich i darzyłam szacunkiem od zawsze, ale obaj byli ode mnie znacznie starsi i pewnie dlatego nie miałam z nimi zbyt bliskiego kontaktu. Jak również wiesz, Sirah zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. – Makeda uczyniła potrójny znak Pani Księżyca, oddając cześć zmarłemu bratu. – Wyrastałam w cieniu ich obu. Gdy oni już świetnie jeździli konno, ja dopiero zaczynałam uczyć się chodzić. Ty w tym czasie byłeś zawsze obok mnie: silny, dzielny, mądry. Pokazywałeś i tłumaczyłeś mi świat. Od kiedy pamiętam, wszystko robiłeś doskonale. Chciałam być taka jak ty. Marzyłam, by ci dorównać.