Ring Girl. K.N. Haner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ring Girl - K.N. Haner страница 12
dante_killer_92: Już myślałem, że się nie odezwiesz! :)
eden_007: Nie masz nic lepszego do roboty w sylwestra, tuż przed północą, niż siedzieć z telefonem w ręku? ;)
dante_killer_92: Nudna impreza. Wszyscy pijani, ja trzeźwy. Zacząłem treningi nieco wcześniej.
I wysłał mi filmik z jakiegoś klubu, z loży dla VIP-ów, gdzie rzeczywiście wszyscy wkoło mieli nieźle w czubie. W końcu był sylwester. Ja za to wysłałam zdjęcie moich stóp w grubych skarpetach i z kubkiem kakao w ręku.
eden_007: Twoje zdrowie!
dante_killer_92: Twoje zdrowie, Eden! :)
Dołączył zdjęcie swojej szklanki wody z lodem, cytryną i miętą.
eden_007: Z kim będziesz się całował o północy? :)
Zapytałam o to dla zabawy. Miałam naprawdę dobry nastrój. Chciałam, by ostatnie chwile tego roku były dobre.
dante_killer_92: Uwierzysz, że z nikim? Co za fatalny koniec i początek roku! ;)
eden_007: To tak jak u mnie :(
dante_killer_92: Mogę być pierwszym, który do ciebie zadzwoni w Nowy Rok. Podaj mi swój numer.
Zaśmiałam się. Cwaniaczek – pomyślałam, ale w sumie przecież nie było w tym nic złego. Podałam więc numer i napisałam, że chcę się obudzić już w nowym roku, więc lecę spać. Logan odpisał wesołą buźkę z całusem, a ja znowu się uśmiechnęłam. Zamknęłam oczy, a rano byłam już o rok starsza. Świat się nie zmienił. Ja też niewiele, ale moje nastawienie już tak.
Czułam pozytywną energię.
Poszłam pobiegać, wypiłam koktajl, bo zawsze w Nowy Rok obiecuję sobie trzymać dietę i dbać o siebie. Różnie z tym bywa, ale moja kondycja fizyczna nie była taka zła. Wzięłam prysznic, a gdy wychodziłam z łazienki, moja komórka zaczęła dzwonić. Numer był nieznany, ale od razu wiedziałam, że to Logan.
– Halo? – odebrałam wesoło.
– Jesteś ostatnią osobą, z którą pisałem w starym roku, i pierwszą, z którą rozmawiam w nowym.
– Mam się czuć zaszczycona? – zażartowałam.
– Powinnaś. – Logan również miał dobry nastrój.
– No dobrze, więc jestem zaszczycona, panie bokserze.
– Świetnie, to teraz nic nie mów, tylko posłuchaj. Pan bokser zaprasza cię na trening i zanim odmówisz, dodam, że zaraz wyślę ci dokładny adres. Do zobaczenia, Eden!
Powiedział i zakończył rozmowę.
– Co, halo?! Halo! – Patrzyłam w ekran swojego telefonu, a po sekundzie dostałam od niego wiadomość z adresem. I znowu się uśmiechnęłam.
Logan po prostu znał się na kobietach. Wiedział, że zaraz zaczęłabym wymyślać milion wymówek. I miał rację, bo ja sama nie wiedziałam, co wyprawiam. Trening? Jaki trening? Potrząsnęłam głową i odsunęłam na chwilę te myśli, ale one zaraz wróciły. Sprawdziłam miejsce, do którego mnie zaprosił, i był to prywatny apartament w jednym z hoteli przy Park Ave. Tak trochę na uboczu… Nie wiedziałam, co mam o tym sądzić. I niby jak miałam się ubrać? Na sportowo? Czy to był tylko żart z tym treningiem? Po długiej walce z własnymi myślami postanowiłam, że pójdę. Chciałam się z nim spotkać i dowiedzieć się, co planował. Byłam wręcz przekonana, że to randka, więc zamiast szykować strój na siłownię, odpaliłam się w tę samą kieckę, którą miałam na gali boksu. Upięłam włosy w seksowny luźny kok. Nie wiem, co mi odwaliło. Dlaczego myślałam, że to randka? Gdy wysiadłam z taksówki, czułam w brzuchu dziwne motyle. Nie sądziłam, że może mnie to dopaść. Byłam naprawdę podekscytowana. Weszłam do hotelu, zapytałam o Logana i zostałam skierowana do prywatnej windy. Jadąc na górę, miałam w głowie mnóstwo scenariuszy tego, co może się wydarzyć. Cieszyłam się do momentu, w którym opuściłam windę. Spodziewałam się stolika ze świecami czy innych romantycznych głupot, a tam był… basen.
RUNDA 9
Rozejrzałam się z niedowierzaniem. Boże, ale z ciebie idiotka, Eden – pomyślałam i już chciałam zawrócić i udać, że w ogóle mnie tam nie było. Co mi przyszło do głowy, by przyjąć, że to randka? Zrobiłam się cała czerwona, co zdarza mi się naprawdę rzadko. Cieszyłam się jedynie, że nikt mnie nie widzi. Przywołałam windę i przeskakując z nogi na nogę, czekałam, aż przyjedzie. Było już dwadzieścia po ósmej, więc Logan pewnie kręcił się gdzieś w pobliżu. Spotkałam go w momencie, gdy drzwi windy się rozsunęły, a on z niej wyszedł. Był ubrany w dres, na głowie miał czapkę bejsbolówkę, a na ramieniu sportową torbę, a ja wtedy niemal spłonęłam z zażenowania.
– O, fiu, fiu! – zagwizdał, rozbawiony moim widokiem. – To twój strój na siłownię i basen? – dodał.
Wstyd mi było spojrzeć mu w oczy.
– Nie wiem, co mi się ubzdurało. Byłam przekonana, że robisz sobie ze mnie jaja, i…
– Myślałaś, że to randka? – Wyprzedził moje myśli. Jego ton był odrobinę rozbawiony, ale łagodny. Ulżyło mi, że nie wziął mnie za kompletną idiotkę. Podniosłam wzrok, uśmiechając się lekko.
– Tak, wybacz. Zbłaźniłam się – przyznałam.
– Skoro jesteśmy ze sobą szczerzy, to muszę się przyznać, że przychodzę tu popływać, gdy czuję, że moje ciało ma dość siłowni. Trener i ojciec o tym nie wiedzą – powiedział.
Zaskoczył mnie tym wyznaniem.
– Więc naprawę będziemy dziś pływać? – Skrzywiłam się nieco.
– Jest basen, sauna i jacuzzi na dachu.
– Jest też mróz. – Zaśmiałam się.
– Nie zmarzniesz, nie martw się. To jak, wskakujemy? – powiedział z entuzjazmem, rzucił torbę na podłogę i zaczął się rozbierać. Minutę później wskoczył zgrabnie do wody i wynurzył się w połowie długiego basenu. Spojrzał na mnie, gdy stanęłam na krawędzi ze skrzyżowanymi na piersiach dłońmi.
– Nie mam stroju kąpielowego – stwierdziłam.
– Ale chyba pod tą kusą kiecką masz jakąś bieliznę? – Jego wzrok wręcz